W sklepach może zabraknąć żywności. Spore plony nie pomogły. "Rząd tego nie rozumie"
- Puste półki na dziale z żywnością? Zdaniem szefa PFPŻ to możliwe
- Mimo że plony w tym roku były spore i na tle innych krajów mieliśmy dobre zbiory, to w opinii Andrzeja Gantnera rząd nie rozumie, na czym polega produkowanie żywności
- Federacja apeluje do rządzących, by "traktowali gospodarkę żywnościową jako cały łańcuch powiązanych branż i podmiotów". Jedno ogniwo wypada – łańcuch się rozrywa
– Rząd nie rozumie, jak produkuje się żywność i znów mówi, że czeka na nasze propozycje. Wyślemy więc je kolejny raz – zapowiedział w rozmowie z Interią Biznes Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Jak zauważył, polskie rolnictwo ma zbiory na dobrym poziomie i to w czasie, gdy m.in. na południu Europy plony są w tym roku niższe nawet o 30 proc. Dodaje jednak, że produkcja żywności to nie tylko samo jej zebranie, ale także przetworzenie, cały łańcuch produkcji, który zaczyna się na polu, a kończy na sklepowej półce.
– To najwyraźniej nie jest oczywiste dla tych, którzy decydują o funkcjonowaniu przemysłu spożywczego i całej gospodarki żywnościowej – powiedział. Podał przykład CO2 produkowanego wraz z nawozami, co pokazało, jak wrażliwa jest produkcja żywności. A niedobór tylko jednego składnika może wywołać braki na sklepowych półkach.
– Wciąż apelujemy do rządzących: premiera, ministra Kowalczyka, minister Moskwy, by traktowali gospodarkę żywnościową jako cały łańcuch powiązanych branż i podmiotów. Wystarczy, że wypadnie jedno ogniwo i łańcuch się rozrywa – powiedział szef PFPŻ.
– Jeśli np. zakłady przetwórcze będą miały energię, a zabraknie jej hurtowniom, chłodniom, logistyce czy sklepom, to nasze produkty utkną w magazynach i nie trafią do konsumentów – stwierdził w Interii Biznes Andrzej Gantner.
Wskazał też na szereg innych utrudnień przy produkcji żywności. To m.in. drożejące ceny surowców, co przekłada się na produkcji opakowań, niezbędnych, by w ogóle ruszyć z produkcją żywności. Do tego wysokie ceny energii i wciąż brak konkretnej propozycji rządu w sprawie ustawy osłonowej dla najbardziej energochłonnych podmiotów.
Zdaniem Andrzeja Gantnera, część firm nie będzie już mogła podnosić cen na tyle, by pokryć koszty, więc stanie przed wyborem – produkować ze stratą albo zamknąć działalność.
Jak stwierdził, stagflacja oznacza, że nawet przy spadku popytu nie ma możliwości obniżenia ceny, co już się dzieje. W efekcie będzie dochodziło do upadków firm, zwolnień i zmniejszenia oferty dla klientów.
Prezydent Duda: Chleba i cukru nie zabraknie
Branża zapowiada problemy z brakami żywności mimo sporych plonów, a przypomnijmy słowa prezydenta Andrzeja Dudy z początku września.
Jak pisaliśmy wtedy w INNPoland.pl, w trakcie Dożynek Jasnogórskich prezydent przekonywał, że w Polsce nie zabraknie cukru i chleba. Jak przyznał, "nie wyobraża sobie powrotu kolejek" przed sklepami. Podziękował polskim rolnikom za pracę w tych trudnych czasach.
W trakcie przemówienia prezydent dziękował "Matce Najświętszej za zapewnienie nam wszystkim bezpieczeństwa żywnościowego". W tym kontekście odniósł się do paniki cukrowej, która wybuchła w trakcie wakacji. – Po raz kolejny (...) próbowano wywołać panikę na rynku żywnościowym i spożywczym. Przede wszystkim wokół cukru – przyznał Duda. Jak dodał, "znowu jakaś grupa naszych rodaków zakupiła dziesiątki kilogramów cukru, które pewnie będą musieli zjadać przez lata".
– Dlaczego? Dlatego że cukier jest, jego dostateczna ilość na to, żeby starczyło dla wszystkich i można jeszcze wysyłać na eksport za granicę – ocenił. Przekonywał, że dostępność cukru jest niezachwiana dzięki "rękom polskiego rolnika i polskiemu przemysłowi rolno-spożywczemu".
Prezydent przekonywał również, że nie należy obawiać się o ewentualne niedobory chleba. - Chleba dla nas wszystkich starczy na co dzień i będzie starczało – zapewnił. Dodał, że w tej sprawie "nie ma żadnych wątpliwości".
Czytaj także: https://innpoland.pl/183733,duda-na-jasnej-gorze-chleba-i-cukru-nie-zabraknie