Pieniądze się im należą czy nie? TSUE orzeka w ważnej sprawie dla frankowiczów
- Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzeka ws. kredytu we frankach i tego, czy banki po unieważnieniu umowy mogą dochodzić praw do wynagrodzenia czy tylko zwrotu kapitału
- To istotna decyzja z punktu widzenia całego sektora bankowego i finansów w ogóle
- Zdaniem szefa KNF, korzystny dla frankowiczów wyrok może wywołać potężny kryzys. Banki stracą 100 mld zł, a krajowa gospodarka ucierpi
- O co chodzi z tym orzeczeniem TSUE? Wyjaśniamy
Pożyczając pieniądze, szczególnie, gdy jest to kredyt hipoteczny, zawierany na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat, bank musi przewdzieć szereg zmiennych i wyliczyć swoją marżę w taki sposób, by na kredycie nie stracić.
Sytuacja kredytów frankowych (czy szerzej – walutowych) jest nieco bardziej skomplikowana. Wcześniejsze orzeczenia TSUE otworzyły frankowiczom drogę do postępowań sądowych i unieważniania tych umów. Jednak pojawił się kolejny problem. Czy bankom należy się wynagrodzenie za udostępnienie swojego kapitału czy nie?
Należy pamiętać, że nie ma darmowych obiadów, więc jeśli nie stać nas na kupno mieszkania za gotówkę, to nie możemy narzekać, że bank – pożyczając nam pieniądze na ten cel – chce na tym zarobić. Zresztą celem samym w sobie dla każdego banku jest zarabianie.
Dlatego, jeśli potrzebujemy 1000 zł, ale ich nie mamy, możemy udać się do banku. Jeśli umówimy się z bankiem, że będziemy oddawać kwotę 1000 zł przez 10 lat, to po dekadzie ten tysiąc złotych – uwzględniając m.in. inflację – będzie warty mniej niż w momencie zaciągania kredytu.
Jeśli umówimy się z bankiem, podpisując na to papiery, że nasze oprocentowanie wyniesie np. 9 proc. w skali roku, to każdego roku zapłacimy 90 zł od pożyczonego tysiąca. Dlatego po 10 latach spłacimy 1900 zł. W ten sposób bank zabezpiecza swój zysk, opierając go również o sytuację gospodarczą.
Na dużą skalę tak samo jest z kredytami mieszkaniowymi. Dlatego raty odsetkowe są tak wysokie. Bo obsługa kredytu kosztuje, wartość zakupionej nieruchomości z reguły rośnie na przestrzeni lat.
Gdyby bank nie narzucał dużej prowizji, okazałoby się, że udziela czegoś w rodzaju "darmowego kredytu", a nawet mógłby być stratny. Bo na przykład po 15 latach od zaciągnięcia kredytu wartość nieruchomości może znacznie przekraczać nie tylko kapitał, ale i odsetki, a więc byłaby to intratna inwestycja dla osoby prywatnej, przeprowadzona za cudze, w tym przypadku bankowe pieniądze.
Wynagrodzenie za udzielony kapitał
Powyższy wstęp ma pomóc zobrazować, o czym w ogóle będzie decydował Trybunał Sprawiedliwości UE. Otóż ma zdecydować, czy bankom należą się pieniądze za sam fakt udzielenia kapitału na zakup nieruchomości i możliwości korzystania z niego w czasie do unieważnienia umowy.
Właśnie w tej sprawie w środę 12 października 2022 roku zbierają się sędziowie TSUE. Orzeczenie będzie miało wymierne przełożenie na cały sektor bankowy, a zdaniem Komisji Nadzoru Finansowego – nawet na całą krajową gospodarkę.
Komisja Nadzoru Finansowego ostrzega, że zanegowanie możliwości dochodzenia przez banki wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, zagrażałoby stabilności systemu bankowego w Polsce.
Szacunki KNF, w których wzięto pod uwagę 14 banków krajowych, dysponujących 98,5 proc. portfela kredytów frankowych, wskazują, że łączny koszt wyniósłby dla nich ok. 100 mld zł, co stanowiłoby ok. 63 proc. funduszy tych banków.
System zagrożony
Również zdaniem Jarosława Bełdowskiego, radcy prawnego i adiunkta w Katedrze Międzynarodowych Studiów Porównawczych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, rozstrzygnięcie faworyzujące frankowiczów mogłoby zagrozić stabilności systemu bankowego.
– Zarówno dla frankowiczów, jak i dla banków to rozstrzygnięcie będzie miało charakter fundamentalny. Sprawa dotyczy tego, czy system finansowy będzie stabilny, a także czy rozstrzygnięcie będzie sprawiedliwe od strony społecznej – powiedział ekspert w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes.
– Miejmy nadzieję, że Trybunał będzie w stanie wypowiedzieć się w tej kwestii, bo na razie jest ona jak gorący kartofel przerzucany pomiędzy sądami – dodał.
Zdaniem Jarosława Bełdowskiego, istnieją "przesłanki prawne i ekonomiczne" za tym, aby banki ubiegały się o zwrot kosztów korzystania z kapitału. Jeśli chodzi o stronę prawną, mówimy tu o bezpodstawnym wzbogaceniu.
– Sektor bankowy w przypadku niekorzystnego wyroku TSUE z pewnością poniósłby poważne straty, co w niepewnej sytuacji gospodarczej ma bardzo duże znaczenie. Ponadto musimy też pamiętać, że chodzi o sprawiedliwość społeczną. Osoby, które wzięły kredyt we franku i korzystały z niższych stóp procentowych, niższej inflacji i niższych rat kapitałowych i odsetkowych, będą uprzywilejowane względem osób, które wzięły kredyt złotowy – argumentuje ekspert.
12 października Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma się ponownie zająć kwestią umów frankowych. Problem rozstrzygany obecnie przez TSUE w sprawie C-520/21 polega na tym, czy po unieważnieniu umowy o kredyt frankowy banki, oprócz zwrotu samego kapitału, mają także prawo domagać się opłaty za okres, w jakim frankowicze korzystali z pożyczonych im pieniędzy.
Czytaj także: https://innpoland.pl/184366,zarabiaja-na-oddluzaniu-a-dlug-rosnie-skargi-klientow-certo