43 zł za pracę na oddziale covidowym. Dodatki dla salowych to po prostu kpina

Katarzyna Florencka
Personel pomocniczy na oddziałach covidowych jest tak samo narażony na zakażenie, jak pracownicy medyczni – jednak dla niego nie ustalono dotychczas odgórnie kwoty "dodatku covidowego". Efekt? Jedna z salowych w szpitalu w Sanoku dostała zaledwie... 43 zł dodatku do pensji.
Jedna z salowych w szpitalu w Sanoku dostała za pracę z pacjentami chorymi na COVID-19 jedynie 43 zł dodatku. Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Na mocy uchwalonej pod koniec zeszłego roku ustawy lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom medycznym należy się 100 proc. dodatku do wynagrodzenia zasadniczego. Przepisy nie uwzględniły jednak faktu, że na oddziałach covidowych pracuje także personel niemedyczny. Dla nich dodatki przyznawane są uznaniowo, przez dyrektorów szpitali.

Dodatek covidowy dla salowych

Jak podaje dziennik "Fakt", salowe, sanitariusze, opiekunowie i sekretarki medyczne otrzymują od kilkudziesięciu do maksymalnie kilkuset złotych dodatku za pracę z chorymi na COVID-19.


Często przyjmuje to groteskową formę: jedna z salowych ze szpitala w Sanoku miała w styczniu otrzymać dodatek w wysokości zaledwie 43 zł. Szpital broni się, że dodatek dla personelu pomocniczego zależy m.in. od średniej liczby pacjentów oraz liczbę nieobecności w pracy.

Niewiele lepiej jest jednak w innych szpitalach. Jak mówi "Faktowi" Bożena Kielczyk, opiekunka medyczna ze Szpitala Wolskiego w Warszawie, jej dodatek covidowy wynosi obecnie 360 zł. – To śmieszne pieniądze za pracę, którą codziennie wykonuję – komentuje.

Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział niedawno, że personel pomocniczy otrzyma podwyżkę w wysokości jednego tysiąca złotych.

Dodatek covidowy dla lekarzy

Tymczasem jednak lekarze musieli walczyć o dodatki covidowe, które prawnie im się należą. Jak pisaliśmy w styczniu, choć pieniądze pochodzą z budżetu państwa i nie uszczuplają budżetów szpitali, dyrektorzy placówek niechętnie przekazywali te środki.

Wielu z nich nie przejmuje się w ogóle wypłacaniem pieniędzy. Inni przelewy robią tylko dla części kadry, zdarza się, że pieniądze trafiają na konta osób które w świetle prawa nie powinny ich dostać. Jeszcze inni liczą swego rodzaju "koronawirusową godzinówkę" i płacą tylko za czas spędzony w otoczeniu pacjentów chorych na COVID-19.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl