Osobne śmieci od osób z koronawirusem to fikcja. Gminom się zwyczajnie nie chce tym zajmować
Wyrzucanie śmieci w trakcie pandemii urosło do miana problemu logistycznego. Chodzi o odpady wytwarzane przez osoby znajdujące się na koronawirusowej izolacji lub kwarantannie.
– Ekipa śmieciarki odbiera je zwykle wraz z innymi odpadami, nie wiedząc nawet, że w danej lokalizacji znajdują się odpady covidowe. Tymczasem mamy coraz więcej zachorowań. Tego rodzaju odpady powinny być więc szczególnie traktowane. Trafiać do odrębnych pojemników i być wywożone osobnym transportem. Ale to kosztuje. Dlatego samorządy są temu niechętne – mówił gazecie.
"Rz" przytacza też słowa Dariusza Śmierzyńskiego, prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Ruda w Warszawie, który twierdzi, że odrębny system dla chorych to utopia. Dodaje, że nie ma wiedzy, kto w spółdzielni jest chory, a miasto nie dostarczyło odrębnych pojemników.
– Poza tym teraz pandemia tak się rozprzestrzeniła, że do końca już nie wiadomo, kto jest zdrowy, a kto nie. A takie pojemniki by tylko piętnowały. Jest już zresztą taki chaos, państwo jest tak niewydolne, że trudno byłoby stworzyć system odbioru odpadów od chorych – wyjaśnił "Rz".
Problemy z kwarantanną
Już w marcu naTemat.pl opisywało jak Polacy traktują narzuconą na nich kwarantannę. Nieoficjalnie mówiono, że co drugi obywatel łamie nałożone na niego restrykcje. Chodziło na przykład o wyjściu ze śmieciami czy z psem na spacer.Tymczasem według najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia w tej chwili na kwarantannie z powodu koronawirusa przebywa 430 310 osób, a nadzorem epidemiologicznym objętych jest 30 420 osób.
Nietrudno sobie wyobrazić jakim wyzwaniem logistycznym w skali całego kraju byłoby zorganizowanie bezwzględnie bezpiecznego odbioru odpadów od takiej liczby osób. Prawdopodobnie wiele samorządów mogłoby mieć problemy finansowe i logistyczne w podołaniu temu zadaniu.