Plecy Morawieckiego. Tak ludzie z państwowych spółek sfinansowali kampanię wyborczą premiera

Wioleta Wasylów
Kolejna afera związana z ludźmi powiązanymi z Prawem i Sprawiedliwością – a dokładniej z obecnym premierem. Jak informuje TVN 24 w reportażu magazynu "Czarno na Białym", 17 osób z tzw. "listy Mateusza Morawieckiego", które zasiadają na wysokich stanowiskach w państwowych spółkach, wpłaciło blisko 250 tys. zł na jego kampanię do Sejmu.
Dziennikarze TVN 24 ustalili, że 17 osób zasiadających w państwowych spółkach wpłacało darowizny na kampanię wyborczą Morawieckiego. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK / REPORTER
W lutym tego roku kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami parlamentarnymi w 2019 przyjrzał się portal OKO.press. Z jego ustaleń wynikało, że na kampanię Mateusza Morawieckiego wpłacono darowizny o łącznej wartości 500 tys. zł. Z tego aż 382 tys. miały pochodzić od osób pracujących w spółkach Skarbu Państwa i innych państwowych podmiotach.

Czytaj także: "Spowiedź" byłego skarbnika PiS. Ujawnił kulisy współpracy z "dworem Kaczyńskiego"

Sporządzony przez obóz rządzący spis nazwisk ponad 160 osób piastujących wysokie stanowiska we wcześniej wymienionych podmiotach, które mają mieć powiązania z obecnym premierem, nazwano "listą Morawieckiego". Teraz przyjrzeli się jej dziennikarze TVN 24.


Z późniejszego śledztwa ujawnionego w reportażu magazynu "Czarno na Białym" wynika, że w trakcie kampanii wyborczej do Sejmu w 2019 roku 37 osób znajdujących się na powyższej liście przekazało pieniądze na fundusz wyborczy PiS. W tym 17 osób zaznaczyło w tytułach przelewu, że ich darowizny – o łącznej wysokości 242 tys. zł – mają być przeznaczone na kampanię Morawieckiego.

Morawiecki ze wsparciem osób ze spółek Skarbu Państwa

Jak podał TVN24, znaczna większość z tych osób zaczęła wpłacać pieniądze na fundusz wyborczy PiS dopiero, gdy na listach tej partii zaczęło się pojawiać nazwisko Morawieckiego. Przelewy były w różnej wysokości – od 1 tys. zł do maksymalnej kwoty, którą może wpłacić jedna osoba – czyli 56 tys. 250 zł.
Najbardziej hojni byli członkowie zarządu PKN Orlen, którzy wcześniej pracowali w Banku Zachodnim WBK, gdy jego prezesem był Morawiecki – Armen Artwich wpłacił ponad 56 tys. zł zaś jego koleżanka, Patrycja Klarecka przekazała 40 tys. zł na kampanię Morawieckiego. Oboje rozmawiali na ten temat z dziennikarzem TVN 24, ale później o niepublikowanie tych nagrań poprosiła stację rzeczniczka Orlenu.

Członek zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju Tomasz Fill przekazał na kampanię Morawieckiego 36 tys. zł, zaś Brygida Ślabska z zarządu fundacji Banku Gospodarstwa Krajowego – 17 tys. zł.

Po blisko 5560 zł na kampanię Morawieckiego, Jarosława Kaczyńskiego, Adama Bielana, Joachima Brudzińskiego i Radosława Fogla wpłacił prezes PLL LOT Rafał Milczarski. Potem w rozmowie ze stacją oznajmił, że nie pamięta, żeby coś takiego miało miejsce.

PiS nie komentuje sprawy

Zarówno rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, jak i sekretarz generalny partii Krzysztof Sobolewski nabrali wody w usta i nie chcieli komentować sprawy.

Natomiast były działacz PiS, który przed wyborami w 2019 roku pomagał w organizacji kampanii jednego z najważniejszych polityków partii, w rozmowie z TVN 24 stwierdził: – Wszystko jest uzależnione od zarobków. Ten, kto zarabia więcej, ten płaci więcej. Wielu wpłaca z własnej inicjatywy, traktując to jako polisę ubezpieczeniową, inni wpłacili, bo byli o to poproszeni – przyznał.

– Od nominatów do spółek Skarbu Państwa nie trudno załatwić darowizny, bo jak ktoś zarabia w Orlenie 30 tys. zł, to kalkuluje, że nie żądają od niego połowy zarobków, a co najwyżej jedną pensję – dodał.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl