Dopłaty do węgla w Sejmie. Rząd próbuje uratować sytuację

Krzysztof Sobiepan
20 lipca 2022, 12:51 • 1 minuta czytania
W Sejmie rozpoczęło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o dodatku węglowym w wysokości 3 tys. zł na gospodarstwo domowe. Politycy mają okazję skomentować szubką zmianę pomysłu PiS, który wcześniej oferował dopłaty dla składów węgla. O czym mówią przedstawiciele klubów?
Obrady Sejmu — pierwsze czytanie ustawy o dodatku węglowym Fot. Wojciech Olkusnik/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Pierwsze czytanie – Sejm dyskutuje 3 tys. zł dopłaty na węgiel

Wczoraj rząd przyjął projekt autorstwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska zakładający jednorazowe dopłaty dla rodzin ogrzewających dom węglem. Wysokość dodatku ustalono na poziomie 3 tys. złotych. Z dofinansowania będzie mogło skorzystać około 3,5 mln gospodarstw domowych, co oznacza wydatek z budżetu państwa w wysokości około 10,5 mld zł.


W środę w okolicy południa Sejm rozpoczął proces pierwszego czytania rządowego projektu ustawy o dodatku węglowym.

Krótki wstęp zapewniła minister klimatu Anna Moskwa, a założenia projektu przedstawił Witold Czarnecki (PiS).

Jako pierwszy z opozycji stanowisko przedstawił Krzysztof Gadowski (PO).

— Pani minister, zdziwiło mnie pani krótkie wystąpienie, tak jakby się pani wstydziła wyraźnie coś powiedzieć o projekcie ustawy, który szumnie przedstawia pani, przedstawia premier — zaczął Gadowski.

– Ale ja się pani nie dziwie. Chaos i bałagan na rynku sprzedaży węgla, braku tego węgla przeniósł się do waszych ław rządowych, do ministerstw. Przepychacie się między sobą, odpowiedzialnością. Kto za co odpowiada, jakie są kompetencje. Minister klimatu proponuje chrust – oceniał przedstawiciel PO.

– Premier jeździ po Polsce i przedstawia swoją wizję rozwoju kraju i po 75 dniach kapnął się, że trzeba coś z [węglem] zrobić. Ostatecznie kazał 4,5 mln ton węgla sprowadzić do końca sierpnia, na co ministerstwo aktywów państwowych mówi "nie da się" – szydził Gadowski.

Polityk dopytywał się jaki węgiel mają kupić Polacy, skoro surowca nie ma na rynku. Z sali padł okrzyk "hańba".

- Węgiel za tysiąc złotych okazał się abstrakcją. Gdzie ten węgiel? Dziś przynosicie ustawę i mówicie "tak, 3 tysiące dla Polaków". I po raz kolejny chcecie tych Polaków dzielić. 3 tysiące dostaną ci, co mają kotły węglowe [...], a gdzie są ci, którzy mają ciepło systemowe? Czy im cena nie wzrośnie? - pytał Gadowski.

Następny wystąpił Dariusz Wieczorek z klubu Lewicy.

— Nikt na rynku nie narobił takiego bałaganu jak rząd Zjednoczonej Prawicy. Doprowadziliście do gigantycznego kryzysu energetycznego w Polsce. Można zwracać się ze słowami, że to wszytko Unia Europejska, wojna Rosji, oczywiście to ma wpływ. [...] Pytanie jak wyglądała wasza polityka przez ostatnie 7 lat. Wstrzymaliście OZE w 2016 roku. Wiatraki na lądzie, wiatraki na morzu — wymieniał mówca Lewicy.

— Nie zwalajcie na wszystkich, zacznijcie od uderzenia się w pierś — dodał.

Wieczorek wskazał, że rzad powinien podać do wiadomości publicznej bilans węglowy Polski, czyli to, ile realnie brakuje węgla.

— Gdzie jest prawda? Czy brakuje nam 9 mln ton, czy 4,5 mln ton.? Tego nie wiemy. Żeby była jasność, od żadnej ustawy nie przybędzie węgla — zaznaczył.

Mównicę zajął po nim Mieczysław Kacprzak z Koalicji Polskiej.

— Ostrzegaliśmy, że ta ustaw jest niewykonalna. [Wymagamy] trochę logiki. Polacy czekają na tanią energię, na ciepło. A wy dajecie pieniądze i mówicie "ratujcie się jak możecie, my nie mamy pomysłu" — mówił.

W słynnej komedii "Miś" jest taka scena. "Przyjechał wyngiel. Wyngiel! Wyngiel jest we wsi! Wojna bydzie, przed wojno też był". Generalnie wasza ekipa jeśli chodzi o politykę energetyczną to taka kabaretowa ekipa z "Misia".Robert Winnicki, Konfederacja

Mówca Konfederacji przypomniał, że jeszcze w 2016 roku mówiło się o tym, że nowoczesne górnictwo będzie podstawą polskiej gospodarki. Następnie w 2020 r. rząd polski "skapitulował przed polityką klimatyczną Unii Europejskiej".

Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050 zaczęła przemówienie uderzeniem w koalicję rządzącą.

— Od czasu jak rząd zabrał się za regulowanie cen węgla, to import węgla do Polski przyhamował, a ceny surowca wzrosły. To jest efekt waszej pracy [...] Dzisiaj wiecie, że ludzie wejdą na ulice, bo węgla będzie brakować. Próbujecie kupić sobie spokój — przekonywała.

Przed wystąpieniem Beaty Maciejewskiej z Lewicy w ławach doszło do kłótni. Na sali sejmowej padły komentarze: "Ta najbardziej antywęglowa", "To jest seksizm, czysty seksizm", "Bezczelne", "Ale jaki seksizm" - dało się słyszeć z sali. Po wymianie zdań marszałek doprowadził salę do porządku.

- Proszę nie zwracać uwagi na pana Kowalskiego, on ma zawsze takie wystąpienia, że potem wzbudzają śmiech u setek tysięcy ludzi. Rzeczywiście jestem zwolenniczką wiatraków — mówiła Maciejewska, najpewniej odpowiadając na głosy z sali.

Maciej Konieczny (Lewica), pytał zaś, jakie są gwarancje, że dopłata 3 tys. zł nie zostanie całkowicie skonsumowana przez podwyżki cen węgla.

To co robicie, w sprawie zabezpieczenia węgla na zimę w Polsce to jest jedno wielkie kłamstwo. Kłamiecie, jak wstajecie rano. Kłamiecie podczas dnia. Kłamiecie, jak kładziecie się spać. Skąd chcecie wziąć węgiel do Polski, skoro potrzebujemy 13 do 15 mln ton, zapasów mamy 2 mln ton, a możliwości polskich portów to jest 8 mln ton?Michał Gramatyka, Polska 2050