Stało się już tradycją, że w dzień po podwyżce stóp procentowych - a wczoraj mieliśmy już dziesiątą, do poziomu 6,5 proc. - prezes NBP, Adam Glapiński pojawia się na scenie i tłumaczy powody tej decyzji. Jego wystąpienia nazywane są przez krytyków standupem - bo Glapiński często ucieka od tematu i twierdzi, że nic nie jest jego winą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny podwyższyła stopy procentowe. Tym razem wzrosły o 50 punktów bazowych. Główna stopa - referencyjna - wynosi już 6,5 proc. RPP musiała jednocześnie myśleć o tłamszeniu inflacji i o tym, by kompletnie nie zdusić koniunktury - bo za rogiem czai się recesja.
Zapraszamy na relację z tradycyjnego już wystąpienia prezesa NBP, Adama Glapińskiego, który będzie opowiadał o aktualnej sytuacji gospodarczej i ekonomicznej kraju.
Konferencja Adama Glapińskiego - 8 lipca
Na początku Glapiński postanowił wtrącić dwa słowa od siebie.
- Mieliśmy do czynienia z serią kilku wypowiedzi polityków, czego nigdy nie komentuję, ale jeśli dotyczy to NBP, jego suwerenności i niezależności, to muszę coś na ten temat powiedzieć. Donald Tusk i Tomasz Siemoniak byli uprzejmi powiedzieć, że następnego dnia po wygranych wyborach wyprowadzą Glapińskiego z NBP. Siemioniak powiedział, ze przyjdą silni ludzie. Bałbym się, gdyby Polska weszła w taki okres swojej historii, gdzie silni ludzie będą wyprowadzać urzędników. Departament prawny przygotowuje pisma, wchodzi w grę groźba karalna - mówił.
- Dziś spotkałem się z prezydentem i wyjaśnił mi, że to co powiedział Tusk na spotkaniu w Radomiu to kłamstwo, Tusk łże. Nie było żadnych ekspertyz sporządzonych w kancelarii na prośbę prezydenta dotyczących powołania mnie na kolejną kadencję. To jest zwykłe wierutne kłamstwo, to jest wzięte z sufitu. Wyślę list z informacją o tym do prezesów innych banków centralnych. Dziennikarze przyjęli w milczeniu te słowa, a tacy ludzie powinni być wykluczeni z życia publicznego. Podobne groźby dotyczą innych osób, Julii Przyłębskiej na przykład - zauważył Glapiński.
- Skądinąd nie wiem dlaczego pan Siemoniak miałby czekać do wyborów, zapraszam go już teraz. Może przyjść z tymi silnymi ludźmi, rozumiem że dysponuje na stałe jakąś grupą przestępczą, która jest gotowa do takich działań. Może przyjść już teraz, tu też spotka silnych ludzi. Nie strażników, ale pielęgniarzy z naszego Enel-Medu, bo to tak należy kwalifikować - prowokował Glapiński.
Jak stwierdził, wypowiedzi prezesa NBP to nie są jego prywatne przewidywania, ale "są owocem pracy analityków Narodowego Banku Polskiego".
Dodał, że jego zespół analityczny jest najlepszy a jak jakiś bank uważa że nie, to "możemy porównać prognozy".
Glapińsi przyznał też, że sytuacja jest poważna, bo mamy wojnę oraz "wojnę niewypowiedzianą", a związaną z cenami energii. - Jest poważne zaniepokojenie tym co czeka świat w najbliższych latach - mówił Glapiński. - W tej sytuacji nieodpowiedzialne zachowania niektórych polityków, ośrodków, są trudne do nazwania - mówił Glapiński. Dodał, że rząd i NBP robią wszystko, by Polskę utrzymać w stabilności.
Opowiadał, że w czasie pandemii gospodarki wszystkich krajów OECD skurczyły się o kilkadziesiąt procent. I jest to jego zdaniem zasługa rządu i NBP. W czasie pandemii PKB skurczyło się jedynie o 2,2 proc., a gospodarka polska szybko odbiła się do poziomu wyższego niż przed pandemią. A to oczywiście zasługa... tak - rządu i NBP.
- Hiszpania, Niemcy, Czechy czy Słowacja nie wyszly jeszcze z dołka spowodowanego przez pandemię - mówił Glapiński. W całej strefie euro PKB był wyższy niż przed pandemią o zaledwie 0,8 proc. A u nas 6 proc. - stwierdził.
Glapiński odniósł się w końcu do swoich prognoz z 2021 roku, gdy z uśmiechem przekonywał, że inflacja nam nie grozi.
- Wszystkie banki centralne i instytucje mówiły, że mamy do czynienia z przejściowym wzrostem inflacji. Wszyscy się myliliśmy. Cytowanie moich wypowiedzi z tamtego czasu jest nie tylko demagogiczne, jest też złośliwym atakiem.
Znów wrócił do wypowiedzi Tuska. Zarzucił mu, że przez 40 minut nie powiedział nic o pandemii i o wojnie. - Jest mowa o inflacji, chyba 15 minut. To chyba nie wymaga komentarza - stwierdził.
- Żeby uświadomić sobie skalę tych niespodziewanych szoków, wspomnę tylko że w czerwcu średnie ceny gazu były 8-krotnie wyższe niż przed pandemią. Kto to mógł przewidzieć? - nikt. A jaki to jest wstrząs dla gospodarki. Ceny węgla 7-krotnie. W Polsce nie muszę mówić o znaczeniu węgla. A cena ropy brent ponad dwukrotnie wyższa - wymieniał szef NBP.
Dodał też, że szokowy wzrost cen surowców energetycznych i rolnych podbija inflację. - Globalna inflacja wzrosła do poziomów nienotowanych od dekad. Nadal jest tak że czynniki wewnętrzne w Polsce to 1/4 inflacji. 75 proc. to czynniki zewnętrzne - podkreślił.
Glapiński mówił też o recesji. Jego zdaniem, w Polsce się jej nie spodziewamy.
- Możliwa może być recesja techniczna. PKB przez dwa kwartały może mieć ujemny wzrost. Pogorszenie globalnej koniunktury będzie się przyczyniać do ograniczania presji inflacyjnej - mówił Glapiński.
Dodał, iż z analiz wynika, że szczyt inflacji będzie latem i nie będzie potrzeby podnoszenia stóp po lecie. Ale jeśli inflacja wzrośnie, to stopy podnoszone będą. Po raz kolejny podał też przykłady państw w Europie, gdzie inflacja jest o wiele wyższa niż w Polsce. Nie podał przykładów tych państw, gdzie inflacja jest niższa.
- Dynamika cen będzie podwyższona jeszcze przez jakiś czas ze względu na utrzymywanie się globalnych szoków inflacyjnych a także spodziewanych podwyżek taryf na prąd i gaz. Jednak wpływ czynników popytowych zacznie w przyszłym roku słabnąć i na koniec horyzontu projekcji inflacja powróci do górnej granicy celu inflacyjnego. Powtarzam – w 2024 r. inflacja wróci do celu – mówił Glapiński.
- Nie wiem, czy rząd wie, jak długo będzie obowiązywać tarcza antyinflacyjna. Jeśli zostanie przedłużona na przyszły rok, to inflacja będzie niższa niż wskazuje to projekcja - dodał, mówiąc, że decyzje rządu są poza nim.
Jako "wulgarne, bezczelne i prymitywne" określił Glapiński przytaczanie jego wypowiedzi sprzed kilku miesięcy. Bo nikt nie wiedział o wojnie i przewidywanie było niemożliwe.
Pytany o ocenę podwyżek stóp przez Europejski Bank Centralny, Glapiński stwierdził, że to dobra decyzja, chociaż sama strefa euro jest tworem sztucznym, dla którego wspólna waluta nie jest wyborem optymalnym. Dodał, że wzmocnienie euro spowoduje deprecjację złotego.
- Taką sytuację mamy dziś - za oceanem trwa walka o dolara, on się wzmocnił, ale kosztem euro. A przy okazji spadła wartość złotego - tłumaczył Glapiński.
Na koniec wystąpienia Adam Glapiński zapewnił, że zgodnie z projekcją NBP w 2024 r. inflacja powinna spaść i powrócić do celu inflacyjnego.
- Prezes NBP jako organ odgrywa w dzisiejszych czasach ogromną rolę. Jest ogromna presja ze strony jednego z naszych sąsiadów, żeby Polskę wprowadzić do strefy euro. Jednocześnie wiadomo, że dopóki jestem prezesem NBP, Polska do strefy euro nie wejdzie - zapowiedział Glapiński.
Czytaj także:
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
I jeszcze raz to powiem: prognozy i przewidywania Narodowego Banku Polskiego okazały się z perspektywy dwóch lat najlepsze, najbliższe rzeczywistości, spośród wszystkich instytucji bankowych. Tyle, że po drodze była pandemia i wojna.