Ocenili rząd za 2020 r. Morawiecki nie dostał ani jednej piątki, za to parę dwójek

Krzysztof Sobiepan
Klub Jagielloński po raz kolejny ocenił działania rządu za miniony rok. Poszczególne aspekty liczone są systemem ocen akademickich – od piątki do dwójki. Za pracę w ubiegłym roku Morawiecki nie dostał "do dzienniczka" ani jednej piątki. Było nieco dobrych ocen, ale też trzy dwójki z plusem.
Oceny Morawieckiego są nierówne - jest parę dobrych, ale inne wymagają ponownego "zdania testu". Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
W ramach rankingu polityk publicznych "Rząd pod lupą" KJ rozdaje oceny w poszczególnych kategoriach. Maksymalna nota to 5 – "bardzo dobrze". 4 oznacza "dobrze", 3 - "dostatecznie", a 2 – "źle". Klub wskazuje, że ubiegły rok, gdzie władza działała "w trybie awaryjnym", nie pozwolił na jednoznaczną wysoką lub niską ocenę.

Jak więc poradził sobie gabinet premiera w roku spod znaku Covid-19?

Z czym Morawiecki radził sobie w pandemii Covid-19

O dziwo, aż na czwórki oceniono politykę gospodarczą, innowacyjną i społeczną – podaje gazeta.pl. Raport pozytywnie ocenia m.in. działania rządu mające na celu ochronę gospodarki przed załamaniem związanym z pandemią koronawirusa.


Pochwały poczyniono względem "jednego z większych programów pomocowych w Unii Europejskiej" oraz aktywnej polityki fiskalnej rządzących.

W ramach polityki innowacyjnej doceniono zaś właśnie brak rewolucji. Zmiany legislacji w i tak trudnym 2020 r. zdaniem KJ tylko zwiększyły by niepewność. Instytucja wskazuje, że "kluczowe na tym etapie są jakość instytucji i procesów".

Jeśli chodzi zaś o politykę społeczną, działania ekipy Morawieckiego oceniono jako reaktywne. Nie przeszkodziło to jednak Klubowi w wystawieniu rządzącym "dobrej" noty. Pochwalono m.in. założenie Solidarnościowego Korpusu Wsparcia Seniorów i dodatkowe wsparcie w pandemii m.in. instytucji pieczy zastępczej czy rehabilitacji społeczno-zawodowej osób z niepełnosprawnościami.

Co rząd zawalił w 2020 r.?

Mocnym akcentem na świadectwie rządu jest dwójka z plusem w polityce zdrowotnej. Takie same oceny wystawiono też polityce zarządzania restrykcjami i transportowej.

W tematyce zdrowotnej władzy zarzucano chaotycznie wręcz podejmowane decyzje. Wytknięto też znacznie spóźnioną reakcje na drugą falę Covid-19 na jesieni. Rząd znacznie pogorszył też swoje relacje ze specjalistami ochrony zdrowia.

W aspekcie zakazów ekipa Morawieckiego miała wielokrotnie stanowić prawo z "dramatycznym naruszeniem zasad". Negatywnie oceniono ekspresowe tempo pracy nad wybranymi uchwałami, przez co były one pełne błędów. "Jakość regulacji była wątpliwa, a co gorsza powodowała znaczne problemy interpretacyjne" – czytamy w raporcie.

Kolejnym sztychem w rządzących było zwrócenie uwagi na całkowite odwrócenie procesu legislacyjnego. Klub Jagielloński wskazywał, że wielokrotnie prawo stanowiono na konferencjach prasowych. Premier lub ministrowie zapowiadali wtedy nadchodzące nakazy i zakazy, które były prawnie sankcjonowane dopiero parę dni po fakcie.

"Legislatorzy na podstawie tego, co zostało zaprezentowane, przekładali słowa rządzących na przepisy – nieraz w zupełnie innym brzmieniu niż wskazywano podczas konferencji prasowej" – gani premiera instytucja.

Ministerstwo Infrastruktury bez owijania w bawełnę zostało zaś określone "nieudolnie kierowanym urzędem". Narzekano na bardzo wolne tempo pracy nad zmianami w prawie w tym aspekcie.

Czy rząd sam wie, jakie restrykcje obowiązują?

Przykładów prawnego partactwa nie trzeba długo szukać. Jednym z ostatnich jest ogromne zamieszanie wokół obowiązujących w sylwestra ograniczeń. Swoją cegiełkę dołożył do harmidru sam premier Mateusz Morawiecki.

Jeszcze przed świętami było jasne, że 31 grudnia od godz. 19 do 1 stycznia do godz. 6 rano będą obowiązywać ograniczenia w przemieszczaniu się. Taki zapis widnieje w odpowiednim rozporządzeniu, więc Polacy szykowali się na "godzinę policyjną".

27 grudnia Morawiecki stwierdził jednak na konferencji, że żadnej "godziny policyjnej" nie będzie. Wypowiedzi przedstawicieli rządu zaczęły się wykluczać. Adam Niedzielski w Radiu ZET 29 grudnia zapowiedział bowiem, że mandaty jednak będą. Potwierdził to też rzecznik rządu Piotr Müller.

Ostatecznie, w tym dniu "obowiązywał apel"... co łamało już nawet zasady języka polskiego.

Czytaj także: Wpadka Kancelarii Premiera. Już sami nie wiedzą, jakie restrykcje obowiązują w sylwestra