Wybór przedsiębiorcy: głodowa emerytura albo praca do śmierci. Jak rozwiązać ten problem?
- Emerytury przedsiębiorców będą w przyszłości minimalne
- Co więcej – nie da się ich sfinansować z samych składek, będzie do nich dokładało państwo
- Przyczyną są niskie składki, płacone przez przedsiębiorców
- Nikt nie broni im płacić wyższych, ale mało kto się na to decyduje
- Jesień życia będzie dla wielu przedsiębiorców dość biedna
Dziennikarze Gazety Prawnej na podstawie danych ZUS wyliczyli, że przeciętny polski przedsiębiorca na emeryturze nie będzie mógł liczyć na kokosy. Nie spędzi jesieni życia na Kajmanach, pijąc drinki z parasolkami. Raczej na ławce w parku z herbatą z termosu.
Będzie mógł liczyć na mniej niż statystyczny polski emeryt (obecnie ok. 2700 zł brutto, czyli nieco ponad 2100 zł na rękę). Dostanie minimalne świadczenie (obecnie niecałe 1340 zł brutto, czyli prawie 1220 złotych netto), na które nawet nie uda mu się odłożyć. Do jego emerytury będzie musiało dokładać państwo.
– Powalająca kwota to nie jest, wręcz przeciwnie. Ale zauważmy, że cały system ubezpieczeń społecznych opiera się na tym, że im dłużej ktoś pracuje, tym wyższe będzie jego świadczenie. Przedsiębiorca może też płacić wyższe składki, ale niewiele osób to robi. Zawsze można też odkładać pieniądze na emeryturę w tzw. trzecim filarze – w IKE lub IKZE – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej i ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting.
Ekspert zwraca uwagę na inną, niepokojącą sprawę. Na razie trwa dyskusja o emeryturach mężczyzn. Panie będą natomiast wymagały większych dopłat ze strony państwa. Dość powiedzieć, że co miesiąc do jej emerytury będzie dopłacane 1202 zł, podczas gdy w przypadku przedsiębiorcy płci męskiej dopłata wyniesie 226 zł.
– Tu jest bardzo duży rozdźwięk w sytuacji kobiet i mężczyzn; to jest klasyczny przykład pokrzywdzenia. Przypomnijmy, że przedsiębiorczynie i przedsiębiorcy płacą dokładnie takie same stawki, ale mają różny wymagany staż pracy. Warto oczywiście zauważyć, że jeśli kobieta będzie pracowała dłużej, na przykład do 65 roku życia, to jej świadczenie będzie wyższe - przypomina Oskar Sobolewski.
Składki a emerytura. Ile włożysz, tyle wyjmiesz
Jak to wszystko jest możliwe? Przecież przedsiębiorcy dostali właśnie kolejną dużą podwyżkę składek ZUS. Od nowego roku co miesiąc będą wpłacali do państwowej skarbonki ponad 2000 złotych. Przyjrzyjmy się tym składkom.
Okazuje się, że we wspomnianych 2000 złotych tylko niespełna 700 złotych idzie na składkę emerytalną. Rocznie płaci się więc 8400 złotych. Kobieta przez 20 lat pracy odłoży 168 000 złotych, mężczyzna przez 25 lat – 210 000. To oczywiście wyliczenia teoretyczne, aktualne tylko w tej chwili, nie obejmują kolejnych podwyżek składek wielu innych czynników. Liczymy to dla porównania z etatowcami.
W tym samym czasie osoba pracująca na etacie odłoży o wiele więcej. Porównajmy przedsiębiorcę z pracownikiem zarabiającym średnią pensję w sektorze przedsiębiorstw. To obecnie w przybliżeniu 6700 brutto, pracownik na rękę dostanie niecałe 4900 złotych. Różnica między pensją brutto a wypłatą na rękę to 1800 złotych. Z tej sumy 653 złote jest przeznaczane na ubezpieczenie emerytalne. Niby mniej, niż w przypadku przedsiębiorcy, ale trzeba pamiętać, że drugie tyle dołoży jego pracodawca.
Wspomniane 1800 złotych zabierane z pensji brutto to tylko część składek, pracodawca musi dołożyć do tego kolejne 1380 złotych. Faktyczny koszt zatrudnienia osoby z pensją 4900 złotych na rękę wynosi więc 8080 złotych. Państwo zabiera z tego 3180 złotych. Cała składka emerytalna wynosi ok. 1300 złotych, czyli prawie dwa razy więcej, niż w przypadku przedsiębiorcy.
Taki statystyczny pracownik odłoży więc na emeryturę 390 000 zł w przypadku mężczyzn i 312 000 zł w przypadku pań. To o 144 tysiące więcej dla kobiety i 180 000 zł dla mężczyzny w porównaniu do przedsiębiorców. Nasze wyliczenia obejmują minimalny wymagany staż pracy. Mają też jeszcze jedną wadę – nie obejmują różnic zarobków.
Rzeczywista średnia płaca w Polsce jest niższa, niż podawana w tej statystyce, bo Główny Urząd Statystyczny liczy zarobki tylko pracowników firm zatrudniających powyżej 9 osób, z reguły najlepiej płacących. Dość powiedzieć, że w praktyce badane są pensje jedynie 9 mln z ponad 16,6 mln zatrudnionych w Polsce osób.
– System ubezpieczeń społecznych sam się nie finansuje. Ale zwróćmy uwagę, że nie tylko w przypadku przedsiębiorców, ale wielu innych osób. Kluczowe jest posiadanie odpowiedniego stażu pracy, lat składkowych. Jeśli mamy wypracowane 20 lat w przypadku pań i 25 lat w przypadku panów, a uzbierany kapitał jest za mały nawet na minimalną emeryturę, to ZUS wyrównuje nam świadczenie do tej wysokości. I dotyczy to wszystkich Polaków, nie tylko przedsiębiorców – tłumaczy Oskar Sobolewski.
Pomysły na zmianę sytuacji
Widać, że system emerytalny w przypadku przedsiębiorców jest niewydajny i kuleje. Pojawiają się przynajmniej dwa pomysły na jego zreformowanie. Jeden to tzw. dobrowolny ZUS, drugi to uzależnienie składek od rzeczywistego przychodu.
Zwolennikiem pierwszego rozwiązania wydaje się rzecznik przedsiębiorców, Adam Abramowicz. Z urzędu Rzecznika MŚP wyszła inicjatywa zbiórki podpisów pod projektem ustawy wprowadzającej dobrowolny ZUS dla wszystkich przedsiębiorców. Popierają ją organizacje zrzeszone w Radzie Przedsiębiorców przy Rzeczniku MŚP:
Twierdzą, że ryczałtowy ZUS, który muszą płacić firmy jest rozwiązaniem niezwykle szkodliwym dla rozwoju przedsiębiorczości w Polsce, gospodarki oraz budżetu państwa. Dlaczego? Bo przedsiębiorca ma obowiązek opłacać co miesiąc ryczałtową składkę na ubezpieczenie społeczne bez względu na uzyskany wynik finansowy. Nie zwalnia z tego obowiązku ani strata, ani niski dochód.
Wpędza to wielu przedsiębiorców w długi, wyrzuca do szarej strefy oraz uniemożliwia powstawanie nowych firm np. startupów, których cechą jest długoletnia praca bez większych dochodów – argumentują.
"Nie zgadzamy się z tezą: 'że jeżeli ktoś nie potrafi prowadzić działalność gospodarczą , zarobić za ZUS to niech idzie na etat'". Kuriozalną jest sytuacja, kiedy ZUS eksmituje przedsiębiorcę z mieszkania za jego długi, aby pieniądze ze sprzedanej nieruchomości wpłacić na indywidualne konto emerytalne tego przedsiębiorcy" – podkreślają przedsiębiorcy z rady przy Rzeczniku MŚP w jednym ze swoich komunikatów.
Przywołują przy tym przykład Niemiec, w których po wojnie wprowadzono dobrowolność w opłacaniu składki na ubezpieczenie społeczne przedsiębiorcy.
"Niemiecka gospodarka jest najsilniejszą w Europie i jedną z silniejszych w świecie. Chcemy wprowadzić w Polsce identyczne rozwiązania. Nie jesteśmy ani mniej zapobiegliwi ani głupsi od naszych zachodnich sąsiadów. Wprowadzenie dobrowolności opłacania składki na ubezpieczenie emerytalne przy zachowaniu obowiązku składki na ubezpieczenie zdrowotne doprowadzi do wyjścia wielu firm z szarej strefy, zapobiegnie pauperyzacji i nieszczęściu wielu polskich rodzin, które system wpędza w zadłużenie, pomoże przejść sektorowi MŚP bardziej bezpiecznie przez nadchodzące spowolnienie gospodarcze" – twierdzą przedsiębiorcy.
Ale ten pomysł ma też minusy. Inna organizacja pracodawców jest tej inicjatywie przeciwna. Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP) stanowczo sprzeciwia się propozycji, aby wprowadzić w Polsce dobrowolność podlegania ubezpieczeniu emerytalnemu przez przedsiębiorców.
"Takie rozwiązanie stanowiłoby zaprzeczenie fundamentalnej zasady ubezpieczeń społecznych, jaką jest powszechność. Jeśli ta zasada zostanie złamana, nastąpi masowe zjawisko tworzenia fikcyjnych działalności gospodarczych – założonych jedynie w celu uniknięcia płacenia składek. Nieuchronnie będzie dochodziło również do sytuacji, w której osoby niepłacące składek nie odłożą odpowiednich środków na przyszłą emeryturę, a w konsekwencji znajdą się na utrzymaniu pomocy społecznej – a więc wszystkich podatników" – pisze FPP.
Jej przedstawiciele dodają, że przedsiębiorcy, którzy wypiszą się z systemu emerytalnego, zawsze będą narażeni na ryzyko, że będą żyć na emeryturze dłużej niż pozwolą im na to zgromadzone przez siebie oszczędności.
"W takim przypadku staną się klientami pomocy społecznej – a na ich utrzymanie z płaconych przez siebie podatków będzie musiała łożyć reszta społeczeństwa, która zabezpieczyła swoje emerytury dzięki płaceniu składek przez całe życie zawodowe. Byłoby to głęboko niesprawiedliwe, a jedynym sposobem na uniknięcie tej sytuacji jest objęcie każdej grupy aktywnych zawodowo ubezpieczeniem społecznym" – twierdzą.
Dodają, że istnieje znacznie lepsze rozwiązanie problemów składek i emerytur przedsiębiorców. FPP przedstawiła je już w 2018 r. Polega ono na powiązaniu wysokości składek na ubezpieczenia społeczne przedsiębiorców z wielkością uzyskanego przez nich dochodu. Dzięki temu mogłoby nastąpić dalece idące uproszczenie i harmonizacja rozliczeń podatkowo-składkowych.
Przedsiębiorcy płaciliby składki tylko od tego, co zarobią, dzięki czemu obowiązek ubezpieczenia społecznego nigdy nie stanowiłby obciążenia zagrażającego dalszemu istnieniu firmy w razie wystąpienia poważniejszych problemów finansowych.
FPP podkreśla, że taki system działałby jako automatyczny stabilizator koniunktury gospodarczej, elastycznie dostosowując poziom płaconych składek do sytuacji firm. W ten sposób drobni przedsiębiorcy mieliby lepsze warunki dla rozwoju działalności, jednocześnie nie tracąc prawa do otrzymywania emerytury w przyszłości.
Oskar Sobolewski, którego zapytaliśmy o zdanie, jest bliższy drugiemu rozwiązaniu.
– Dobrowolność skończy się tym, że spora grupa przedsiębiorców nie będzie miała praw do emerytury, a państwo i tak będzie się musiało nią zaopiekować. Musimy też pamiętać, że w przyszłości grupa ludności w wieku "poprodukcyjnym" będzie się i tak zwiększała. A tym samym wzrosną szanse na to, że dołączą do niej kolejne osoby – mówi Sobolewski.
Dodaje, że na temat emerytur i składek przedsiębiorców potrzebna jest dyskusja, ale niekoniecznie w przedwyborczym okresie, który nie służy wypracowywaniu długofalowych rozwiązań. Warto i należy dyskutować, ale ewentualne zmiany przeprowadzić po dokładnej analizie.
Czy przedsiębiorcy oszczędzają na emeryturę?
Prawie połowa osób prowadzących własną działalność gospodarczą odczuwa lęk na myśl o emeryturze, a niespełna jedna na pięć nadzieję – wskazują dane z badania wykonanego na zlecenie ING Banku Śląskiego. Większość przedsiębiorców, mimo że zaczęła już gromadzić oszczędności z myślą o emeryturze, spodziewa się pogorszenia warunków bytowych. Nie dziwi więc, że wielu z nich nie wyobraża sobie, aby na emeryturze przestać pracować.
Co drugi przedsiębiorca zbiera już oszczędności z myślą o emeryturze, a kolejne 20 proc. zaczęło o tym myśleć. W tej grupie oszczędzanie jest zdecydowanie bardziej rozpowszechnione, niż w pozostałej populacji badanych, gdzie tylko jeden na trzech respondentów deklaruje, że zaczął już gromadzić środki na emeryturę.
Jako główny powód rezygnacji z oszczędzania przedsiębiorcy wskazują przede wszystkim niewystarczającą ilość pieniędzy (63 proc.). W drugiej kolejności powodem jest pojawienie się nieprzewidzianych wydatków (15 proc.). Dla analogicznej grupy jest na to jeszcze po prostu za wcześnie.
Co ciekawe stosunkowo wysoki odsetek oszczędzających przedsiębiorców nie oznacza, że są oni spokojni o swoją emeryturę. Osoby prowadzące działalność gospodarczą odczuwają lęk przed tym etapem życia częściej niż statystyczny Polak. Tylko jeden na pięciu przedsiębiorców myśli o tym czasie z nadzieją.
Wśród największych obaw przedsiębiorcy wymieniają pogorszenie stanu fizycznego (67 proc.) oraz brak pieniędzy (59 proc.). Prawie połowa prowadzących działalność gospodarczą spodziewa się też, że na emeryturze będzie żyć na niższym poziomie niż obecnie.
– Przedsiębiorcy skupiają się głównie na rozwoju swojej działalności i inwestowaniu w nią. Dlatego opłacają przeważnie minimalną, wymaganą przez ZUS składkę emerytalną. Ma to pozytywne przełożenie na ich bieżące dochody, ale znacznie zmniejsza kwotę przyszłej emerytury. Jednocześnie tylko 2 proc. z nich wierzy, że w przyszłości "państwowa" emerytura będzie dla nich wystarczająca – mówi Daniel Szewieczek, dyrektor odpowiedzialny za oszczędności i inwestycje w ING Banku Śląskim.
– Wydarzenia na rynku z ostatnich kilku lat udowodniły nam, jak ważne jest zadbanie o odpowiednie zabezpieczenie finansowe. Wiele firm skorzystało w tym czasie ze zbudowanej "poduszki finansowej". Emerytura będzie jednak trwać nie dwa czy trzy lata, a dwadzieścia i więcej. Warto się do tego dobrze przygotować – dodaje.
Prawie 80 proc. przedsiębiorców planuje pracować na emeryturze
Obawa o pogorszenie jakości życia w związku z przejściem na emeryturę powoduje, że przedsiębiorcy nie wyobrażają sobie bezczynności w tym czasie. Niemal 8 na 10 jest przekonanych, że będzie w jakimś stopniu nadal aktywne zawodowo. W tej grupie 39 proc. wskazuje, że będzie musiało dorabiać, żeby "związać koniec z końcem".
Kolejne 40 proc. deklaruje, że będzie chciało pracować na emeryturze z własnej woli. Pozostałe 21 proc. przedsiębiorców nie chciałoby pracować po 65 roku życia, jeśli nie będzie musiało.
Co w takim razie cieszy przedsiębiorców na myśl o emeryturze? Najczęściej wskazywaną odpowiedzią okazała się możliwość spędzania większej ilości czasu z bliskimi (43 proc.). Prowadzący działalność gospodarczą liczą też na odpoczynek (42 proc.) oraz spełnianie marzeń (35 proc.). Co trzeci przedsiębiorca na myśl o emeryturze cieszy się z możliwości wykonywania satysfakcjonującej go pracy.
– Praca w wieku, który daje już możliwość korzystania ze świadczeń emerytalnych, nie będzie w przyszłości niczym niezwykłym. Dodatkowo przedsiębiorcy traktują swój biznes jako zabezpieczenie na przyszłość samo w sobie. Warto jednak pamiętać, że może nadejść czas, kiedy z różnych powodów – choćby zdrowotnych – przedsiębiorca nie będzie mógł już prowadzić działalności. Środki gromadzone wcześniej będą wtedy niezbędne do utrzymania przyzwoitego poziomu życia. A że suma ta powinna być znacząca, oszczędzania nie ma co odkładać na później – wskazuje Daniel Szewieczek.
Czytaj także: https://innpoland.pl/188134,nowe-skladki-zus-dobija-samozatrudnionych