Doda też jest frankowiczą. I wygląda na to, że w końcu uwolniła się od kredytu
Dorota Rabczewska znana całej Polsce jako Doda Elektroda w przeszłości wzięła kredyt we frankach. Na swoim Instagramie podzieliła się z fanami swoją nieszczęsną przygodą z bankiem.
Doda, jak podkreśla, była wtedy młoda – chociaż i teraz nikt raczej nie dodaje jej lat – i zaufała bankowi. Niestety ryzyko, wbrew wszelkim zapewnieniom instytucji finansowej, okazało się ogromne. Natomiast dług wokalistki z powodu różnic kursowych zwiększył się ponad dwukrotnie. Tym samym od kilkunastu lat co miesiąc musi płacić kilkanaście tysięcy złotych.
Rabczewska znana ze swojego mocnego charakteru nie odpuściła bankowi i wszczęła proces sądowy, który zaczął się w czasie, kiedy mało kto miał odwagę toczyć spór z instytucjami finansowymi. – Proces w I instancji trwał do 5 maja 2021 roku, kiedy to Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku ustalił, że moja UMOWA JEST NIEWAŻNA w całości i doczekałam się sprawiedliwego wyroku – napisała na Instagramie. Rozstrzygnięcie jest nieprawomocne.
Bank wymiksowuje się od wyjaśnień
Iwona Jarzębska, przedstawicielka banku, w którym Doda zaciągnęła kredyt we frankach, w rozmowie z Gazeta.pl wyjaśniła, że ze względu na obowiązującą pracowników tajemnicę służbową nie może komentować żadnych kwestii dotyczących klientów instytucji.Pod koniec kwietnia Trybunał Sprawiedliwości UE ogłosił orzeczenie w sprawie kredytów frankowych w Polsce. Odpowiedział m.in. na dwa kluczowe pytania dotyczące tego, od kiedy liczy się przedawnienie roszczeń banku o zwrot kapitału oraz czy banki mają prawo domagać się zapłaty za korzystanie z kapitału przez bank w ramach kredytu.