"Najgorsza rzecz, jaka może być". Członek RPP o możliwej sytuacji w Polsce

Krzysztof Sobiepan
12 lipca 2022, 16:11 • 1 minuta czytania
Członek RPP Ludwik Kotecki stwierdził, że najnowsze dane NBP wskazują na "oczywisty scenariusz", który dla polskiej gospodarki jest "najgorszą rzeczą, jaka może być". W wywiadzie dla amerykańskiej agencji Bloomberg zdradził też, w czym nie zgadza się z prezesem Adamem Glapińskim.
Ludwik Kotecki przekonuje, że stagflacja to czarny scenariusz dla Polski Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Członek RPP o stagflacji w Polsce – "najgorsza rzecz"

– Uważam, że nowe prognozy NBP poważnie wystraszyły Radę Polityki Pieniężnej. Prezentują one oczywisty scenariusz stagflacji. Z perspektywy RPP to najgorsza rzecz, jaka może być – powiedział członek RPP Ludwik Kotecki w wywiadzie dla agencji Bloomberg.


Kotecki pominął milczeniem pytanie o kolejne decyzje Rady Polityki Pieniężnej dot. podnoszenia stóp procentowych. Dodał jednak, iż "warto pamiętać, że mandat NBP przykłada większą wagę do inflacji i stabilności cen, niż do wzrostu gospodarczego".

Kotecki skrytykował też przewidywania prezesa NBP Adama Glapińskiego dotyczące szczytu inflacji w wakacje. Jego zdaniem RPP może mieć przed sobą "nieprzyjemny obowiązek" zmagania się z dynamicznym wzrostem cen z jednej strony i okresem stagnacji gospodarczej z drugiej.

Pesymistyczne prognozy NBP

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Adam Glapiński podczas piątkowego przemówienia utrzymywał, że maksymalny poziom inflacji nastąpi latem i nie będzie potrzeby podnoszenia stóp po wakacjach.

Tymczasem z oficjalnego raportu NBP o inflacji wynika coś innego. Analitycy banku centralnego spodziewają się górki wzrostu cen i usług na początku 2023 r. Według centralnej projekcji wyniesie on 18,8 proc. Najczarniejszy scenariusz zakłada jednak, że ceny mogą wzrosnąć nawet o 26 proc.

Adam Glapiński kłamał nie tylko w odniesieniu do spodziewanego szczytu inflacyjnego w Polsce. Na piątkowej konferencji prezes Narodowego Banku Polskiego stwierdził, że inflacja roczna wróci do celu (2,5 proc. – red.) w 2024 r.

Lipcowa projekcja banku centralnego zakłada jednak utrzymanie inflacji na poziomie 4,1 proc. w roku 2024. Nie trzeba mieć wzroku jastrzębia, żeby zauważyć, że to wynik znajdujący się ponad ustawowym celem.

Przyszłoroczna inflacja natomiast ma znaleźć się na poziomie 12,3 proc. W ogromnym stopniu będzie ją kształtował wzrost cen nośników energii. Na przełomie 2022 i 2023 r. ich inflacja przekroczy 50 proc. Duży udział będzie miała także drożyzna w sektorze spożywczym. To wydatki, które ponosimy wszyscy. Wydatki, które są niezbędne do życia. I to właśnie wzrost ich cen najbardziej nas zaboli.