Spektakularna klapa. Z programu emerytalnego PiS wypisali się prawie wszyscy

Katarzyna Florencka
Pracownicze Plany Kapitałowe to jedna ze sztandarowych reform rządu Mateusza Morawieckiego, która miała być dodatkową formą oszczędzania na czasy emerytalne. Polacy jednak nie uwierzyli w piękne deklaracje rządu: z programu wypisało się ponad 70 proc. pracowników. A liczba ta może być... zaniżona.
W promocję PPK zaangażowany był premier Mateusz Morawiecki. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Program PPK wystartował w 2019 r., obejmując największe firmy, zatrudniające powyżej 250 osób. W tym toku objął również firmy mniejsze i średnie – czyli praktycznie wszystkie firmy w Polsce zatrudniające od 20 pracowników wzwyż. Przyszedł więc czas na ocenę tego, jakim powodzeniem cieszy się sztandarowy program PiS. I wieści te raczej nie będą w smak rządzącym.

Czytaj także: Polacy ocenili PPK. Jako największą zaletę programu wskazali... możliwość rezygnacji

Mało osób w PPK

Polski Fundusz Rozwoju, czyli państwowa spółka zarządzająca programem, podała w poniedziałek, że poziom partycypacji w PPK wyniósł 30,4 proc.. Niewiele lepiej jest jeśli uwzględni się pracownicze programy emerytalne, które można wdrożyć zamiast PPK. Wówczas odsetek "skacze" do 33,4 proc. Podczas prac parlamentarnych nad ustawą o pracowniczych planach kapitałowych PiS szacował partycypację na... 75 proc.


A nawet podane dziś liczby mogą być zmanipulowane. Jak tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego, do oficjalnych danych trafiły jedynie firmy, w których przynajmniej jedna osoba odkłada w PPK – a w wielu nikt się na to nie zdecydował.

Według eksperta, realna partycypacja w PPK wynosi tylko 22,9 proc., w programie bierze bowiem udział 1,689 mln osób na 7,381 mln uprawnionych.

Wcześniejsza wypłata środków z PPK

PPK to dodatkowa forma oszczędzania, na którą składać mają się pracownicy i pracodawcy. Choć uczestnictwo w programie docelowo ma nam przynieść dodatkowe pieniądze dopiero na emeryturze, to istnieje możliwość, by "wyciągnąć" je z konta PPK wcześniej – i robić to co miesiąc.

Jest to co prawda mniej korzystne finansowo rozwiązanie, bo jeśli wypłacimy pieniądze wcześniej, nie dostaniemy pełnej kwoty z zebranych oszczędności. 30 proc. wpłat pracodawcy trafi do ZUS, całość wpłat ze strony państwa zostanie zwrócona do budżetu, a pracownika czeka jeszcze opłata podatku od zysków kapitałowych.

Jednak dodatkowe kilkadziesiąt złotych miesięcznie dla części pracowników może wydać się kuszącą perspektywą. Wystarczy bowiem samodzielnie dokonać zwrotu z konta PPK na rachunek bankowy, a cała procedura podoba jest do sprzedaży jednostek funduszu inwestycyjnego. Czynność można powtarzać bez żadnych konsekwencji co miesiąc.