Bezczelność jakich mało. Były minister: "Nie mam sobie nic do zarzucenia ws. Ostrołęki"

Krzysztof Sobiepan
Elektrownia węglowa w Ostrołęce po raz kolejny stanęła w centrum dyskusji. Państwo wyłożyło grubą kasę na jej budowę, a teraz musi dołożyć kolejne środki na rozbiórkę. Główny pomysłodawca i adwokat projektu, dawny minister energii Krzysztof Tchórzewski butnie wskazuje zaś, że "nie ma sobie nic do zarzucenia".
1,3 mld zł w błoto, a winnych nie ma? Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Krzysztof Tchórzewski w wywiadzie dla RMF FM wskazuje, że od "ponad roku nie zajmuje się sprawą" Ostrołęki, więc ciężko go winić za ostatnią decyzje o rozbiórce bloku węglowego.

– Trzeba wziąć pod uwagę, że podejmowałem decyzję przy założeniu, że energetyka węglowa będzie w Polsce funkcjonowała do 2060 roku. To się zmieniło, Polska zgodziła się na przyspieszenie tego procesu do 2049 roku, w związku z tym, to się zmienia. Postawiliśmy sobie jako kraj bardzo ambitne zadanie(…). To zostało już podpisane i nie ma teraz co już dyskutować, trzeba to po prostu realizować – mówi były minister energii.


Owocem tej strategii jest właśnie zmiana planowanego bloku węglowego w elektrowni w Ostrołęce na gazowo-parowy. Choć rozmówca radia twierdzi, że "gazowa elektrownia na pewno będzie emitowała mniej, chociaż niewiele mniej, bo to była niskoemisyjna elektrownia węglowa".

Tchórzewski został zapytany, czy w takim razie pieniądze na blok węglowy zostały wyrzucone w błoto. Co ciekawe, polityk nie godzi się na takie określenie sprawy.

– Przyspieszenie transformacji to jest wydatek pieniędzy na to, żeby był zdrowszy klimat w Polsce. Jeśli przez to są to pieniądze zmarnowane, no to tak. Jeśli będziemy mieli o 11 lat wcześniej niższą emisję dwutlenku węgla, to po prostu kosztuje. Musimy się na to godzić – argumentuje.

Wskazuje, że cały biznesplan bloku węglowego był uzgadniany i uzyskał akceptację Komisji Europejskiej. W okresie rozpoczynania inwestycji projekt wydawał się dobry, miał też służyć nie tylko Polsce, ale jako rezerwa dla odnawialnych źródeł energii dla Litwy, Łotwy, Estonii, które od 2025 r. mają zostać odcięte od rosyjskich źródeł prądu.

Pozostaje najważniejsze pytanie. Decyzje na temat budowy bloku węglowego w Ostrołęce były podejmowane za czasów, gdy Krzysztof Tchórzewski stał na czele resortu energii. Czy polityk ma sobie coś do zarzucenia?

– Nie, to są całkowicie inne realia. Realia roku 2014, kiedy szykowaliśmy program dla PiS-u, to są inne realia w Polsce, Europie i na świecie, Polska jest zupełnie innym krajem – broni się rozmówca RMF FM.

Elektrownia w Ostrołęce do rozbiórki

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, katastrofę planu dla Ostrołęki widać gołym okiem. Z krajobrazu już niedługo znikną dwa, wielkie na ponad 100 metrów, betonowe pylony. Rozbiórka rozpoczęła się w nieco ponad rok po wstrzymaniu budowy elektrowni węglowej w Ostrołęce.

Przypomnijmy - na budowę elektrowni wydano już 1,3 miliarda złotych. Rozbiórka pylonów, tak zwanych “wież Kaczyńskiego”, pochłonie kolejne miliony.

"Ostrołęka C to fenomen: elektrownia o efektywności 0 proc. opalana pieniędzmi" - pisze na Twitterze dziennikarz Gazety Wyborczej Jacek Gądek.

Ostrołęcki blok C miał być „ostatnim wielkim blokiem węglowym w Europie”. ale inwestycja została wstrzymana za rządu PO-PSL jako ekonomicznie nieopłacalna.

W 2015 r. powrót do niej obiecał kandydujący na urząd prezydenta Andrzej Duda, a premier Morawiecki jeszcze w październiku 2018 r. reklamował blok węglowy słowami: „Przeciwstawiamy Polskę mocy Polsce niemocy”. Zakończenie budowy planowano na 2023 rok, a oddanie do użytku na 2024 rok.

Spółkę zajmującą się budową elektrowni Ostrołęka C finansowały dwie grupy energetyczne: Energa i Enea. Dysponowały pieniędzmi na początkowy etap ale nie było zapewnionego finansowania dla całości inwestycji. Banki nie udzieliły kredytów, nie spinał się plan finansowy, a sama budowa nie była zgodna z polityką klimatyczną UE.

W miejscu planowanej elektrowni węglowej ma powstać biogazownia. Zgodnie z listem intencyjnym z września tego roku między Orlenem z PGNiG, ma mieć moc około 750 MW netto i powstać do końca 2024 roku.
Czytaj także: Katastrofa planów PiS. "Miliard na budowę, teraz miliony na burzenie"

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl