60 mln zł więcej na "podatek od zacofania". Polska wśród największych płatników UE

Paweł Orlikowski
18 listopada 2022, 11:41 • 1 minuta czytania
60 milionów złotych więcej, a łączna kwota grubo przekracza 1,7 miliarda. Tyle zapłacimy za "podatek od zacofania" – informuje rp.pl. Co więcej, jesteśmy wśród największych płatników tego podatku w całej Unii Europejskiej.
"Podatek od zacofania". Polska wśród niechlubnych liderów UE. Zapłacimy ponad 1,7 mld zł tylko za 2022 rok Fot. Arkadiusz Ziolek/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Aż o 60 milionów złotych wzrośnie w tym roku podatek od plastiku, który Polska zapłaci za brak recyklingu – informuje "Rzeczpospolita". Jesteśmy piątym największym płatnikiem w Unii Europejskiej, choć daleko nam do bycia piątą największą gospodarką w UE.

1,7 mld zł do zapłaty przez Polskę

O co chodzi? Dwa lata temu, szukając co prawda pieniędzy na walkę ze skutkami COVID-19, Unia Europejska opodatkowała składowanie zużytego plastiku, którego nie poddaje się recyklingowi. Im więcej wysyłamy plastiku na wysypiska śmieci, tym więcej płacimy.

Nazywa się to "plastic tax", czyli podatek od plastiku. Każde państwo UE płaci za każdą tonę plastikowych opakowań, która nie trafi do recyklingu. Polska za cały 2022 rok zapłaci 1,75 mld zł. To blisko 60 mln zł więcej niż przed rokiem.

Plastic tax

Zdaniem ekspertów, plastic tax pokazuje ogrom niewykorzystanego potencjału tworzyw sztucznych, a także przyzwyczaja biznes do myślenia o odpadach jako o surowcu.

– Problem z gospodarką odpadami ma cała UE, która nie wykorzystuje potencjału odpadów opakowań i jest płatnikiem tego podatku – powiedzał "Rzeczpospolitej" Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań.

Jak dodał, podatek jest skonstruowany dobrze z punktu widzenia środowiskowego, ponieważ płaci się go za nieprzetworzone odpady z tworzyw sztucznych.

Palenie śmieciami

W tym roku, szczególnie w sezonie zimowym 2022/23 sporo plastiku może zniknąć w innych warunkach. To za sprawą drogiego opału, kryzysu energetycznego, wysokiej inflacji i zachęty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by palić wszystkim, byle nie oponami. 

Jak informowaliśmy wcześniej w INNPoland.pl, w wielu rejonach Polski spada ilość wyrzucanych śmieci. Może mieć to związek z tym, że ludzie zbierają śmieci, by palić nimi, gdy robi się chłodniej.

A pogoda, po ciepłej pierwszej połowie listopada, przestaje nas rozpieszczać. Zaczęło się od przymrozków, ale ujemne wartości w nocy to już standard. Oby jak najkrócej, bo to i drogie ogrzewanie i ryzyko palenia śmieciami przez więcej gospodarstw, co negatywnie odbije się na jakości powietrza i na naszym zdrowiu. 

Za mało recyklingu

Jak czytamy w rp.pl, opłata rośnie z roku na rok, bo – choć przetwarzamy coraz więcej opakowań – to i coraz więcej ich produkujemy. Drugim powodem wzrostu podatku jest zmiana sposobu liczenia odpadów.

Od 2021 roku musimy odejmować z masy opakowań przyjętych do zakładu przetwarzania odpadów te opakowania, które nie nadają się do recyklingu, czyli ok. 29 proc. Z kolei obowiązkowy poziom zbiórek odpadów z tworzyw sztucznych to 30 proc., zbieramy zaś 37,7 proc., czyli powyżej minimum.

Konrad Nowakowski z PIOiRO zaznacza w rozmowie z rp.pl, że konsekwencją przetwarzania 37,7 proc. plastikowych odpadów jest to, że nie przetwarzamy aż 62,3 proc. I to od nich płacimy podatek.

Do 2023 roku mamy zbierać 55 proc. takich odpadów i je przetwarzać, czyli poddawać recyklingowi. Jednak ideą ustawy (poza zbieraniem pieniędzy w krótkim terminie), jest ekologiczna odpowiedzialność i dojście do 100 proc. recyklingu plastiku.

Czytaj także: https://innpoland.pl/187099,podatek-od-nieruchomosci-2023-w-poszczegolnych-gminach-ile-wyniesie