Firmy rezygnują z jajek z chowu klatkowego. Sprawdzamy, czy to kolejna ekościema
Kolejne duże firmy chwalą się rezygnacją z jaj z chowu klatkowego – a ich poziom samozadowolenia jest tak wysoki, że niektórym z nas automatycznie załącza się lampka ostrzegawcza. W internecie nietrudno jest natrafić na teksty "demaskujące" wolny wybieg jako niewiele lepszy od chowu klatkowego. Jak jest naprawdę? Pytamy o to ekspertkę.
- Z jaj z chowu klatkowego zrezygnowały już m.in. firmy Lubella i Nestlé, ze sprzedaży wycofują je sieci Carrefour, Auchan, Aldi, Biedronka czy Lidl
- Każdy system hodowli inny niż klatkowy poprawia sytuację kur niosek – mówi nam Maria Madej ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki
- Czym się różnią jaja ekologiczne (tzw. "zerówki") od tych z wolnego wybiegu (tzw. "jedynek")?
Swój ślad zostawiły jednak lata walki z greenwashingiem – czyli "ekologiczną ściemą", działaniami nie mającymi wiele wspólnego z ekologią, ale wykorzystywanymi do promocji danej marki.
Sprawiły one, że pierwszą reakcją na informacje o odejściu od chowu klatkowego jest próba znalezienia podstępu: jak to jest z tym wolnym wybiegiem? Czy rzeczywiście poprawia on sytuację zwierząt? Jak tym razem ta i owa firma próbuje zagrać na naszych uczuciach?
Jakie jaja wybrać?
Przypomnijmy, że na półkach polskich sklepów możemy znaleźć cztery typy jajek:- oznaczone cyfrą "3" jaja z hodowli klatkowej,
- oznaczone cyfrą "2" jaja z hodowli ściółkowej,
- oznaczone cyfrą "1" jaja z wolnego wybiegu,
- oznaczone cyfrą "0" jaja z chowu ekologicznego.
Bardzo możliwe jednak, że nie potrzebowaliście tej informacji: dla większości konsumentów w Polsce oznaczenia na jajach już dawno przestały być czarną magią, a świadomość ekologiczna narodu rośnie.
W 2018 r. 35 proc. ankietowanych zadeklarowało w badaniu CBOS-u, że typ chowu jest dla nich kluczowym kryterium na zakupach – w 2006 r. twierdziło tak jedynie 13 proc. respondentów. Z kolei w lutym 2020 r. aż 82 proc. osób uczestniczących w badaniu Biostat przyznało, że chów klatkowy nie zapewnia kurom nioskom odpowiednich warunków do życia.
Nie jest jednak trudno znaleźć w internecie ludzie twierdzących, że wolny wybieg jest niewiele lepszy od chowu klatkowego, a ewentualne zmiany to tylko działania PR-owe. Jak jest naprawdę?
Typowa polska ferma drobiu.•fot. Łukasz Giza / AG
– Każdy system hodowli inny niż klatkowy jest lepszy dla dobrostanu kur niosek. Jeżeli chodzi o jajka dostępne komercyjnie, wolny wybieg jest zdecydowanie lepszym wyborem niż chów klatkowy – mówi krótko.
Przypomina, że według polskiego prawa w chowie wolnowybiegowym kury powinny
mieć w ciągu dnia stały dostęp do wybiegu w znaczącej części pokrytego roślinnością, na jedną kurę przypada też więcej miejsca: jest to 9 kur na metr kwadratowy powierzchni użytkowej kurnika (w przypadku jaj z chowu ekologicznego limit wynosi 6 kur na metr kwadratowy).
– Bardzo ważną rzeczą, która różni chów wolnowybiegowy od klatkowego jest to, że kury mają tam możliwość realizowania naturalnych potrzeb behawioralnych, takich jak chociażby grzebanie w ziemi, aktywne poszukiwanie pożywienia, kąpiele piaskowe czy kąpiele słoneczne – tłumaczy.
Firmy rezygnują z jaj z chowu klatkowego
Moja rozmówczyni zwraca szczególną uwagę na to, że wdrażanie w życie ekologicznych deklaracji firm, które używają dużych ilości jaj ma tak naprawdę największy wpływ na zmiany na rynku jajecznym.– Nasze decyzje konsumenckie oczywiście są ważne, ale to decyzje dużych firm mają możliwość znacznego wpływu na zmiany w strukturze produkcji jaj. I takie zmiany w strukturze faktycznie obserwujemy. Co prawda ich tempo nie jest jeszcze zbyt szybkie, ale będzie z pewnością przyspieszać w związku z wdrażaniem zobowiązań do wycofania jaj z chowu klatkowego przez kolejne firmy – mówi.Zaznacza przy tym, że cały czas mowa o hodowli na dużą skalę: – Jeśli wyobrażamy sobie kilka wiejskich kurek, które ktoś akurat trzyma w ogródku – to myślimy o tzw. chowie przyzagrodowym. Wszystkie inne – w tym chów ekologiczny czy wolnowybiegowy – to już bardziej komercyjne systemy hodowli – tłumaczy.
I właśnie o zmiany w hodowli na dużą skalę chodzi tutaj przede wszystkim: w Polsce produkujemy bowiem ponad 20 mld jaj rocznie, zajmując pod tym względem 6. miejsce w Unii Europejskiej. Mówimy więc o ogromnym przemyśle, który – powoli bo powoli – ale zmienia swoje podejście.
Według Stowarzyszenia Otwarte Klatki w latach 2014–2020 liczba kur hodowanych w systemie ekologicznym wzrosła aż o 361 proc. – a liczba kur trzymanych na wolnym wybiegu podwoiła się (z ok. 0,9 do 1,9 mln zwierząt). Chów przemysłowy nie jest rzeczą optymalną dla żadnego zwierzęcia, temu trudno zaprzeczyć – jednak trudno zaprzeczyć temu, że sytuacja znajdujących się w nim kur stopniowo ulega poprawie.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl