Skarbówka zapoluje na tych, którzy otworzą biznesy. Grożą im nie tylko mandaty

Katarzyna Florencka
Mandaty od policji i kary finansowe z sanepidu to jedna sprawa. Otwierające się wbrew obostrzeniom biznesy czeka jeszcze dodatkowa batalia: rozliczenie z urzędem skarbowym. Może się skończyć udowadnianiem fiskusowi, że... popełniły przestępstwo.
Otwieranym wbrew obostrzeniom biznesom będzie bardzo trudno rozliczyć się z urzędem skarbowym. Fot. Łukasz Węgrzyn / Agencja Gazeta
Jak zauważa wtorkowa "Rzeczpospolita" biznesy otwarte wbrew rządowym zakazom będą miały spory problem z rozliczeniem podatków. Nie jest bowiem do końca jasne, jak do wszystkiego podejdzie fiskus.

Czytaj także: Fiskus wykończył znany warszawski bar. Uwaga, skarbówka ma nowy pretekst kontroli

Rozliczenie zakazanej działalności

Prawdopodobne jest, że biznesy nie będą w stanie wrzucić w koszty wydatków na działalność w okresie oficjalnego lockdownu. Urzędnicy mogą bowiem uznać, że w przypadku łamania przepisów wydatki przedsiębiorcy nie są "racjonalne i gospodarczo uzasadnione". Ponadto prawo nie pozwala uznawać za koszty wydatków związanych z popełnieniem przestępstwa.


Z drugiej strony, przychody z przestępstwa nie mogą być opodatkowane – więc teoretycznie pozwoliłoby to uniknąć daniny dla państwa. Paulina Karpińska-Huzior, doradca podatkowy w kancelarii CMS, przewiduje jednak w rozmowie z "Rz", że skarbówka może próbować zakwalifikować te przychody jako pochodzące z innych źródeł niż działalność gospodarcza. Oznacza to, że spór z urzędem skarbowym będzie wyjątkowo trudny.

– Nawet gdyby ktoś chciał w ewentualnym sporze na tym tle z organami podatkowymi udowadniać swoje racje, musiałby wykazać, że popełnił przestępstwo, najlepiej prawomocnym wyrokiem sądu karnego, a na tym nikomu raczej nie zależy – stwierdza doradczyni.

Ile biznesów otwarło się wbrew obostrzeniom?

Problemy te odczuje wiele biznesów – skala buntu przedsiębiorców w całej Polsce jest bowiem ogromna. Według szacunków Polskiej Federacji Fitness, w poniedziałek 1 lutego ponownie otwarło się nawet 1,6 tys. siłowni i klubów fitness. Oznacza to, że w całym kraju otwarta była nawet co druga siłownia. Taki obraz wynika z danych pochodzących z kart abonamentowych.

Z kolei Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej (IGGP) tydzień temu oceniała, że po 18 stycznia działalność wznowiło nawet 20 tys. przedsiębiorców gastronomicznych. Źródłem danych IGGP były informacje o kontrolach sanepidu – tylko jednego dnia przeprowadzono ich ponad 1,3 tys.