Kupił węgiel z Australii. Dostał śmieci, którymi nie da się palić

Maria Glinka
19 października 2022, 16:50 • 1 minuta czytania
Przedsiębiorca z Wielkopolski zamówił węgiel z Australii, który nie chce się palić. Jego zdaniem są to zwykłe "śmieci". Czeka na rozpatrzenie reklamacji, z niepokojem patrząc na nadchodzący sezon grzewczy.
Węgiel z Australii nie nadaje się do palenia Fot. Jacek Dominski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Miał być węgiel, są śmieci

Węgiel – produkt niezbędny dla milionów gospodarstw domowych na zimę, stał się w tym roku towarem deficytowym. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, zdobycie węgla w kopalni jest niezwykle trudne, a przed wejściem ustawiają się długie kolejki chętnych rodem z PRL. Zakupy w internecie wcale nie są prostsze – serwery często nie wytrzymują przeciążenia.

W związku z tym niektórzy Polacy szukają innych metod, aby pozyskać węgiel jeszcze przed początkiem sezonu grzewczego. TVN24 opisuje historię Bogdana Królika, przedsiębiorcy z Chrzypska Wielkiego (woj. wielkopolskie), który zakupił węgiel niezdatny do użytku.

Mężczyzna zamówił węgiel z Australii za pośrednictwem jednej z polskich firm. Surowiec miał być wykorzystany do ogrzewania tuneli foliowych, w których przedsiębiorca hoduje rośliny ozdobne.

Jednak węgiel, zamówiony z odległego zakątka globu, nie chce się palić. Na nagraniu, które opublikował portal, widać, jak dwóch mężczyzn próbuje rozpalić węgiel przy pomocy palnika gazowego. Jednak surowiec gaśnie zaledwie kilka sekund po odstawieniu płomienia.

– Ten węgiel to śmieci, którymi nie da się palić w piecu – ocenia Królik. Przekonuje, że węgiel posiadał specyfikację. To właśnie na nią powołał się przy składaniu reklamacji do dostawcy. Nadal czeka na jej rozpatrzenie.

Oni też zostali oszukani na węgiel

Przedsiębiorcy, z którymi rozmawiał portal money.pl, wskazują, że węgiel sprowadzany z Australii czy Indonezji to "piach" lub "błoto". Dlaczego? Surowiec z Australii ma wysoką zawartość popiołu (do nawet 20 proc.). Z kolei polski węgiel kamienny zawiera od 8 do 10 proc. popiołu. Mimo tego również na krajowym rynku czekają pułapki.

Przekonała się o tym mieszkanka Zawiercia, która kupiła 3 tony węgla za około 6 tys. zł. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, deszcz zmył czarną barwę surowca. Sprawa trafiła już na policję i do prokuratury. Biegły z zakresu górnictwa ma ocenić, czy oszuści pomalowali surowiec czarną farbą, czy być może był to pył z prawdziwego węgla.

Na celowniku oszustów znalazła się również mieszkanka woj. zachodniopomorskiego. Otrzymała wiadomość SMS z linkiem do strony internetowej, na której można było kupić opał. Zapłaciła 10 tys. zł za węgiel, którego nie otrzymała.

W obliczu niedoborów węgla i grasujących oszustów pojawiają się wątpliwości, czy w trakcie tegorocznej zimy Polacy nie będą palili zakazanymi produktami. Do tej pory ogrzewanie się węglem brunatnym było zabronione, ale zasady zostały zmienione. Zdaniem Piotra Siergieja, rzecznika Polskiego Alarmu Smogowego, w takiej sytuacji konieczne będzie noszenie maseczek antysmogowych.

Czytaj także: https://innpoland.pl/184096,smog-znow-bedzie-duzym-problemem-ta-zima-jest-juz-stracona