Sędziowie KRS nieźle się utuczyli. Znaleźli sposób na zgarnianie podwójnej diety

Krzysztof Sobiepan
Grube tysiące złotych trafiły do sędziów KRS, którzy znaleźli łatwy sposób na dodatkowe zarobki. Żonglerka terminami wirtualnych spotkań pozwoliła in zgarnąć bonusowe diety, gdyż sąd płaci im od przepracowanego dnia. Rekordzista zgarnął bonusowo ponad 17 tys. zł.
Sędzia Maciej Nawacki (w środku) ma się z czego cieszyć. 17 tysięcy złotych piechotą nie chodzi. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Członkowie KRS otrzymują prawie tysiąc złotych diety za każdy dzień przepracowany na rzecz rady. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, część sędziów zdecydowała się wykorzystać ten system i zgarnąć dodatkowe pieniądze do kieszeni.

Jak sędziowie KRS zgarniali dwie diety?

Sposób jest banalnie prosty. Zwykle prace w aż 18 komisjach odbywały się tego samego dnia, co posiedzenia plenarne. Sędziwe zaczęli jednak przekładać terminy spotkań tak, by wypadały one w inne dni niż ogóle posiedzenia. Pozwalało to zgarnąć dwie "dniówki" zamiast jednej.

Z oficjalnych dokumentów cytowanych przez DGP wynika, że w ciągu ostatnich pięciu miesięcy na dodatkowe diety poszło ponad 120 tys. zł.


W przeważającej większości spotkania te miały formę zdalną, więc trudno tu mówić o problemach z pogodzeniem obowiązków, dojazdami czy innych niedogodnościach.

Rekord ustanowił sędzia Maciej Nawacki, który przez stosowanie tejże techniki wzbogacił się dodatkowo o 17,5 tys. zł. Sędzia Dariusz Drajewicz otrzymał zaś ok. 16,5 tys. zł. Trzecie miejsce na podium zajmują wspólnie aż trzy osoby: Jędrzej Kondek, Teresa Kurcyusz-Furmanik oraz poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. W ich przypadku zarobek wyniósł 11,6 tys. zł.

Na ostatnim posiedzeniu KRS przewodniczący rady Leszek Mazur stwierdził, że jeżeli pieniądze byłyby wydawane w podobnym tempie, to środki przeznaczone na przyszłoroczne diety skończyłyby się już w połowie roku. Mazur zdecydował się ukrócić tę praktykę.

Ogromne nagrody w Sejmie mimo kryzysu

Władze kraju raz za razem wspominają społeczeństwu, że ze względu na zbliżający się kryzys gospodarczy czeka nas ciężki okres i trzeba zacisnąć pasa. Sami luzują go sobie jednak tak bardzo, że dziw, iż metaforyczne spodnie nie lądują im w okolicach kostek.

W INNPoland.pl opisywaliśmy bulwersującą sytuację nagród dla pracowników Sejmu. Najwięcej – bo aż 10 462,21 zł – miała dostać szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska. Nie ona jedna została hojnie obdarowana. Przeciętna wysokość wypłat z tytułu nagród dla pracowników Wiejskiej miała wynosić 2535,08 zł.

Nagrody zostały podobno przyznane m.in. za "szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej". Jak podaje Centrum Informacyjne Sejmu, "suma wypłat zamknęła się w kwocie 1 637 661,68 zł".

Niedawno wiceprzewodnicząca KAS Anna Chałupa, zaznaczyła zaś, że urzędnicy powinni traktować odgórne ucięcie im premii jako "służbę na rzecz społeczeństwa". Wiemy już, że przymusowa ofiarność pracowników państwowych ma posłużyć na tak szczytne cele, jak zakup szczepionki na Covid-19.

Czytaj także: Epidemia epidemią, ale miliony na nagrody w rządzie muszą być. Najhojniejsza Emilewicz