Porozmawiamy ze sobą w snach? Przełomowy wynalazek ma połączyć śpiących
Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA) pod pracą na temat nowego odkrycia podaje, że próby komunikacji z osobami świadomie śniącymi trwają od 1970 roku. Odniesiono sukces z umożliwieniem śniącym odbierać zewnętrzne bodźce, ale teraz mają otrzymać oni od naukowców narzędzie do komunikacji w drugą stronę.
Jak czytamy na stronie APA, ten język nazywa się Remmyo i jest dziełem dr. Michaela Radugi z Phase Research Center. Jego podstawą jest wykonywanie ruchów gałkami ocznymi, którym towarzyszą drgania mięśni – te zaś przekładane są na komunikaty. Nowa technologia wykorzystuje m.in. sztuczną inteligencję.
Język dla śpiochów
Remmyo to sześć zestawów ruchów, odczytywanych przez czujniki elektromiograficzne (EMG). Oprogramowanie tłumaczy je na wokalizacje i zawiera w swoim banku pamięci dane z kilku słowników. Można powiedzieć, że każdy zestaw ruchów to jedna litera. Oprogramowanie zdolne jest tłumaczyć zdania w czasie rzeczywistym. Próby przeprowadzono na czterech osobach przez piętnaście sesji świadomego śnienia.
Nim damy się ponieść wyobraźni, należy pamiętać, że wszystko jest w fazie testów. W artykule APA czytamy, że skuteczność Remmyo waha się między 18 a 81 proc. Głównym wyzwaniem jest fakt, że ludziom ciężko jest nauczyć się precyzyjnie napinać wyłącznie jeden mięsień, a czujniki wykrywają każde drgnięcie. APA podaje, że w badaniach wykorzystywane są osiągnięcia uczenia maszynowego AI.
Czym jest faza REM?
To skrót od rapid eye movement, czyli dosłownie szybkich ruchów oczu. To w tej fazie następują marzenia senne, zwiększa się aktywność naszego mózgu. Fazy REM powtarzają się nieregularnie, co około 90 minut i trwają przeciętnie między 5 a 30 minut.
Świadomy sen (z ang. Lucid dream) to zjawisko, w którego trakcie śpiący w fazie REM jest świadomy i pod kontrolą swojego stanu. Kontroli nad marzeniami sennymi można się nauczyć.
Zastosowania komercyjne
Wynalazek dr. Radugi może przyczynić się do wielu praktycznych zastosowań świadomego snu. Praktyczne wykorzystanie czasu, w jakim śpimy, jest tematem, który cóż, wielu spędza sen z powiek. Pisaliśmy już o próbach wykorzystania snu do marketingu.
"Zaledwie w tym roku, firma Molson Coors zachęcała fanów 12-pakiem swojego piwa do udziału w 'badaniu snów'. Firma chciała sprawdzić, czy wyświetlona im przed zaśnięciem reklama sprawi, że uczestnicy będą śnić o ich marce w nocy. Następnie spot ten puszczono 100 mln telewidzom w USA, w przeddzień wielkiego meczu footballu amerykańskiego – Super Bowl Sunday" – zaczyna się list zatytułowany "Reklamy w snach nadchodzą. I co teraz?"
"Reklamodawstwo w czasie snu to nie jakiś fajny gadżet. To bardzo śliskie zbocze z realnymi konsekwencjami. Nasze sny nie mogą się stać placem zabaw dla korporacyjnych działów sprzedaży" – czytamy w dokumencie.