“Pieniądze są ważne, ale wartości ważniejsze”. Ogrodnik Tomek o klauzuli sumienia wobec Ziobry

Natalia Gorzelnik
Popularność postu, który zamieścił na Facebooku, przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Ogrodnik Tomek, który potraktował Zbigniewa Ziobrę świąteczną klauzulą sumienia, nie spodziewał się aż takiego rozgłosu. Ale nie ma zamiaru się wycofywać, ani zmieniać postawy. Jak sam podkreśla, nie po to chodził na wszystkie protesty, żeby teraz siedzieć cicho.
Po odmowie obsłużenia Zbigniewa Ziobry, stał się jednym z najpopularniejszych ogrodników w Polsce. Fot: Lubię ogród - Ogrodnik Tomek
Czytaj więcej: Karma wróciła do Zbigniewa Ziobry. Przedsiębiorca potraktował go świąteczną klauzulą sumienia

Do firmy pana Tomasza, z zapytaniem o wycenę choinek, zgłosiła się Prokuratura Krajowa. Ogrodnik za kontakt grzecznie podziękował. Jak napisał w mailu do PK: "Informuję, że nasza firma nie współpracuje z instytucjami związanymi z PIS-em, a zwłaszcza z panem 'Zero'. Nie ma możliwości abyśmy zbrukali się pracą dla osób, które przyczyniają się do niszczenia polskiej demokracji oraz nie szanują podstawowych wartości jakimi są prawa człowieka". Screena z mailem i odpowiedzią pan Tomasz opublikował później na swoim Facebooku. Nie spodziewał się, że post tak bardzo się rozniesie. Okazało się, że dla wielu ogrodnik stał się bohaterem.


Pana post rozniósł się po sieci w tempie błyskawicy. Spodziewał się pan aż takiego rozgłosu?

Tomasz Kok: Absolutnie się nie spodziewałem. Prawdę mówiąc, kiedy wrzucałem ten post na Facebooka, nie zauważyłem, że jest publiczny. Potem zaczęły się udostępnienia, i kolejne, i postanowiłem już nie zmieniać jego ustawień.

Jak ludzie reagują najczęściej?

Od kilku dni dostaję mnóstwo pozytywnych wiadomości, ludzie nazywają mnie prawdziwym patriotą, bohaterem. Trochę mnie to dziwi, bo ja przecież tylko wzgardziłem pieniędzmi, które mnie brzydzą.

Pod artykułem na ten temat, który napisałam w weekend, również pojawiła się lawina komentarzy. Część osób pisze, że podziwia pana za odważną postawę, ale boją się, że to się może na panu zemścić. A pan się nie boi?

Tak, do mnie też docierają takie sygnały. Ludzie obawiają się, że to się na mnie odbije, bo Ziobro jest mściwy. Ale co z tego? Chodzę na protesty, niejednokrotnie darłem się pod domem Kaczyńskiego, który mieszka przy tej samej ulicy co ja. Nie po to to wszystko, żebym teraz milczał. Nawet jeśli na tym ucierpię, to chociaż w słusznej sprawie i będę wiedział, że warto było.

Prokuratura Krajowa to nie pierwsza rządowa instytucja, która zwróciła się do pana firmy?

Często zgłaszają się do mnie ministerstwa, jakieś urzędy. Zazwyczaj nic nie odpisuję, ale Prokuratura Krajowa to instytucja, na której postanowiłem się chociaż trochę odegrać.

Czym Zbigniew Ziobro najbardziej zalazł panu za skórę?

Pan Ziobro wsadza do aresztu moich znajomych z protestów, których potem sądy i tak wypuszczają. Nawołuje do nienawiści, szczuje na osoby LGBT, którą i ja jestem.

Dotknęły pana prześladowania z powodu orientacji?

Chodzi mi o głośne zatrzymania takie jak Margot, czy Linusa Lewandowskiego. Widuję ich na protestach i jeśli dzieje im się krzywda, to czuję się tak jakby i mi się działa. Do tego mój dobry znajomy Bart Staszewski od pewnego czasu walczy z łamaniem praw człowieka przez obecną władzę. Ma z tego powodu wiele przykrości, jest bohaterem szkalujących materiałów w TVP. Od dłuższego czasu go podziwiam i wspieram całym sercem.

Mój manifest wobec Prokuratury jest właśnie dla takich osób, aby pokazać że nie są sami. Że jest więcej osób, które mają dosyć tej władzy i pokazują to nie tylko słowami, ale i czynami. Dodatkowo, naprawdę nie mógłbym wykonać zlecenia dla tak podłej osoby jak Zbigniew Ziobro. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

… to znaczy?

Przecież to właśnie pan Ziobro walczył o klauzulę sumienia dla przedsiębiorców. No to ja z tej klauzuli skorzystałem. Moje sumienie nie pozwala na obsłużenie go. Zresztą, tak naprawdę to ja żadnego prawa nie złamałem, gdyż odmówiłem tylko przedstawienia oferty. Karma wraca. To samo tyczy się prezydenta, do którego kancelarii też kiedyś wysłałem podobnego maila z odmową zlecenia.

Ale czy nie będzie to miało wpływu na pana działalność? Sprzedaż choinek to musi być intratny biznes, ale jednak mocno sezonowy. Może pan sobie pozwolić na takie “przebieranie” w ofertach?

Choinki to dla mnie dodatkowe zajęcie, tylko w grudniu. Ja nie posiadam żadnej plantacji drzewek, moja firma świadczy przede wszystkim usługi dekorowania. Zajmujemy się tym już prawie od 10 lat. Dostarczamy i ubieramy choinki głównie do biurowców, ale także do mieszkań prywatnych. Instytucje rządowe i firmy zgłaszają się do nas, bo nasze choinki są bardzo dekoracyjne, a to już nie te czasy, gdy w biurze wystarczy drzewko z kilkoma ozdobami. Klienci chcą czegoś wyjątkowego.

Firmę prowadzę razem z moim partnerem - Filipem. Każde drzewko zawsze wybieramy osobiście i sami zawozimy je do klientów. Wydaje mi się, że nasze choinki wybronią się same (uśmiech).

A czym zajmuje się pan przez resztę roku?

Zajmujemy się projektowaniem i realizacją ogrodów, zieleni na osiedlach i wokół terenów biznesowych. Czy chciałby pan, żeby inni przedsiębiorcy poszli za pana przykładem?

Mam gorącą nadzieję, że pójdą w moje ślady. Oczywiście pieniądze są ważne, mamy trudny czas pandemii, ale są wartości dużo ważniejsze. Trochę to przykre, że kraj podzielił się i nawet przedsiębiorców trzeba rozróżniać na tych "pisowych" i tych nie dla PiS-u. Ale trzeba pamiętać kto to wszystko zaczął. Bez takich małych działań jak moje będziemy dalej sobie żyli, protestowali na ulicach, a władza dalej małymi kroczkami będzie podważała podstawowe wartości, jakimi są prawa człowieka.