800+ zamiast 500+. Były minister finansów twierdzi, że to możliwe

Krzysztof Sobiepan
800 plus mogłoby być realne – wskazuje główny ekonomista Pracodawców RP i były minister finansów prof. Paweł Wojciechowski. Ekspert wskazuje, że mimo piątej rocznicy świadczenia rząd nie kwapi się do podsumowań skuteczności flagowego programu PiS. A wiele można by w nim zmienić na lepsze.
Od wprowadzenia programu 500+ mija już 5 lat. Fot. twitter.com/Rafał Bochenek

800+ zamiast 500+

Wojciechowski udzielił wywiadu dla Business Insider Polska na okrągłą piątą rocznicę wprowadzenia w życie flagowego programu Prawa i Sprawiedliwości – 500 plus.

Ekspert wskazuje, że premier Szydło, inaugurując świadczenie, wspominała o celach "poprawy sytuacji demograficznej, redukcji ubóstwa i inwestycji w rodzinę". Ostatni cel nigdy nie był jasny oraz policzalny. Nie od dziś wiemy też, że 500+ nie wpływa na dzietność Polaków. Zdaniem byłego ministra finansów udało się jednak zredukować ubóstwo w kraju – o 2 punkty procentowe w ciągu 5 lat.


Powstaje pytanie, czy podobnych efektów nie można osiągnąć w inny sposób. Program "ma wysoką cenę, która obecnie wynosi 41 mld zł, czyli 1,7 proc. PKB" – wspomina.

– Przy tak wysokim koszcie, jeśli celem programu miała być walka z ubóstwem, to okazał się on nieefektywny, ponieważ ten cel można osiągnąć znacznie niższym kosztem. Jeśli celem miała być poprawa dzietności, to okazał się zarówno nieefektywny, jak i nieskuteczny – chłodno ocenia Wojciechowski.

Przypomina, że 10 mld zł z puli trafia do rodzin o najwyższych dochodach. Do 20 proc. najuboższych trafia mniej niż połowa tej kwoty. 500 plus nie niweluje więc także nierówności społecznych. Według cytowanych przez eksperta raportów świadczenie mogło zaś doprowadzić do dezaktywizacji zawodowej nawet 100 tys. kobiet.

– Dobrze byłoby, gdyby faktycznie powstał raport, który po 5 latach dokonałby podsumowania programu 500 plus i ewentualnie wskazał kierunki modyfikacji, jeśli są potrzebne. Szkoda, że takiej dyskusji wokół 500 plus praktycznie nie ma – wzdycha rozmówca BI.

Wojciechowski jest też zdania, że odpowiednie zmiany mogły by wyjść "pięćsetce" na plus. Można bowiem działać dużo efektywniej przy identycznym budżecie. – Wystarczy wprowadzić progi dochodowe i te "zaoszczędzone pieniądze" można przeznaczyć na trzy rodzaje wydatków – przekonuje.

Po pierwsze, miałoby to wiązać z "podniesieniem świadczenia do 800 zł dla osób o średnich i niższych dochodach". Po drugie, ekonomista Pracodawców RP postuluje inne inwestycje dla kobiet decydujących się na macierzyństwo, m.in. żłobki, które umożliwiają kobiecie kontynuowanie pracy zawodowej.

Trzecim elementem strategii ma być zaś szereg świadczeń niepieniężnych dla najbiedniejszych rodzin "począwszy od wyprawek przy urodzeniu dziecka, pieluch, środków czystości, poprzez bezpłatne książki, komputery, dofinansowanie wakacji dla dzieci itp.".
Czytaj także: Kaczyński zdradził, po co PiS wprowadza Nowy Ład. "Żeby przychodziły na świat dzieci"

Czy 500+ będzie podniesione?

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, powyższe pytanie padło na antenie telewizji Polsat News. Jak się okazało, odpowiedzialny na budżet państwa minister finansów Tadeusz Kościński nie przewiduje większych problemów ze znalezieniem pieniędzy na potencjalne 700 plus, jeśli otrzymałby takie polecenie. Ostrzega jednak, że nie ma nic za darmo.

– Na 700 plus pieniądze by się znalazły, ale zawsze kosztem czegoś. Tak długo, jak nie podniesiemy podatków - a nie mamy takich planów - trzeba byłoby komuś zabrać, aby innemu dać. To nie są kwoty, które zrujnują budżet, ale utrudnią działanie w innych celach – stwierdził Kościński.

Temat podniesienia wysokości 500 plus powraca jak bumerang. Wszystko dlatego, że realna wartość świadczenia leci na łeb na szyję – w tym momencie wynosi ona już tylko 445 zł. Spadek realnej wartości świadczenia 500 plus raczej w najbliższym czasie nie wyhamuje – nikt bowiem nie oczekuje, że nagle problemem w naszym kraju przestanie być inflacja.

Według doniesień medialnych, rząd ma obecnie rozważać waloryzację 500 plus – nie wiadomo jednak, jaką formę miałaby ona przyjąć.

Z całą pewnością jednak koszty, które w związku z nią poniesie budżet, będą ogromne. W grze jest podwyższenie 500 plus o wskaźnik inflacji lub o stałą kwotę, jak w przypadku podwyżek emerytury minimalnej.
Czytaj także: Zamiast 500+ będzie 700+? Minister finansów: "Pieniądze by się znalazły"

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl