Trochę super, a trochę creepy. Xiaomi wypuściło na rynek cyber-psa

Natalia Gorzelnik
Jest zwinny i szybki. Śledzi swojego pana i zna imponujące sztuki - bez problemu fiknie z radości "koziołka". Do tyłu. Do tego nie trzeba go karmić ani wyprowadzać na spacery. Nowy pupil od Xiaomi ma jeszcze jedną zaletę - jeśli nie mamy na niego czasu, po prostu wejdzie w tryb uśpienia. Gigant z Chin zaprezentował CyberPsa.
Robot na razie jest dostępny wyłącznie w Chinach. Źródło: blog.mi.com

CyberPies od Xiaomi

CyberDog to - jak twierdzi spółka - kumulacja jej inżynieryjnych osiągnięć. Wynalazek ma być również gratką dla programistów, bo jest zbudowany na algorytmach open source. Dzięki temu potencjał czworonożnych robotów może być rozwijany przez wszystkich entuzjastów robotyki.

CyberDog jest zwinny i szybki. Jego maksymalna prędkość wynosi 3,2 m/s. Posiada też szeroki zakres ruchu z maksymalnym momentem obrotowym i prędkością obrotową do 32N·m/220 obr./min. Może wykonywać nawet tak skomplikowane akcje jak tzw. backflip, czyli przewrót w tył.


Mózg CyberDoga napędza platforma NVIDIA® Jetson Xavier™ NX, superkomputer AI, który wykorzystywany jest na przykład w autonomicznych samochodach. Zawiera on 384 rdzenie CUDA®, 48 rdzeni Tensor, 6 procesorów Carmel ARM i 2 silniki przyspieszające głębokie uczenie.

Dzięki temu CyberDog bez problemu przetwarza ogromne ilości danych przechwyconych z systemu 11 czujników, m.in. dotykowych, kamer, czujników ultradźwiękowych, modułów GPS i wielu innych. Naszpikowany elektroniką e-pies bez problemu omija przeszkody i podąża za swoim właścicielem (i tylko nim - urządzenie jest wyposażone w system rozpoznawania twarzy). Xiaomi zapewnia, że “CyberDog może zostać wykorzystany do najbardziej unikalnych zadań, a sposoby interakcji z nim mają nieprzewidziane możliwości”.
Xiaomi CyberDog jest obecnie dostępny tylko w Chinach w cenie 9999 juanów, czyli około 6000 zł bez podatku.

Bezpieczeństwo smart-gadżetów

Jak pisalismy w InnPoland, w przypadku wszelkich naszpikowanych elektroniką gadżetów należy zawsze mocno zastanowić się nad ich zabezpieczeniami. I swoim własnym (cyber)bezpieczeństwem.
Czytaj także: Tych prezentów lepiej nie kupuj bliskim. Lista gadżetów, które mogą ukraść dane
– Często jest tak, że luki w zabezpieczeniach gadżetów z obszaru IoT otwierają intruzom drzwi do naszego bardzo prywatnego życia - mówi Przemysław Krejza z Instytutu Informatyki Śledczej.

Każde smart urządzenie może mieć jakąś słabość, o której nie wiemy, a która jest furtką dla hakerów. – Jeśli producenci nie dbają o bezpieczeństwo takich urządzeń, a to niestety zdarza się często, jesteśmy bardzo narażeni na atak – mówi ekspert.

– Bywa też tak, że producenci po prostu chcą zbierać o nas dane. Nawet ci duzi – zaznacza. – Każda informacja może być sprzedana, czarny rynek danych to biznes, który już dawno przerósł rynek narkotykowy. To są ogromne pieniądze. Wszystkie informacje mogą być cenne.