Polacy tworzą odzież, która istnieje tylko w sieci. “Będziemy używać jej tak, jak filtrów na Insta”

Konrad Siwik
Granica między światem rzeczywistym a tym cyfrowym sukcesywnie się zaciera. Digitalowe przedmioty nabierają realnej wartości, a ludzie często płaca za nie grube miliony. Ten rozwój sprawił, że na rynku pojawiają się nawet marki tworzące cyfrową modę. Jedną z nich jest polskie Nueno, za którego sukcesem stoją Małgorzata Kudła i Adrian Hołota.
Digital fashion rozwiązuje więcej problemów, niż może nam się wydawać. fot. Nueno



Cyfrowe ubrania to dość kontrowersyjny temat. Jak reagują ludzie, kiedy mówcie, czym się zajmujecie?

Przeważnie reagują dużym zainteresowaniem – w czasach szybkiego rozwoju technologii, gdy rozszerzona rzeczywistość i filtry AR nie są dla nas nowością, temat mody cyfrowej również nie wzbudza wielkich kontrowersji. Raczej prowokuje pytania o to, jak powstaje takie wirtualne ubranie i jak można je nosić. Największe zrozumienie tematu spotykamy oczywiście wśród przedstawicieli pokolenia Z, osób, które są graczami i wiedzą czym są wirtualne assety.

Jak powiedziałem znajomym, że będę rozmawiał z twórcami wirtualnych ciuchów, niektóry stwierdzili, że to głupota - bo po co kupować ubrania, które istnieją tylko w internecie. Spotkaliście się z takimi opiniami?

Raczej się to nie zdarza. Tak jak wspomniałam, ludzie reagują zaciekawieniem, pytaniami. Nawet jeśli ktoś nie interesuje się stricte tematem cyfrowych ubrań, to przeważnie wie jakie możliwości daje AR i filtry, chociażby na Instagramie, a to daje podstawę do zrozumienia idei digital fashion.

Skąd w ogóle pomysł na założenie marki z cyfrową modą?

Świat mody i technologii fascynował mnie, odkąd pamiętam – obowiązuje w nich ta sama zasada: nie ma nic ważniejszego niż sięganie wyobraźnią wciąż dalej i dalej.

O modzie cyfrowej usłyszałam już w 2019 roku, gdy Tommy Hilfiger zaczął digitalizować swoje procesy projektowe, a produkowanie sampli jako modeli 3D było nowatorskim pomysłem na zrównoważenie mody. Śledziłam ten temat z pewnym dystansem – czasem mnie inspirował do własnych pomysłów, a czasem myślałam, że nie ma to sensu.

Co cię przekonało?

Uważałam, że musiałoby się stać coś naprawdę niesamowitego, co wciągnęłoby nas jeszcze bardziej do świata digitalu, skłoniło do zakładania wirtualnych ubrań i pokazywania tego w social mediach.

Lockdown to było TO wydarzenie. Spotkania z przyjaciółmi, webinary, calle w pracy – wszystko odbywało się wyłącznie za pomocą komunikatorów, w których z nudów i dla zabawy zaczęliśmy korzystać z filtrów AR.

To był TEN moment, zarówno dla pierwszych twórców wirtualnych ubrań, społeczności skupionej wokół digital fashion, w tym również dla mnie – stało się jasne, że nasze zwyczaje w świecie online i sposób, w jaki postrzegamy modę, ulegają nieodwracalnym zmianom, i że właśnie pojawiła się ogromna szansa na spopularyzowanie wirtualnych ubrań.

Nueno to ty i twój wspólnik...

Razem z Adrianem Hołotą dostrzegliśmy realne potrzeby, które digital fashion może zaspokoić na polu prywatnym, służąc rozrywce i wyrażaniu siebie, jak i biznesowym, ułatwiając markom modowym pracę na odległość nad samplami ubrań, czy nawet przeprowadzenia sesji okładkowej, bez organizowania ekipy i ściągania z domów mody niezbędnych kreacji.
Czuliśmy, że chcemy być częścią tej zmiany i rozwijać branżę digital fashion w Polsce, stąd decyzja o powstaniu Nueno.

Z jakich osób jeszcze składa się wasz zespół? Rozumiem, że skoro tworzycie cyfrowe ubrania, muszą to być zarówno programiści, jak i projektanci.

Jako marka działamy dwutorowo – główna część naszej działalności to Nueno Concept, czyli dom mody cyfrowej, gdzie projektujemy i tworzymy ubrania cyfrowe.

Do stworzenia ubrania cyfrowego nie są potrzebne umiejętności programowania, nasz zespół składa się więc z projektanta odzieży, który specjalizuje się w projektowaniu i modelowaniu ubrań w stworzonych do tego programach graficznych, dyrektora kreatywnego, który odpowiada za estetykę i spójność wizualną marki oraz osób odpowiadających za strategię.

Druga część, Nueno Lab to rozwiązania technologiczne dla twórców mody, pomagamy firmom w tworzeniu unikalnych doświadczeń dla ich klientów, np. wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość. Tutaj faktycznie zespół tworzą programiści specjalizujący się digitalu eksperymentalnym.
Czytaj także: Te instagramowe influencerki zarabiają grube miliony. A nawet nie istnieją
Jak wygląda produkcja takich ubrań?

Pierwszy etap to stworzenie moodboardów, znalezienie kierunku wizualnego i inspiracji, a następnie stworzenie pierwszych szkiców kreacji. W kolejnych krokach w programie CLO3D przygotowujemy wykroje i pierwszy prototyp. Wszystkie przymiarki i kształtowanie ubrania odbywają się na awatarach, których sylwetkę i pozy można dowolnie dostosowywać do potrzeb. Na końcu procesu powstaje render gotowego ubrania, który później można wielokrotnie wykorzystywać na zdjęciach na przykład na potrzeby sesji zdjęciowych dla pism modowych.

A co z fakturą i zachowaniem konkretnych materiałów? Macie na to jakieś sposoby?

Korzystamy z tzw. bibliotek wirtualnych tkanin – są to sklepy z gotowymi assetami już odwzorowanych cyfrowo materiałów, które można zaadaptować do swojego modelu ubrania. Dzięki temu proces tworzenia wirtualnego ubrania jest znacznie szybszy.
Możemy dobrać tkaniny oddające fakturę i fizyczne właściwości ich rzeczywistych odpowiedników (np. jedwab, skóra) lub przeciwnie – przypominające materiały, z których w rzeczywistości nie byłoby możliwe uszycie ubrania (np. metal, marmur) - możliwości są właściwie nieograniczone.

Przyjmijmy, że mam takie cyfrowe ubranie. Jak i gdzie mogę je nosić?

Obecnie ubrania wirtualne są przede wszystkim “noszone” w social mediach – to sposób na tworzenie ciekawego kontentu i eksperymentowanie ze swoim wizerunkiem bez konieczności napędzania fast fashion i kupowania kolejnych elementów prawdziwej garderoby.

A oprócz social mediów, gdzie i w jakich sytuacjach sprawdzą się cyfrowe ubrania?

W przyszłości ubrania cyfrowe na pewno będą sprawdzać się jako filtry AR i będzie można je wykorzystywać np. podczas spotkań na Zoomie czy Teamsach. Według przewidywań branży, gdy tylko proces nakładania warstwy wirtualnego ubrania na zdjęcie zostanie zautomatyzowany, będziemy korzystać z digital fashion tak samo chętnie, jak obecnie korzystamy z filtrów np. na Instagramie.

Dodatkowo wielki potencjał jest w e-commersie, gdzie mogą usprawnić działanie wirtualnych przymierzalni.
W biznesie już teraz sprawdzają się jako sposób na optymalizację procesu produkcji prawdziwych ubrań – modele 3D pozwalają na tańsze prototypowanie, szybsze wygenerowaniem wielu wariantów danego elementu garderoby i zbadanie poziomu zainteresowania konsumentów, zanim zleci się ich faktyczną produkcję.

No właśnie, czyli dzięki temu można ograniczyć nadprodukcję odzieży i sprawić, że będzie eko!

W tym momencie ubrania cyfrowe przede wszystkim wspierają rynek mody w drodze do zrównoważenia produkcji – tak, jak wspominałam, wiele topowych marek wykorzystuje aplikacje umożliwiające przymierzanie wirtualnych butów, czy akcesoriów, aby zbierać dane na temat atrakcyjności produktu, lepiej przewidywać preferencje konsumentów i w efekcie w bardziej optymalny sposób szacować rozmiary produkcji.
Czytaj także: Najgorętszy trend w zakupach online. Polacy pokochali taką formę "chodzenia po sklepach"
Patrząc natomiast z perspektywy klienta, zredukowanie nietrafionych zakupów, dzięki możliwości wcześniejszego wirtualnego przymierzenia ubrania np. za pomocą AR-u, ma szansę realnie ograniczyć liczbę zwróconych przesyłek, a tym samym śladu węglowego.

Samo projektowanie cyfrowe ogranicza już znaczną ilość odpadów tekstylnych.

Czy może ktoś już zbierał dane na ten temat?

Branża mody cyfrowej jest stosunkowo młoda i w tej chwili trudno przytoczyć jakiekolwiek dane, czy raporty na temat rozwiązania konkretnych problemów biznesu – po pierwsze dlatego, że firmy nie dzielą się jeszcze tymi informacjami, a to znów wynika z faktu, że wciąż testują różne modele wykorzystywania digital fashion.

Rozumiem, że chcecie przenieść swoje ubrania do AR. Połączyć świat cyfrowy z tym rzeczywistym?

Tak, pracujemy nad tzw. kolekcją hybrydową – będą to ubrania, które naprawdę będzie można nosić na co dzień, ale za pomocą rozszerzenia AR będzie możliwe bawienie się dizajnem swojej bluzy, czy koszulki.
Chcemy pokazać, że bez konieczności kupowania kolejnych rzeczy i bez szkody dla środowiska możemy eksperymentować ze swoim wizerunkiem np. w social mediach.

Premierę waszej pierwszej kolekcji macie już za sobą. Jak duże było zainteresowanie?

Nasza premiera została świetnie przyjęta – największe zainteresowanie wzbudziliśmy wśród projektantów, managerów platform modowych typu marketplace oraz wśród agencji kreatywnych współpracujących z markami modowymi – opracowujemy już z nimi kilka wyjątkowych projektów.

Ok, a jak zamierzacie je sprzedawać – w sensie jak wygląda taki proces kupna/sprzedaży?

Nasze wirtualne ubrania zamierzamy wprowadzić do sprzedaży m.in. za pośrednictwem marketplacu dressx.com. Jesteśmy w trakcie procesu, dlatego jeszcze nie zdradzamy cen.

Zainteresowani będą mogli kupić ubrania Nueno, przesyłając na platformę zdjęcie, na które ma być naniesiony outfit. Następnie takie zdjęcie z wirtualnym ubraniem zostaje odesłane do klienta. Rozważamy także współpracę z polskimi platformami marketplace z modą.

W jakich krajach już kupuje się cyfrowe ubrania?

Przede wszystkim tam, gdzie powstały pierwsze domy mody cyfrowej i platformy typu marketplace sprzedające ubrania cyfrowe – w Rosji, na Ukrainie, w Holandii. To także miejsca, gdzie zaczęto wykorzystywać modę cyfrową do sesji zdjęciowych i na okładkach czasopism np. w ukraińskim wydaniu L'officiel.

Kiedy trend dotrze do Polski?

Już tu jest i staramy się go rozwijać. Na pewno stanie się znacznie popularniejszy wraz ze wzrostem zainteresowania ze strony dużych marek i rozwojem infrastruktury umożliwiające szersze wykorzystanie cyfrowych ubrań.

Ciągle słyszy się, że cyfryzacja różnych branż wygryza prawdziwych pracowników. Jak to ma się do relacji cyfrowej mody z tą namacalną?

Moda cyfrowa na pewno nie zastąpi nam prawdziwej odzieży – nie grozi nam rzeczywistość, która jest współczesną wersją bajki “Nowe szaty króla”, co często mam okazję słyszeć.

Spodziewam się, że moda cyfrowa stanie się dla nas pewnego rodzaju urozmaiceniem w świecie digitalu, w którym spędzamy bardzo dużo czasu. Zaczniemy korzystać z wirtualnych ubrań tak samo swobodnie, jak z filtrów i rozszerzonej rzeczywistości np. na Instagramie. To też ogromna szansa dla marek modowych, by zbliżyć się do konsumentów generacji Z.

Wierzę, że dzięki modzie cyfrowej nasze decyzje zakupowe staną się lepiej przemyślane i w efekcie uda się ograniczyć szkodliwy wpływ branży mody na środowisko.
Czytaj także: “Ludzkie simsy”. Aplikacja pozwoli fanom na przejęcie kontroli nad życiem celebrytów