Góralka znów zagrodziła szlak na popularny szczyt w Zakopanem. Pobiera opłaty za wejście
Ledwie dwa lata trwał spokój na popularnym szlaku na Gubałówkę. Został on znów zagrodzony, a pilnująca go góralka żąda od turystów 5 złotych opłaty za przejście po "jej terenie".
– To pole z dziada pradziada należy do mojej rodziny – mówi w rozmowie z Tygodnikiem Podhalańskim Jadwiga Gąsienica Byrcyn, która zagrodziła przejście. Twierdzi, że jej dziadek nie dostał aktu wywłaszczenia, a Polskie Koleje Linowe ignorują jej rodzinę, zaś teren, przez który przebiega szlak, należy do niej.
I w związku z tym wprowadziła ona opłaty w wysokości 5 złotych od osoby. Zakopiańczycy przechodzą za darmo.
– My za nasze działki płacimy podatki, a nie możemy nawet krowy tu paść, bo ludzie, chodząc tą ścieżką, wszystko wydeptują – powiedziała w rozmowie z "Gazetą Krakowska" pani Jadwiga.
Spór trwa od lat
Przypomnijmy, problem ze szlakami na Gubałówkę ciągnie się od kilku lat. Jeden z nich – ten wzdłuż torów kolejki – został zlikwidowany już jakiś czas temu. Przebiegał on przez prywatne grunty, których właściciele żądali w sezonie opłaty za przejście.
W tej sytuacji PTTK zmieniło trasę szlaku i zaczęło kierować turystów na oznakowany, czarny szlak przez Gładkie. Niestety, okazało się, że ci sami górale mają również tam ponad hektar prywatnego lasu. Skończyło się tym, że i ten szlak został zlikwidowany.
W 2021 roku wydawało się, że nadszedł spokój. Po ponad trzech latach sporów i ściągania haraczy za wejście na popularny turystyczny punkt udało się znaleźć rozwiązanie. Został wyznaczony nowy szlak.
Liczy sobie trochę ponad 13 kilometrów i co najważniejsze – przejście po nim jest dla turystów nieodpłatne – donosił wtedy Tatromaniak. Szlak przebiega po terenach należących do Polskich Kolei Linowych – równolegle do ścieżki po prywatnych gruntach, na której kilka lat temu stanęły dwie kasy. Teraz okazuje się, że i do tego gruntu rości sobie prawo jedna z góralskich rodzin.
Władze Polskich Kolei Liniowych uznały działania Jadwigi Gąsienicy Byrcyn za nielegalne. "Tygodnik Podhalański" poprosił o komentarz w tej kuriozalnej sprawie Polskie Koleje Liniowe.
W odpowiedzi kierownictwo PKL przekazało, że sprawa zostanie skierowana do sądu. I zapowiedziało, że wynajmie agencję ochrony, by "zabezpieczyć nieuprawnione wejście na teren nieruchomości stanowiącej własność PKL oraz umożliwiając w tym miejscu swobodne przejście turystów szlakiem pieszym na Gubałówkę".
Jak pisał portal naTemat, podobną akcję pani Jadwiga prowadziła już 5 lat temu. Od 1 lipca 2018 roku także wprowadziła opłaty za wejście na szczyt jednej z najpopularniejszych gór w Polsce.