Błaszczak chce "uwolnić Orkę". Znowu zapowiada kupno okrętów podwodnych
Od kilku lat Polska ma tylko jeden okręt podwodny. To ORP Orzeł, stara poradziecka konstrukcja z lat 80. Reanimację polskiej floty podwodnej planowano już od dawna. W 2015 roku powstał program Orka. Jego celem miało być kupno kilku okrętów dla marynarki wojennej.
Przez ostanie lata był zapowiadany i zawieszany. Przełom obiecywali i Antoni Macierewicz, i Mariusz Błaszczak. Ten drugi w końcu zapowiedział realizację programu.
– Przystępujemy do realizacji programu Orka. Jeszcze w tym roku planujemy uruchomić postępowanie, którego celem będzie zakup okrętów podwodnych wraz z transferem niezbędnych technologii – powiedział Błaszczak podczas konferencji Defence24 Day.
Błaszczak podkreślił, że "pełnowartościowa Marynarka Wojenna powinna obejmować nie tylko jednostki nawodne, ale również te mogące skrycie przemieszczać się pod wodą". Dodał, że MON ogłosi niebawem więcej szczegółów w sprawie liczby okrętów i ich wyposażenia oraz kompetencji.
– Chcemy, żeby nasze okręty podwodne cechowała długotrwałość realizowanych misji oraz wysoka pojemność w zakresie przenoszonych środków bojowych i elastyczność konfiguracji. Ale także wysokie zdolności skrytego przemieszczania się z dużą prędkością i długotrwałego wyczekiwania w ukryciu pod wodą – powiedział.
"Znowu" to słowo klucz
Portal naTemat.pl w 2018 roku przypominał, że prace nad przetargiem na okręty podwodne trwają od 2013 roku. Jeszcze minister Antoni Macierewicz zapowiadał, że rychło zostanie wybrany dostawca okrętów. Inna rzecz, że zapowiadał też zakup podwodnych lotniskowców.
Po rekonstrukcji rządu minister Mariusz Błaszczak ogłosił, że MON od nowa zacznie teraz się zastanawiać, które elementy przetargu będą miały największy priorytet podczas dokonywania oceny napływających ofert. Problem w tym, że nie wiadomo, czy jakiekolwiek się jeszcze pojawią. Eksperci wskazują, że Polska traci wiarygodność.
Nie chcą już z nami rozmawiać Francuzi, podobnie Niemcy i Szwedzi. Pojawił się pomysł, żeby odkupić od Rumunów jeden okręt, dzięki czemu wartość naszej floty okrętów podwodnych trochę by się poprawiła. Problem w tym, że był to okręt tej samej klasy co nasz "Orzeł", czyli podatna na awarie jednostka produkcji rosyjskiej. Tymczasem według pierwotnych założeń programu, procedura zakupu trzech nowoczesnych jednostek, które miały zostać zbudowane w stoczniach zagranicznych i dostarczone do Polski miała się już zakończyć dawno temu. Pierwsza jednostka miała przypłynąć do nas... w 2017 roku.
Ile wydamy na okręty?
Na razie nie ma mowy o pieniądzach. W 2015 roku wartość faktury za trzy okręty Scorpene od Francji szacowano na 7,5 miliarda złotych. Od tej pory koszty z pewnością wzrosły. Ale nie jest wykluczone, że Polska może się skusić na używane okręty. W 2015 roku myślano też o kupnie okrętów na spółkę z jakimś innym państwem NATO.
Czytaj także: https://innpoland.pl/194174,pis-bierze-sie-za-zmiany-w-konstytucji-chca-zmienic-sposob-liczenia-dlugu