Ludzie zaczęli otrzymywać pensje za styczeń. "Rządowy kalkulator to jakaś kpina"
"Odechciewa się pracować", "Czuję się po prostu oszukana" - to komentarze naszych czytelników po zobaczeniu pensji za styczeń. Okazuje się, że wiele osób straciło więcej, niż mogli przypuszczać na podatkowych rozwiązaniach, na których mało kto miał stracić.
- Wszedłem na stronę z rządowym kalkulatorem, on ma obliczać ile ktoś straci albo zyska na Polskim Ładzie. Szybko wyliczył, że będę 480 złotych do tyłu - pisze czytelnik INNPoland.pl, pan Janek.
Faktycznie - jeszcze przed wejściem w życie podatkowych nowości firmowanych przez PiS - na rządowych stronach pojawił się kalkulator służący do wyliczeń pensji w Polskim Ładzie. Równocześnie wszyscy politycy PiS chóralnie twierdzili (i robią to do dziś), że na Polskim Ładzie nie straci nikt, kto zarabia poniżej 12 800 zł brutto.
- Ale równie szybko okazało się, że to jakiś żart. Nie wiem co ten kalkulator liczy, ale z rzeczywistością nie ma to nic wspólnego - zżyma się. Wypłata pana Janka spadła nie o 480 złotych, ale o... 1300 złotych. Owszem, zarabia dobrze - ale nie jest krezusem. Wedle rządowego kalkulatora, by stracić 1300 złotych (czyli tyle, ile faktycznie dostał mniej) musiałby zarabiać ok. 29 tysięcy złotych brutto, czyli ok. 19 tysięcy na rękę. Faktycznie zarabia prawie dwukrotnie mniej.
- Odechciewa się pracować i spinać. Lepiej naprawdę mniej i łapę wyciągać po kasę za nic. Ale za to taki smutny etatowiec jak ja od razu staje się szczęśliwy, że może zabranymi mu pieniędzmi uszczęśliwić innych rodaków. Normalnie aż mi łza w oku się kręci - pisze pan Janek w korespondencji z INNPoland.pl
W takiej sytuacji jak on znalazło się właśnie wiele osób, wśród nich i takie, które nie przypuszczały, że na Polskim Ładzie mogą stracić. Narracja polityków PiS i prorządowych mediów jest taka, że to wina pracodawców, którzy nie zrozumieli nowych zasad.
W rzeczywistości jest to efekt pobierania wyższych zaliczek na podatek dochodowy. Owszem, można je odzyskać, ale nie od razu - będzie to możliwe dopiero przy rozliczeniu PIT-a za rok 2022, a więc na wiosnę 2023.
Problem spróbowano przeciąć szybko i zdecydowanie, wydając rozporządzenie. Rozporządzenie, dzięki któremu "nadprogramowe" zaliczki na podatek miały wrócić na konta Polaków - pisze "BI". Szybko okazało się, że dokument naraża księgowych i osoby odpowiedzialne za finanse firm na odpowiedzialność karną. Gdyby bowiem zastosowali się do rządowego rozporządzenia, złamaliby prawo. Problem w tym, że rząd próbował rozporządzeniem zmienić zapisy ustawy - to niedopuszczalne i niespotykane w polskim porządku prawnym. Dopiero wczoraj przez Sejm przeszła ustawa, która przenosi zapisy rozporządzenia na wyższy poziom. To jednak za późno dla osób, które dostają właśnie pensje.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl