Polska wysycha. Skutki wszyscy odczujemy na własnych skórach

Redakcja INNPoland
Nasz kraj posiada jedne z najmniejszych zasobów wody w całej Europie. Wynika to z nierównomierności opadów, a powodowane jest najprawdopodobniej postępującymi zmianami klimatu. Średnio w roku opadów jest praktycznie tyle samo, ale bywają okresy, kiedy deszczu jest bardzo dużo oraz takie, kiedy nie pada przez długi czas w ogóle.
INNPoland

Jakość wody będzie gorsza

Głównym użytkownikiem wody jest rolnictwo i przemysł, które potęgują zjawisko braku wody. Susze powodują między innymi podwyżki w cenach produktów rolnych, czy przerwy w dostawach prądu.

Dodatkowo dochodzi kwestia jakości wody. W okresach suszy dostawa zanieczyszczeń z obszarów np. rolniczych jest cały czas bardzo zbliżona, a wody w rzekach jest mniej, czyli ilość rozpuszczalnika się zmniejsza.

– Przez ostatnich kilkadziesiąt lat w Polsce, a w zasadzie w całej Europie regulowano rzeki. Powoduje to wiele problemów gospodarczych dopiero po jakimś czasie. Teraz widzimy, że te wyprostowane i skrócone rzeki, bardzo silnie erodują i ściągają wody z obszarów przyległych do siebie, odprowadzając je dalej, czyli mamy mało wody w krajobrazie – powiedział dr hab. Mateusz Grygoruk profesor z Katedry Inżynierii Wodnej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Jak zapobiec brakowi wody?

By uporać się z problemem małej ilości wody w krajobrazie Polski, należy odtwarzać naturalne strefy retencjonujące wodę i przywrócić koryta rzek do stanu sprzed ich znaczącego przekształcenia. Można tego dokonać np. przywracając meandry, co spowolni odpływ w rzece.

Czytaj też: Zabetonowana Polska nie radzi sobie z ulewami. Rząd - wbrew paskom TVP - nikogo nie ratuje

– Oczywiście, w pewnych momentach roku może to powodować pewne skutki niekorzystne, np. lokalne podtopienia, ale Unia Europejska i wspólna polityka rolna posiadają narzędzia, instrumenty finansowe, które mogą te problemy rozwiązać. Chodzi o to, żeby jak najwięcej wody zatrzymać w krajobrazie, żeby nasze rzeki, rzeczki i strumyczki były dalej pełne – powiedział dr hab. Mateusz Grygoruk.

źródło: newseria