Tyle kosztują każdego z nas prezenty od rządu. "Za tę hojność zapłacimy w podatkach"
Rząd bardzo chętnie rozdaje Polakom pieniądze w ramach 500 plus, 13. emerytury czy bonu turystycznego. Prawdziwym sponsorem tych świadczeń nie jest jednak PiS – a zwykli obywatele. Warsaw Enterprise Institute podliczył, ile każdy z nas dorzucił w tym roku na "prezenty" od rządu.
Czytaj także: "Nawet nie wiedziała, jaką ma prowizję na karcie". Młodzi Polacy są "ekonomicznie głupi"
– Udało nam się jednak zidentyfikować aż 19 różnych działań państwa, które można opisać jako prezenty dla podatnika, za które płaci tenże podatnik – podkreślają autorzy raportu.
Ile płacimy za prezenty od rządu?
Według wyliczeń WEI, w mijającym roku każdy podatnik zapłacił 6795 zł za podarunki, które rząd sprezentował Polakom. Taki jest dla każdego podatnika średni koszt "hojności" rządu PiS .W wyliczeniu prezentów od cwanego Mikołaja znalazły się:
– wyższa pensja minimalna (204 zł od każdego pracującego podatnika)
– 13. emerytura (702 zł)
– bon turystyczny na dziecko do 18 roku życia (192 zł)
– bon na telenauczanie (18 zł)
– dodatek solidarnościowy (18 zł)
– postojowe (312 zł)
– wyższy zasiłek dla bezrobotnych (39 zł)
– bon turystyczny BIS (420 zł)
– zasiłek opiekuńczy (624 zł)
– Media Narodowe+ (585 zł)
– Mieszkanie+ (1802 zł)
– umorzenie mikropożyczek (450 zł)
– pakiet mieszkaniowy: dopłaty do czynszów (25 zł)
– pakiet mieszkaniowy: dopłaty do mieszkalnictwa (90 zł)
– dodatek dla służb mundurowych (15 zł)
– dodatek dla medyków walczących z pandemią (240 zł)
– dodatek emerytalny dla opozycjonistów (3 zł)
– dopłaty do aut elektrycznych (2 zł)
– dofinansowanie pensji pracowników (1018 zł)
Autorzy raportu twierdzą, że jego głównym przesłaniem ma być "uświadomienie współobywatelom, że darmowych obiadów nie ma i że to oni za nie płacą".
– Wbrew pozorom ta wiedza nie jest powszechna. Z badania przeprowadzonego w 2017 r. dla serwisu ciekaweliczby.pl wynika, że tylko niecałe 40 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, że źródłem finansowania programów takich, jak 500+ są podatki, które płacą oni, a nie tylko np. sąsiedzi, czy zwolennicy innych partii – argumentują.
Podkreślają przy tym, że świadczenia związane z ratowaniem gospodarki "mogą być uznane za konieczne". Równocześnie jednak zaznaczają, że w ich opinii restrykcje, które wymusiły część z tych świadczeń były zbyt daleko idące.