Po co nam zmiana na DVB-T2? Rozwiewamy wątpliwości [FAQ]
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Stało się. W poniedziałek 28 marca w województwach dolnośląskim i lubuskim oraz w zachodniej części woj. wielkopolskiego wprowadzono sygnał telewizyjny w nowym standardzie DVB-T2/HEVC.
Oficjalne kanały, media a nawet producenci sprzętu czy sklepy RTV/AGD od dawna zapowiadały, że czeka nas rychła zmiana i warto sprawdzić, czy nasz telewizor lub dekoder są na nią przygotowane. Co więcej, rząd dorzuci nam bon na zakup nowego sprzętu
Z badań przeprowadzonych przez Krajowy Instytut Mediów wynika, że 2,27 mln gospodarstw w Polsce nie jest przystosowanych do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej. Wydaje się jednak, że dopiero czarny ekran zmusił część Polaków do wybrania się do sklepu.
Czemu w ogóle musimy zmieniać sygnał na DVB-T2? Wyjaśnienia tego prostego pytania są mocno techniczne, a w opisach pojawia się nieco skomplikowanych skrótów i specyfikacji. Postanowiliśmy więc powrócić do podstaw. Zapytaliśmy o to Grzegorza Stanisza, szefa sprzedaży i marketingu działu RTV w Samsung Polska.
Poprzednio zmiana sygnału telewizji naziemnej w Polsce wydarzyła się w latach 2012-2013. Wtedy było to przejście z sygnału analogowego do cyfrowego, nadawanego w standardzie DVB-T. Tak więc wprowadzenie teraz nowszego standardu DVB-T2 jest naturalnym procesem dalszej poprawy jakości sygnału i rozszerzenia usług dostarczanych tą drogą.
– W Polsce w 2012 roku zbiegły się dwa wydarzenia. Zamiana sygnału na DVB-T i jednocześnie szeroka adaptacja pierwszych telewizorów z płaskimi ekranami. Zauważyliśmy wtedy, że te dwa aspekty przełożyły się na większe zainteresowanie telewizorami i zwiększoną sprzedaż – wspomina Stanisz.
Jak podkreśla, w 2010 r. Polacy kupili ok. 1,7 mln telewizorów. - Przy zmianie sygnału począwszy od 2012 roku rynek w dwa lata wzrósł o 14-15 procent, czyli Polacy kupili każdego roku ponad 2 mln telewizorów. Obecnie średnia jest podobna, wynosi ok. 2,1 mln telewizorów – wylicza ekspert.
Co to oznacza? - Polacy wydają się gotowi do adaptowania nowych technologii. Można nawet powiedzieć, że lubią nowinki technologiczne. Zazwyczaj jednak czekają z wymianą urządzeń na ostatnią chwilę, co widzimy też teraz – zauważa.
– Bez wątpienia część z nas musi się samodzielnie przekonać do nowej technologii. Przy zmianie na DVB-T wiele osób najpierw kupiła tańszy dekoder, a po pewnym czasie wróciła do sklepu, by jednak zaopatrzyć się w nowy telewizor. To też kwestia wygody – po co męczyć się z dodatkowym pilotem, jak można sobie ułatwić życie? Zakładamy, że z DVB-T2 trend może być bardzo podobny – ocenia Stanisz.
– Dekoder to rozwiązanie proste, ale po podłączeniu do starszego sprzętu nie daje pełnych wrażeń wideo czy audio, jakie oferuje nam nowy standard cyfrowej telewizji naziemnej. Owszem działa. Ale na pewno nie tak dobrze, jak nowy 65-calowy telewizor sąsiada, który zaprosił nas na przysłowiowy mecz. Oswojenie się z tą technologią, zobaczenie jej na żywo, wywołuje potem apetyt na więcej – zaznacza.
Ekspert wskazuje, że typowy schemat "zobaczyłem u kogoś i sam chcę" może przekonać innych do wymiany starszego, nawet siedmio- czy dziesięcioletniego telewizora. W naturalnej sytuacji najłatwiej jest nam porównać to, co mamy w domu, do nowości. Dodatkowo - sprawdzonej już przez inną osobę.
Sedno sprawy to poprawa jakości, zarówno obrazu, jak i dźwięku. Technicznie – zmiana na DVB-T2 pozwala na wysyłanie większej liczby informacji do telewizora. Obecnie nasz "rurociąg" z danymi działa najlepiej, jak może przesyłając dane z "szybkością" 25 Mbps. Nowy standard pozwoli na dodatkowe zwiększenie przepustowości "rurociągu" oraz zwiększenie przesyłanych tą drogą ilości danych do 40 Mbps.
– Może być to albo więcej kanałów w takiej samej rozdzielczości, albo tyle samo kanałów, ale w lepszej jakości. To nie jest tylko zmiana obrazu. Oczywiście, kiedyś mieliśmy SD teraz HD i może już zaraz UHD z HDR, a w przyszłości nawet 8K. Chodzi też jednak o sygnał audio, – dodaje ekspert.
– Obecnie możliwości są nieco ograniczone, a dzięki DVB-T2 możemy na przykład zapewniać wielokanałowe przestrzenne audio zgodne z Dolby Atmos. Dzięki niemu nasze urządzenie w końcu wykorzysta pełnię swoich możliwości. Wcześniej "dźwięk jak w kinie" mogliśmy uzyskać np. przy oglądaniu filmów na Blu-ray. Teraz będzie to możliwe nawet przy codziennym oglądaniu telewizji – przekonuje.
Dodatkowo dostawcy mogą udostępnić użytkownikom m.in. oryginalne ścieżki dźwiękowe w różnych językach, lektorów, ścieżki z audiodeskrypcją dla niedowidzących i wiele więcej.
– DVB-T2 to w rozwinięciu Digital Video Broadcast – Terrestrial 2. Pierwszy człon oznacza, że mamy do czynienia z sygnałem cyfrowym. Wcześniej mieliśmy zaś standardy analogowe, czyli PAL lub NTSC, ale to już historia. Obecnie telewizja dzieli się też na satelitarną, kablową i naziemną, stąd terrestrial. DVB-T opracowano w latach 90. Technologia poszła jednak znacznie do przodu, stąd pojawiła się potrzeba ewolucji do "T2" – tłumaczy Grzegorz Stanisz.
– HEVC oznacza zaś High Efficiency Video Coding. Jest to standard kompresji danych, czyli tak zwany kodek. Wcześniej używaliśmy na przykład MPEG-4 AVC, MPEG-2. HEVC jest około dwukrotnie lepszy od obowiązującego standardu kompresji, jest bardziej wydajny w kompresji i zapewnia lepszą jakość obrazu nawet w rozdzielczości 8K – zaznacza.
Odpowiedź jest prosta – bo dłużej nie możemy zwlekać. Pierwotnie plany Unii Europejskiej mówiły o zmianie do połowy 2020 roku, ale pokrzyżowała je pandemia. W regulacjach znajduje się bowiem klauzula mówiąca, że "w uzasadnionych przypadkach" termin ten może być przedłużony, maksymalnie o dwa lata.
– Najbardziej wydajna częstotliwość pasma radiowego, około 700 MHz, od dawna jest wybrana na pasmo, w którym dziać będzie telekomunikacyjna technologia 5G. Komisja Europejska dała krajom członkowskim ostateczny termin do 30 czerwca 2022 roku. A ta data jest tuż za rogiem – przypomina.
– Polska przeprowadza zmianę sygnału później niż wiele krajów UE. Trzy czy cztery lata temu zrobili to Szwedzi. Około dwa lata temu zamiany dokonali zaś Czesi i z tego co mi wiadomo nowy standard został bardzo dobrze przyjęty przez tamtejszych obywateli. Obecnie DVB-T2 wprowadzają zaś Włosi – wymienia Stanisz.
Ekspert wskazuje, że telewizory firmy są zgodne z DVB-T2 od modeli z rocznika 2015 i nowszych. W urządzeniach po prostu działają dwa dekodery, a jeden z nich jest gotowy do obsługi nowego sygnału.
– Multipleks można porównać do anteny. Obecnie nadaje ona w jednym standardzie, a zmiana sprawi, że nadawać będzie w DVB-T2. Multipleks nadaje w określonym paśmie radiowym, dzięki czemu odbierać można z niego określone kanały. Osiem kanałów to standardowy rozmiar multipleksu – wyjaśnia Stanisz.
– W Polsce mamy multipleksy ogólnokrajowe, z numerami od 1 do 4. Do tego funkcjonują inne, np. eksperymentalne jak MUX 8 czy bardziej lokalne jak L4 dostępny w dolnośląskiem. W praktyce – ulubione kanały oglądającego mogą być na multipleksie pierwszym, inne na trzecim, a jeszcze inne na czwartym – wymienia.
Multipleksy 1, 2 i 4 muszą dokonać zmiany sygnału najpóźniej do 30 czerwca 2022 roku. Multipleks 3 – zawierający publiczne kanały TVP – może, ale nie musi pozostać w starym standardzie nawet do końca 2023 roku. O dokładniej dacie zadecyduje sama Telewizja Polska, co możliwa firmie decyzja UKE wydana na wniosek MSWiA.
Nie mam wiedzy, by standard T3 był nawet w fazie planów, więc na razie na pewno nie ma się czego obawiać. Nie uciekniemy od standardu telewizji naziemnej, ale pytanie czy potrzebujemy jeszcze większej przepustowości albo bardziej wydajnego kodeka.
- Na chwilę obecną celem jest nadawanie w 4K, potem czeka nas rozwój do 8K i docelowo może nawet 16K. Nie sposób stwierdzić, co będzie nam potrzebne za osiem, dziesięć, a może więcej lat. Dziś wiele mówi się o rosnącej dominacji internetu szerokopasmowego. Pytanie, czy sygnał telewizji naziemnej nie zostanie zastąpiony treściami przesyłanymi bezpośrednio sieciowo: światłowodami czy może bezprzewodowym 5G - podkreśla ekspert.