Wiesz, ile państwo zabiera ci z pensji? Różnica między wypłatą a kosztem pracodawcy jest ogromna
- Podatkowy "Polski ład" nieco obniżył bezpośrednie daniny Polaków
- Z pensji minimalnej państwo zabiera ok. 780 złotych
- To ok. 3 proc. mniej niż 2 lata temu
- Ze średniej pensji na rok 2023 państwo zabierze ok. 27 proc. wartości
Obecnie minimalna pensja wynosi 3490 złotych, oczywiście brutto. To oznacza, że na rękę osoba z najniższymi zarobkami dostanie nieco ponad 2709 złotych. Z wyliczeń portalu Bankier.pl wynika, że co miesiąc z minimalnej pensji do państwowej kasy odprowadzane jest ok. 23 proc.
Analitycy zajęli się skalą danin w relacji do pensji, zainspirowani badaniem SW Research na zlecenie e-pity. Wynika z niego, iż 60 proc. ankietowanych osób nie wie, czy w związku ze zmianami wprowadzonymi "Polskim ładem" otrzyma wyższy, czy niższy podatek dochodowy do zapłaty.
Przy okazji warto zadać sobie pytanie, czy Polacy wiedzą, ile ich pieniędzy wędruje do państwowej kiesy w postaci różnych danin. Przeanalizujmy to na przykładzie pensji minimalnej i tzw. średniej.
Pensja minimalna to obecnie 3490 zł. Wypłata na rękę wynosi w tym przypadku 2709 złotych. Państwo zabiera więc ok. 780 złotych. To jest 22,36 proc. dochodu - wynika z analizy Bankier.pl. Portal przypomina, że połowie roku w górę pójdzie wysokość minimalnego wynagrodzenia. Po podwyżce suma danin publicznych wyniesie 816,14 zł.
Co ciekawe, w roku 2022 państwo zabierało 21,48 proc. pensji, w 2021 - 26,37 proc. Wartość tych bezpośrednich danin spada.
Ale to, co państwo zabiera z pensji pracownika, to nie są wszystkie podatki i daniny. Swoją część ubezpieczenia za zatrudnianą przez siebie osobę, musi zapłacić też pracodawca. W przypadku tej samej pensji minimalnej, składki z jego strony wynoszą prawie 720 złotych.
Efekt jest taki, że pracodawca musi wydać na pracownika z pensją minimalną 4209,29 zł, z czego pracownik dostanie na rękę 2709 złotych. To ok. 64 procent wszystkich kosztów zatrudnienia. Państwo zabiera więc 36 proc. tego, ile pracownik musi zarobić, by jego stanowisko pracy nie było dla pracodawcy deficytowe.
Wyższa pensja, wyższe daniny
Jak liczy Bankier.pl, więcej (nie tylko nominalnie) zapłacą podatnicy, których miesięczne dochody kształtują się na poziomie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Daniny publiczne stanowią 27,07 proc. średniego dochodu brutto prognozowanego miesięcznego wynagrodzenia na 2023 r.
Jako podstawę wyliczeń przyjęto, że 6935 zł brutto (czyli 5058 zł na rękę) to będzie średnie prognozowane miesięczne wynagrodzenie w 2023 r. Przypomnijmy, że to dane GUS, ale dotyczą one tylko zarobków w tzw. sektorze przedsiębiorstw, czyli firmach zatrudniających przynajmniej 10 osób. Ze statystyk wypadają więc wszystkie małe firmy, na ogół płacące gorzej niż duże. Od lat eksperci przypominają, że realne zarobki Polaków są o wiele niższe niż podawane przez GUS.
W zestawieniu GUS nie uwzględnia się też wynagrodzeń m.in. w administracji publicznej, edukacji, opiece zdrowotnej, pomocy społecznej. W efekcie średnie wynagrodzenie w praktyce wyliczane jest na podstawie zarobków 6,5 mln pracowników, podczas gdy w sumie pracuje w Polsce prawie 17 mln osób.
Wróćmy jednak do prognozowanego wynagrodzenia. Z kwoty 6935 zł dostaniemy na ręką 5058 zł, czyli niecałe 73 proc. Czyli 27 proc. naszej pensji państwo zabierze jeszcze przed wypłatą. Ale to nie wszystkie koszty. Bo pracodawcę będzie to kosztowało łącznie 8 364.32 zł. Realnie dostaniemy więc nieco ponad 60 proc. tego, ile kosztujemy pracodawcę.
Określenie "koszt pracodawcy" w odniesieniu do pracownika może być krzywdzące, ale musimy pamiętać o tym, że firma też musi wyjść na plus. Inaczej upadnie.
Czytaj także: https://innpoland.pl/189538,srednia-placa-wg-gus-to-mit-oto-ile-zarabia-sie-w-polsce