Polski Ład? Polski dramat! Nie zostawiliście suchej nitki na zmianach podatkowych [SONDAŻ]
- Większość badanych uważa, że Polski Ład nie poprawił lub wręcz pogorszył ich sytuację
- Ponadto dla większości podatników wprowadzone przez rząd zmiany są niezrozumiałe
- Norstat na zlecenie INNPoland przeprowadził sondaż wśród podatników dot. Polskiego Ładu
- Ekspert podatkowy w rozmowie z INNPoland wskazuje na dziury nowego systemu
Blisko 66 proc. badanych wskazuje, że Polski Ład nie poprawił ich sytuacji finansowej, a blisko 55 proc. źle ocenia wprowadzone zmiany w podatkach – wynika z sondażu Norstat na zlecenie INNPoland.
Podatnicy wskazali ponadto, że Polski Ład jest dla nich niezrozumiały, twierdzi tak blisko 51 proc. ankietowanych. Z kolei na pytanie o zmianę zasad opłacania składki zdrowotnej blisko 70 proc. osób wskazało, że zmiany te są niekorzystne.
– U samych przedsiębiorców jest jeszcze gorzej. 80 proc. z nich źle ocenia Polski Ład. Taki sam odsetek przedsiębiorców twierdzi, że zmiany podatkowe są złe dla prowadzenia biznesu – mówi w rozmowie z INNPoland Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt.
– Nawet nie inflacja, a właśnie zmiany przepisów. 1/4 przedsiębiorców musiała wprowadzić jakieś zmiany przez wysoką inflację. Nie oznacza to, że się zamknęli, ale na przykład przebranżowili. Z kolei 3/4 poradziło sobie z inflacją – dodaje.
Klasa średnia i składka zdrowotna
Zdaniem Juszczyka, zmiany z Polskiego Ładu najbardziej uderzają w klasę średnią i te osoby tracą najwięcej.
– Kto zarabia milion, to 20 czy 50 tys. zł składki zdrowotnej jakoś da radę zapłacić. Może trochę szkoda, ale nie zaboli tak bardzo. Jednak dla osób zarabiających około 10 tys. zł to już za dużo – podkreśla doradca podatkowy.
– Składka zdrowotna stała się istotnym obciążeniem dla przedsiębiorców i każdy z nich, obojętnie na jakiej formy opodatkowania, niestety stracił. W 2021 roku płaciliśmy 53 zł miesięcznie, formalnie 380, ale blisko 330 zł odliczaliśmy od podatku. A obecnie najniższa składka zdrowotna to 270 zł dla podatku liniowego i blisko 400 zł dla ryczałtu – wylicza Piotr Juszczyk.
Idąc dalej, doradca wskazuje na ogromną dysproporcję w skali roku. Dla przychodu 100 tys. zł – przed zmianami – składka zdrowotna to było 636 zł rocznie. A obecnie to 9 tys. zł.
– To kolosalna różnica, bo to wzrost o blisko 1500 proc. To ogromna liczba, bo przekładając to na miesiące, daje 750 zł miesięcznie, czyli realnie blisko 700 zł mniej w kieszeni – podkreśla ekspert.
Maj będzie kluczowy
– Władza wychodzi z błędnego założenia, że kto jak nie przedsiębiorcy wytrzymają te zmiany. To błędne założenie. I choć zmiany obowiązują i już trwają rozliczenia, to moim zdaniem maj tego roku będzie kluczowym miesiącem, jak już będziemy m.in. po rocznym rozliczeniu składki zdrowotnej – mówi nam doradca podatkowy. Dlaczego?
– Dopiero wtedy bardzo wielu przedsiębiorców zauważy te negatywne skutki, bo wydaje mi się, że jeszcze dużo osób ich nie zauważyło. Zwłaszcza te osoby, które dotąd inaczej się rozliczały i teraz nagle przyjdą im dopłaty. W szczególności przy tych ryczałtach – dodaje.
Nie liczmy na zmiany
– Najgorsza rzecz to fiskalizacja. Podatki trzeba płacić, ale w dobie wyhamowania gospodarczego i wysokiej inflacji warto je poluzować, żeby przedsiębiorcy mieli łatwiej – twierdzi Juszczyk.
Ekspert zaznacza jednak, że na zmianę w tym roku nie ma co liczyć. Co do zasady, takie modyfikacje wprowadza się z początkiem roku. Ten poprzedni był totalnym wyjątkiem –zmiany wprowadzono w lipcu, a przeliczano je od stycznia – czyli wstecz.
Co więcej, w tym roku mamy wybory, więc nie ma co liczyć, że rząd będzie jeszcze raz majstrował przy podatkach, to zbyt ryzykowne. Z kolei ustalenie 12 proc. podatku w pierwszym progu było niezbędnym minimum, by nie stracić na rezygnacji z ulgi dla klasy średniej.
Jednak wprowadzenie 9 proc. składki zdrowotnej, której nie można odliczyć od podatku (w przypadku osób na skali podatkowej) sprawia, że zmiany trudno uznać za korzystne. 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku i niższa stawka w pierwszym progu są niwelowane przez tak wysoką składkę zdrowotną.
Zdaniem przedsiębiorców, nie ma nic gorszego, niż zmiany w przepisach, głównie w podatkach. Do tego gospodarka wpadła już nam w tendencję recesyjną, więc zmiany z Polskiego Ładu dopiero mogą zacząć zbierać swoje żniwo.
Nowe stawki to "myk marketingowy"
O tym, jak wiele zamieszania przyniósł Polski Ład już wcześniej pisaliśmy w INNPoland. Jedną z głównych zmian dla osób będących na skali podatkowej jest zmiana stawki w pierwszym progu podatkowym.
– W Polskim Ładzie 2.0 skala podatkowa się zmienia. Stawka z pierwszego progu podatkowego została zmniejszona z 17 proc. na 12 proc., czyli o 5 pkt proc. To bardzo dużo. Z kolei ta wyższa stawka pozostała na poziomie 32 proc. – tłumaczy w INNPoland Andrzej Marczak, ekspert podatkowy, partner KPMG.
Dzięki temu osoby z dochodami z pierwszego progu powinny zaoszczędzić, jednak problematyczna jest składka zdrowotna, bo nie można jej odliczyć od podatku. Dlatego też oszczędność nie będzie tak wysoka, jak wygląda to na papierze.
Sam poziom składki zdrowotnej ustalono na poziomie 9 procent. Dlatego do 12 proc. podstawy opodatkowania musimy doliczyć 9 proc. składki zdrowotnej, więc summa summarum jest to 21 proc. A w drugim progu ze składką zdrowotną robi się już 41 proc. (32 proc. + 9 proc.).
– Tak to sprytnie jest ukryte, że nie bije po oczach. Bo 12 proc. ładnie wygląda, to niemalże raj podatkowy, bo teoretycznie do 120 tys. zł zarobków, czyli 10 tys. zł miesięcznie, płaci się taką stawkę – mówi ekspert podatkowy.
– Później jednak, gdy się doliczy te 9 proc. składki zdrowotnej, to ludzie dziwią się, gdy patrzą na te swoje paski płacowe, że na rękę dostają tak mało. To właśnie przez to. Dlatego ta zmiana stawki podatkowej na 12 proc. to jest taki myk marketingowy – dodaje Marczak.
e-Urząd Skarbowy i Twój e-PIT. Warto sprawdzić
15 lutego na państwowej platformie e-Urząd Skarbowy w zakładce Twój e-PIT pojawiły się gotowe rozliczenia, które można automatycznie zaakceptować i przesłać do urzędu.
Warto jednak przyjrzeć się zeznaniu. System za podatnika obliczy, czy opłaca się bardziej ulga dla klasy średniej, czy 12-procentowa stawka podatku. Program z automatu przyjmie korzystniejsze rozwiązanie i różnicę wypłaci jako zwrot podatku.
Jednak osoby zarabiające w przedziale od 5700 zł do 11 141 zł miesięcznie, czyli te, którym przysługuje ulga dla klasy średniej, powinny uważniej zerknąć na to, co algorytm Krajowej Administracji Skarbowej przygotował.
Najlepiej zrobić sobie symulację wyliczenia, by mieć pewność, że na rozliczeniu z fiskusem nie stracimy. Choć wyliczenia na niekorzyść nie powinny się zdarzać, a jeśli będą, to raczej w wyjątkowych sytuacjach.
Z kolei sam resort finansów oszacował, że likwidacja ulgi dla klasy średniej dotknie finansowo jedną na tysiąc osób. Czas na rozliczenie z fiskusem mamy do 2 maja. Jeśli tego nie zrobimy (przez internet lub osobiście w urzędzie), system uzna, że nie mamy żadnych obiekcji i automatycznie zaakceptuje PIT do rozliczenia.
Jeśli jednak zależy nam na szybszym zwrocie ewentualnej nadpłaty, warto wcześniej samemu przejrzeć zeznanie i je zaakceptować (ewentualnie złożyć papiery w urzędzie), bo skarbówka ma 45 dni na zwrot pieniędzy – dla e-deklaracji oraz do 3 miesięcy – dla deklaracji złożonych w formie papierowej.
Czytaj także: https://innpoland.pl/190712,pit-2023-a-polski-lad-wazne-zmiany-stawek-sprawdz-ile-zaplacisz