W Krakowie nie mają co liczyć na dodatek węglowy. Wnioski są "bezprzedmiotowe", winny jeden przepis
- W Krakowie mieszkańcy nie mają po co składać wniosków o dodatek węglowy
- Wszystko przez zakaz palenia paliwami stałymi, który został wprowadzony w 2019 r., aby walczyć ze smogiem
- Poza dodatkiem węglowym rząd chce rozdać pieniądze również na inne źródła ogrzewania
Dodatek węglowy wcale nie dla wszystkich
Od 17 sierpnia br. można zgłaszać się po dodatek węglowy. Wsparcie w wysokości 3 tys. zł przysługuje gospodarstwom domowym, w których głównym źródłem ogrzewania jest piec na paliwo stałe — węgiel.
Jednak okazuje się, że nie wszyscy obywatele będą mogli skorzystać z dodatku węglowego. W takiej sytuacji znaleźli się mieszkańcy Krakowa. Urząd tego miasta wydał specjalny komunikat w sprawie nowego świadczenia.
W oświadczeniu urzędnicy przypominają, że "dodatek węglowy przysługuje jedynie w przypadku, gdy głównym źródłem ogrzewania gospodarstwa domowego jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane paliwami stałymi, wpisane lub zgłoszone do centralnej ewidencji emisyjności budynków".
W czym tkwi problem? Od 1 września 2019 r. mieszkańcy Krakowa nie mogą ogrzewać się węglem. "Na terenie Krakowa obowiązuje bezwzględny zakaz stosowania paliw stałych" - czytamy w komunikacie urzędników.
W związku z tym mieszkańcy Krakowa, zainteresowani dodatkiem węglowym, zostaną odesłani z kwitkiem. "Z tego względu składanie wniosków o dodatek węglowy przez mieszkańców Krakowa jest bezprzedmiotowe" - czytamy w oświadczeniu.
Kolejne miasta chcą iść w ślady Krakowa. Zakaz na horyzoncie
Zakaz palenia węglem to jeden z głównych zapisów uchwały antysmogowej, którą Kraków przyjął trzy lata temu. Zanieczyszczenie powietrza przez lata było bowiem ogromnym problemem dla południowych obszarów Polski, zwłaszcza dla woj. małopolskiego.
Pomysł urzędników z Krakowa okazał się sukcesem – w ciągu trzech lat poprawiła się jakość powietrza. Serwis smoglab.pl donosi, że stężenie PM10 i rakotwórczego benzo[a]pirenu spadły o ponad 40 proc. W rezultacie poprawiła się także kondycja zdrowotna mieszkańców.
Nic więc dziwnego, że w ślady Krakowa chcą iść także inne miasta Polski. W Warszawie zakaz palenia paliwami stałymi ma wejść w życie w październiku 2024 r. Z kolei osoby mieszkające w tzw. obwarzanku Warszawy będą musiały zrezygnować z węgla dopiero w 2028 r.
Do wprowadzenia zakazu przymierza się m.in. Wrocław. Z założeń Krajowego Programu Ochrony Powietrza wynika, że ostateczny termin rezygnacji z paliw stałych w miastach to 2030 r., a na wsiach - 2040 r. Na razie zarówno mieszkańcy Warszawy, jak i Wrocławia mogą zgłaszać się po dodatek węglowy, pod warunkiem że spełniają kryteria.
Dodatek węglowy i nie tylko. Rząd chce rozdać pieniądze pozostałym obywatelom
Dodatek węglowy został wprowadzony z uwagi na niedobory surowca i jego bardzo wysokie ceny. Opozycja i eksperci zarzucali rządowi Zjednoczonej Prawicy, że rozdając 3 tys. zł gospodarstwom korzystającym z węgla, pomija obywateli, którzy ogrzewają się w inny sposób.
Senatorowie przegłosowali nawet poprawkę, która rozszerzała krąg beneficjentów o osoby korzystające z innych paliw, ale posłowie ją odrzucili. Jak przekonywała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, rząd ma bowiem inny pomysł na to, jak wspierać pozostałych obywateli.
Szczegóły nowego rozwiązania zostały zaprezentowane we wtorek. Kwota dodatku będzie zależała od źródła ogrzewania:
- 3 tys. zł — kocioł na paliwo stałe zasilany pelletem drzewnym lub innym rodzajem biomasy,
- 2 tys. zł — kocioł olejowy,
- 1 tys. zł — kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia albo piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane drewnem kawałkowym,
- 500 zł — kocioł gazowy zasilany skroplonym gazem LPG.