Przekop Mierzei Wiślanej w nowej fazie. Kanałem popłynęła woda

Krzysztof Sobiepan
12 czerwca 2022, 10:02 • 1 minuta czytania
Kanałem żeglugowym na Mierzei Wiślanej popłynęła woda. Otwarcie zaplanowano już na wrzesień, a więc przyszła pora na wiele testów "na mokro". Jak wskazują eksperci – turyści jadący na wakacje nad Bałtyk będą mogli zobaczyć końcowy wygląd przeprawy, a oddanie infrastruktury powinno nastąpić w terminie.
Przekop Mierzei Wiślanej - praca wre Fot. Przemek Swiderski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Przekop Mierzei Wiślanej – woda w kanale i testy

Kanał żeglugowy na Mierzei Wiślanej ma zostać otwarty 17 września. Do terminu pozostały nieco ponad 3 miesiące, więc na miejscu odbywają się wytężone testy – pisze PAP.


Jak przekazuje rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni Magdalena Kierzkowska, woda pierwszy raz popłynęła przeprawą jeszcze w zeszłym tygodniu. Obietnice osiągnęła zaś docelowy poziom i trwają testy aparatury. Urządzenia wpierw działały w trybie półautomatycznym, a potem w automatycznym.

Wszystko odbywa się nadal ze wsparciem grodzy, która pozwoliła m.in. wolno i z dużą kontrolą napełnić zbiornik wodą. Kolejny etap to usunięcie tej stalowej konstrukcji, wpierw w części północnej i południowej. Potem na budowie odbędą się testy całej przeprawy.

Jak wskazuje rzeczniczka, turyści wybierający się na Mierzeję Wiślaną już wakacje będą mogli zobaczyć prawie ostateczny wygląd kanału żeglugowego.

– Woda jest w całym kanale żeglugowym i oczywiście w samej śluzie. Poza tym będą mogli zobaczyć cały zarys budowli - falochrony, dwa mosty obrotowe, w tym jednym na pewno będzie można przejść, przejechać autem lub rowerem, budynek Kapitanatu Nowy Świat i miejsca postojowe od strony Zalewu Wiślanego. Pojawia się też coraz więcej docelowej roślinności. Najlepszy widok będzie z jednego ze specjalnie przygotowanych punktów widokowych po zachodniej stronie kanału - podkreśla Kierzkowska.

Komu przyda się przekop Mierzei Wiślanej?

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, są już pierwsi chętni do handlowego wykorzystywania przekopu. To np. polska agencja transportowa Okmarit, która do tej pory działała w obrębie Trójmiasta i Pomorza Zachodniego. Wskazuje ona jednak, że sam przekop sprawy nie załatwia.

"Puls Biznesu" pisze, że agencja domaga się zmian w elbląskim porcie. Chodzi o jego doposażenie w sprzęt załadowczy i wyładowczy. Inaczej wożenie czegokolwiek z lub do Elbląga będzie pozbawione sensu.

To nie wszystko - przekop jest tylko jednym z elementów drogi żeglugowej do Elbląga. Ta inwestycja ma być gotowa do 17 września - tak przynajmniej z wielką pompą obwieścił wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.

Sceptycy przypominają, że sam przekop może posłużyć niewielkiej raczej grupie jachtów, które będą mogły wypływać z Zalewu Wiślanego wprost na morze. Wiadomo, że inwestycja nie ma sensu ekonomicznego i się nie zwróci. Ale żeby zachować pozory, oprócz samego przekopu Mierzei, trzeba jeszcze pogłębić tor wodny przez Zalew.

Ten akwen ma średnią głębokość 2 metrów, statki potrzebują przynajmniej 5 metrów. Po Zalewie będzie więc cały czas kursowała pogłębiarka, wrzynająca się w jego muliste dno. Urząd Morski w Gdyni otworzył trzy dni temu kopertę z jedyną ofertą w kolejnej odsłonie przetargu na pogłębienie toru wodnego. Jest ona o 43 mln droższa niż to, co oferuje UM.

Kolejną sprawą jest tor wodny z Zalewu do Elbląga. Jego poszerzenie i pogłębienie będzie kosztowało prawie 600 mln zł, w cenę wliczony jest też most.

Prawdziwy problem pojawia się dalej – bo port w Elblągu nie jest przystosowany do przyjmowania jednostek o zanurzeniu 5 metrów. W port trzeba będzie zainwestować ok. 70 mln zł, ale samorząd nie ma na to pieniędzy. Nie chce ich też dać rząd.