"Nie macie? To pożyczcie" – mówi ksiądz. Sprawdzamy, na ile starcza zasiłku pogrzebowego

Krzysztof Sobiepan
Po obniżeniu zasiłku pogrzebowego ZUS przyznaje żałobnikom jedynie 4 tys. złotych. Czy można zamknąć koszty pogrzebu w takiej kwocie? Jak mówi nam właścicielka warszawskiego domu pogrzebowego, "fizycznie się nie da".
Pogrzeb w czasie epidemii nie należy do łatwych... ani tanich. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta

Lewica chce podwyższyć zasiłek pogrzebowy ZUS

Niedawno partia Lewica złożyła w Sejmie projekt ustawy, która podwyższyłaby kwotę zasiłku pogrzebowego z ZUS z obecnych 4 tys. do 7 tys. złotych już w 2021 r. – Nie może być tak, że ludzie zaciągają pożyczki, żeby chować swoich zmarłych – grzmiał wtedy na łamach dziennika "Fakt" Adrian Zandberg.

Wcześniej takie próby parokrotnie podejmowało Ministerstwo Rodziny, lecz zawsze było gaszone przez resort finansów. Jak przypomina tabloid, w 2011 r. z powodu kryzysu zasiłek zmniejszył jeszcze Donald Tusk. Z dotychczasowych 6,4 tys. zostało dziś jedynie 4 tys. zł.


Od tego czasu minęło już jednak blisko 10 lat. Mimo wzrostu kosztów pochówku, a nawet inflacji, nikt w rządzie nie myśli o pomocy dla rodzin muszących chować swoich bliskich.

Zapytaliśmy więc specjalistkę, czy pogrzeb za 4 tysiące w ogóle jest możliwy i jak wyglądają koszy pochówku wczasach kryzysu.

Obecnie zasiłek pogrzebowy ZUS wynosi 4 tysiące złotych. Załóżmy, że nie mam grosza przy duszy. Czy pełen pogrzeb da się zawrzeć w tej kwocie?

Pani Anna, właścicielka jednego z warszawskich domów pogrzebowych: Jeśli mówimy o samej usłudze pogrzebowej to można się zamknąć w tej kwocie. Nie mamy jednak wpływu na opłaty kancelaryjne w zarządzie cmentarza – na każdym wygląda to nieco inaczej.

Na przykład. Pochowanie na cmentarzu komunalnym Północnym, sama msza kosztuje 950 zł. Dochowanie urny lub trumny do grobu murowanego, który rodzina już posiada, to w kancelarii koszt wynosi 2 tys. zł, plus opłata dla murarza za otwarcie i zamknięcie grobu.

W zależności od głębokości pochówku i charakterystyki grobu, czy jest nagrobek czy pomnik tzw. "leżak", usługa murarza to około tysiąca złotych.

W prostym rachunku widzimy, że na sam cmentarz powinniśmy więc zabrać około 4 tys. złotych na opłaty. Nie licząc jeszcze żadnych opłat usługi pogrzebowej. Fizycznie nie jesteśmy się więc w stanie zmieścić w zasiłku pogrzebowym ZUS.

Czytaj także: ZUS ujawnił, ile zasiłków pogrzebowych wypłacił. Druzgocący efekt koronawirusa

A jeśli ktoś mówi, że nie ma pieniędzy?

Takie sytuacje też się zdarzają. Co ma robić taka rodzina? Najczęściej chowa wtedy opieka społeczna. Ta opcja jest jednak dostępna jedynie wtedy, gdy osoba zmarła znajdowała się pod opieką takiej instytucji z danego regionu. Jednak jeśli ktoś nie był podopiecznym, to ośrodek takiej sprawy nie podejmie.

Niestety opieka społeczna nie pochowa także takiej osoby do rodzinnego grobowca i na wskazanym cmentarzu. Instytucje mają umowy z konkretnymi zakładami pogrzebowymi i najczęściej zmarły jest chowany w nowym grobie na cmentarzu komunalnym Południowym w Antoninowie. Tam są nieco inne ceny kancelaryjne, ale nie każdy ma tam blisko, by potem odwiedzić zmarłych krewnych. Cmentarz znajduje się na wysokości Wólki Kosowskiej, ok. 26 km od centrum Warszawy.

Jeśli ktoś chce zaś pochować bliskiego do rodzinnego grobu to przez opiekę społeczną po prostu nie ma takiej możliwości. Bliscy zmarłego muszą więc zapłacić sami.

To musi być ciężkie do zniesienia.

Przypomina mi się historia. Czekałam na wizytę w kościele i usłyszałam końcówkę jak ksiądz wspomniał rodzinie przed nami, że "niestety tu już grób stracił ważność i trzeba go na nowo wykupić". Zapytali się ile to kosztuje. "6 tysięcy złotych". Odpowiedzieli, że nie mają takich pieniędzy. "To pożyczcie" – rzucił duchowny.

Brzmi to strasznie.

Ale to rzeczywistość. Rodziny dzwonią więc po wielu zakładach pogrzebowych i często szukają najtańszej usługi i oszczędności. Trzeba powiedzieć wprost. Zasiłek pogrzebowy jest za niski. Przez to rodziny nie chowają zmarłych tak godnie, jakby chciały. Może wybiorą zakład świeżo otwarty, albo taki bez własnego samochodu. Byle tylko ostatecznie się nie zrujnować.

A o jakich kwotach mówimy jeśli chodzi o Państwa. Jak przedstawiają się ceny trumny i innych usług które Państwo zapewniacie? Co jest najdroższe, najtańsze? Na czym się oszczędza?

Na całkowity koszt pogrzebu składają się dużo pozycji. W kosztorysie widnieje m.in. opłata za przygotowanie ciała do pogrzebu. Jeśli ciało będzie poddane kremacji to może być albo ubrane, albo owinięte w tzw. całun kremacyjny. To też są różnice w opłatach.

Ze względu na dużą liczbę zgonów obecnie odległe są też terminy pogrzebów. Szpitale liczą zaś dzienne stawki za przechowanie ciała. Od tych kosztów nie ma ucieczki. Dajmy na to, że szpital przechowa ciało bezpłatnie trzy doby. Teraz często trzeba do tego doliczyć nawet dziesięć kolejnych dni. Te są już odpłatne.

Czyli w miarę oczekiwania koszty też idą w górę. Jak rozumiem śmierć osoby zarażonej Covid-19 także utrudnia wykonanie pochówku.

Sama kremacja takiego ciała to tysiąc złotych. Jako zakład nie zarabiamy więcej na takim pogrzebie, to są koszty dodatkowe krematorium, które niestety musi dopłacić klient.

Kolejna rzecz to bezpieczny transport ciała do chłodni. Nie raz wymagany jest przy tym pełny sprzęt ochronny dla grabarzy, z pełnymi kombinezonami włącznie. Karawan trzeba też po fakcie zdezynfekować. Kierowcy karawanów też się narażają przy takim transporcie, więc liczą na więcej niż standardowe 100-150 zł.

W przypadku zmarłego na koronawirusa nie rośnie jednak koszt trumny i nie ma też opłaty za przygotowanie ciała do pogrzebu.Więc ile średnio kosztuje pogrzeb?

Zależy od miejsca pochówku. Weźmy za przykład Cmentarz Bródnowski. Nasza praca kończy się na wstawieniu trumny po kościoła, późniejszymi czynnościami pogrzebowymi zajmują się już pracownicy zarządu cmentarza. Podobnie jest na Cmentarzu Wolskim i na Powązkach. My wtedy nie czekamy w czasie mszy, nie organizujemy konduktu i nie opuszczamy trumny do grobu.

Ceny samej trumny zaczynają się od ok. tysiąca złotych do 2,7 tys. zł. Standardowo trumna dębowa kosztuje około 1,8 tys. złotych. Przez niski zasiłek rodziny częściej decydują się na tańsze odmiany drewna, m.in. topolę olchę lub buk.

Koszty pogrzebu zwiększa oprawa muzyczna przy grobie, np. trąbka czy skrzypce. Mniej zamożni decydują się na oprawę z nagłośnienia, a niektórzy rezygnują w ogóle.

W obecnym kryzysie obserwujemy, że ludzie mają mniej pieniędzy na pogrzeby. Dopłaty bywają dużym problemem więc klienci nierzadko decydują się na bardziej ekonomiczne opcje.

Dzwoniłem do paru przedstawicieli Pani branży i wydaje się, że wszyscy są obecnie bardzo zajęci. Czy rzeczywiście w drugiej fali obserwuje się wzrost liczby pogrzebów?

W drugiej fali Covid-19 widzimy znacznie większy wzrost niż w przypadku pierwszej. Wspomniałam już o długim czasie oczekiwania. Obecnie na pochówek na dużych cmentarzach trzeba czekać nawet 2-3 tygodnie, zwykle było to ok. 7 dni.

Oczekiwanie można nieco skrócić przez msze w parafii zmarłego, a potem przewiezienie ciała na odpowiedni cmentarz. Wiele osób chce tzw. mszę na miejscu i wtedy trzeba poczekać dłużej.

Co w takim razie myśli Pani o podwyżce zasiłku pogrzebowego? Lewica zgłosiła projekt 7 tys. zł z ZUS na pogrzeb. Czy to wystarczy?

Zdecydowanie pomoże. Gdy trzeba kupić zupełnie nowy grób, to koszty często mogą wynosić nawet 20 tysięcy złotych. Wtedy przyda się każda dodatkowa złotówka.

Jeśli zaś bliscy zmarłego mają jeszcze miejsce w grobie rodzinnym np. na Cmentarzu Bródnowskim, to całkowite koszty pogrzebu mogą zawrzeć się w proponowanych 7 tys. złotych.

Z tego co widzę osoby organizujące pogrzeby wykorzystują obecnie 4 tys. zł z ZUS, a potem muszą dopłacić właśnie od 2,5 do 3-4 tysięcy z własnej kieszeni. Podwyższenie zasiłku pogrzebowego to więc zdecydowanie bardzo dobry pomysł, który pomógłby godnie chować naszych zmarłych.

Czytaj także: Rodzina zmarłego na Covid-19 pokazała rachunek od zakładu pogrzebowego. “Doliczono 114 zł za worek