Potężne uderzenie w krajowy biznes. Co piąty lokal w Polsce nie przetrwał pandemii
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Gastronomia i hotele po 2 latach COVID-19
14 marca 2020 roku – początek pierwszego lockdownu – to data, którą będzie pamiętać wielu przedsiębiorców. Kolejne ograniczenia były wyjątkowo trudny dla tzw. branży horeca, czyli gastronomii, cateringu, hotelarstwa i firm obsługujących eventy.
– Chciałoby się powiedzieć: co nas nie zabije, to nas wzmocni. Szkoda, że nie może się pod tym przysłowiem podpisać co piąty właściciel, menedżerka, czy pracownik lokali – tych, które upadły w wyniku pandemii – wskazuje Tomasz Szczęśniak, współzałożyciel i prezes portalu Briefly.
Serwis wysłał do INNPoland.pl nowy raport "HORECA 2022", dotyczący stanu branży gastronomiczno-eventowej ponad dwa lata po starcie pandemii COVID-19. Większość restrykcji dla biznesu zniesiono 28 marca 2022 r.
Z dokumentu wynika, że 15 proc. lokali w Polsce zostało zlikwidowanych, 3 proc. zawiesiło działanie, a jeszcze mniejszy procent zmienił profil działalności. Razem daje to blisko 20 proc. 80 proc. lokali jest zaś obecnie w pełni otartych, a nieznaczny ułamek wciąż działa, lecz z ograniczeniami.
Uderzenie pandemii najmocniej odczuły kluby, puby i obiekty organizujące imprezy okolicznościowe.
– Psychicznie najtrudniejsze były ostatnie dni przed pierwszym zamknięciem [branży] w marcu 2020. Wówczas nastąpił gwałtowny spadek sprzedaży bez perspektyw na polepszenie sytuacji. Pierwszy rok pandemii przyniósł spadek obrotów o 40-80 proc. i zysków o 50-90 proc. – wspomina Maciej Marks, współwłaściciel Klubokawiarni Jaś i Małgosia w Warszawie.
W czasie pierwszego lockdownu nie funkcjonowało aż dwie trzecie lokali. W październiku 2020 r. bez zapowiedzi rząd wprowadził drugie zamknięcie biznesu. Wtedy prawie połowa lokali horeca zawiesiła działalność lub upadła.
Ostatni rok był jednak dla przedsiębiorców okresem stopniowego podnoszenia się i odbudowy. – Obecnie w branży panuje umiarkowany optymizm, karmiony powrotem do "względnej normalności" – dodaje Szczęśniak.
Właściciele wymieniają trzy główne kwestie, które zaprzątają im głowę. Z jednej strony powody do uśmiechu daje im zakończenie lockdownów i ograniczeń. Z drugiej, przez inflację znacząco rosną koszty prowadzenia lokalu. Kolejnym problemem są trudności z zatrudnieniem personelu.
– Obroty to jedno, a potężne koszty – to druga, kluczowa sprawa. Zysk spadł do granicy sensu – zaznacza Ewa Urbańska z klubo-restauracji Czerwony Fortepian z Kielc.