43 zł za pracę na oddziale covidowym. Dodatki dla salowych to po prostu kpina
Personel pomocniczy na oddziałach covidowych jest tak samo narażony na zakażenie, jak pracownicy medyczni – jednak dla niego nie ustalono dotychczas odgórnie kwoty "dodatku covidowego". Efekt? Jedna z salowych w szpitalu w Sanoku dostała zaledwie... 43 zł dodatku do pensji.
Dodatek covidowy dla salowych
Jak podaje dziennik "Fakt", salowe, sanitariusze, opiekunowie i sekretarki medyczne otrzymują od kilkudziesięciu do maksymalnie kilkuset złotych dodatku za pracę z chorymi na COVID-19.Często przyjmuje to groteskową formę: jedna z salowych ze szpitala w Sanoku miała w styczniu otrzymać dodatek w wysokości zaledwie 43 zł. Szpital broni się, że dodatek dla personelu pomocniczego zależy m.in. od średniej liczby pacjentów oraz liczbę nieobecności w pracy.
Niewiele lepiej jest jednak w innych szpitalach. Jak mówi "Faktowi" Bożena Kielczyk, opiekunka medyczna ze Szpitala Wolskiego w Warszawie, jej dodatek covidowy wynosi obecnie 360 zł. – To śmieszne pieniądze za pracę, którą codziennie wykonuję – komentuje.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział niedawno, że personel pomocniczy otrzyma podwyżkę w wysokości jednego tysiąca złotych.
Dodatek covidowy dla lekarzy
Tymczasem jednak lekarze musieli walczyć o dodatki covidowe, które prawnie im się należą. Jak pisaliśmy w styczniu, choć pieniądze pochodzą z budżetu państwa i nie uszczuplają budżetów szpitali, dyrektorzy placówek niechętnie przekazywali te środki.Wielu z nich nie przejmuje się w ogóle wypłacaniem pieniędzy. Inni przelewy robią tylko dla części kadry, zdarza się, że pieniądze trafiają na konta osób które w świetle prawa nie powinny ich dostać. Jeszcze inni liczą swego rodzaju "koronawirusową godzinówkę" i płacą tylko za czas spędzony w otoczeniu pacjentów chorych na COVID-19.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl