Jeżeli wrócą obostrzenia, sami będziemy sobie winni? Prezydencki minister o "fieście w Zakopanem"
– Jeżeli w bawiącej się grupie są jakieś osoby zakażone, a tego wykluczyć się tego nie da, to przy takim kontakcie wirus przedostanie się łatwo na innych. Oni rozjadą się potem do domów i tego wirusa zaprowadzą głębiej w Polskę. A my będziemy się dziwić za tydzień czy dwa, że znowu wzrasta liczba zachorowań – prezydencki minister Andrzej Dera skomentował ostatnie wydarzenia w Zakopanem. Jego zdaniem sami będziemy sobie winni, jeżeli wrócą mocniejsze obostrzenia.
“Miłość w Zakopanem”
O ulicznej fieście w Zakopanem pisaliśmy wczoraj w NaTemat. Rozentuzjazmowani turyści, nie zważając na obostrzenia, wspólnie bawili się na Krupówkach do białego rana. "Tygodnik Podhalański" udostępnił na swoim kanale na YouTube film, który pokazuje, jak tłumy tańczą wspólnie bez maseczek do discopolowego hitu "Miłość, miłość w Zakopanem".Turyści postanowili wykorzystać ostatnie poluzowanie obostrzeń przez rząd i wyruszyło na weekend w góry. Policja w związku z najazdem turystów przeprowadza od piątku wzmożone kontrole, ale nie nad wszystkim udaje się zapanować.
"Będziemy winni sami sobie"
Do sprawy odniósł się dziś w Radiu Zet Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Jak podkreślał, jesteśmy dopiero na początku drogi powszechnego szczepienia i zdobywania “populacyjnej wytrzymałości”. To od nas samych zależy czy pandemia będzie się rozszerzać, czy uda się ją opanować i wrócić do normalności.– Ja rozumiem, że ludzie są spragnieni kontaktów. Ale jeżeli ktoś naprawdę uważa, że obostrzenia sanitarne to są jakieś wymysły, to proszę zwrócić uwagę na te smutne statystyki. Dzień w dzień mamy po kilkaset zgonów z powodu zachorowań na COVID-19 – podkreśla.
Minister zwrócił również uwagę na sytuację w innych państwach, gdzie lockdown jest jeszcze bardziej restrykcyjny. Powołał się m.in na Niemcy, gdzie obowiązuje godzina policyjna. Potwierdził też, że nie jest wykluczone, że przez incydenty podobne do tego w Zakopanem, koniecznym będzie powrót do ostrzejszych sanitarnych restrykcji.
– Jeżeli w tej grupie są jakieś osoby zakażone, a tego wykluczyć się nie da, to przy takim kontakcie wirus przedostanie się łatwo na innych ludzi. Oni rozjadą się potem do domów i tego wirusa zaprowadzą głębiej w Polskę. A my będziemy się dziwić za tydzień czy dwa, że znowu wzrasta liczba zachorowań – wytyka.
Minister zaapelował do Polaków o to, by odpowiedzialnie przeczekali okres zamknięcia. Jak podkreślał, sytuacja wymaga od nas wszystkich trzymania się zasad bezpieczeństwa m.in. noszenia maseczek czy trzymania dystansu.
– Małymi kroczkami odmrażamy gospodarkę. Dzięki ostrożności i rozwadze, może uda się już latem wrócić do normalności. Ale jeżeli będziemy się tak zachowywać, jak w Zakopanem, to ja się boję że ta normalność nie wróci do nas jeszcze długo. Ale będziemy winni sami sobie - powiedział Andrzej Dera.