NBP odkrywa karty ws. inflacji. Najnowszy raport uwzględnia m.in. 800+. A co z drożyzną?

Paweł Orlikowski
10 lipca 2023, 12:06 • 1 minuta czytania
800+, "czternastki" i Bezpieczny Kredyt 2 proc. nie pozostaną bez wpływu na inflację. A jak duży to będzie wpływ? NBP opublikował najnowszy raport. Możemy wyczytać z niego ciekawe liczby, jest też prognoza, kiedy skończy się drożyzna.
Raport NBP o inflacji. Co dalej z drożyzną? Fot. Jacek Dominski/REPORTER/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Raport o inflacji jest dokumentem przedstawiającym ocenę Rady Polityki Pieniężnej dotyczącą przebiegu procesów makroekonomicznych wpływających na inflację. W lipcowej edycji trzeba było uwzględnić nieco więcej tychże "procesów".


Dlatego RPP brała pod uwagę m.in. wpływ na inflację takich programów, jak 800+, "czternastki" dla emerytów czy Bezpieczny Kredyt 2 proc. Co wyszło z analizy? Do kiedy drożyzna w Polsce?

Kiedy koniec drożyzny? Nawet raport NBP tego nie ukryje

Narodowy Bank Polski w swoim raporcie stosuje wiele słów na około. Na przykład nie podaje wprost, że wzrost wynagrodzeń i rządowe programy przyczynią się do wzrostu cen, a jedynie, że "będą oddziaływać pozytywnie na wzrost gospodarczy w latach 2024-2025".

Padł termin możliwego powrotu do celu inflacyjnego."Przy założeniu utrzymania stóp procentowych NBP na niezmienionym poziomie (w tym stopie referencyjnej równej 6,75 proc.) inflacja CPI powróci do przedziału odchyleń od celu inflacyjnego NBP – określonego jako 2,5 proc. +/- 1 pkt proc. – dopiero pod koniec horyzontu projekcji" – wskazano.

Przekładając to z języka NBP na ludzki – inflacja ma odpuścić najwcześniej w czwartym kwartale 2025 roku, czyli najszybciej wydarzy się to za grubo ponad 2 lata.

W 2023 roku prognozowana przez NBP inflacja wyniesie 11,9 proc., a w 2024 – 5,2 proc. To oznacza, że do gigantycznego wrostu cen z 2022 roku, dojdą kolejne spore podwyżki w 2023 i 2024 roku. Oddech złapać mamy dopiero pod koniec 2025, ale to też nie jest pewne.

W Polsce super, ale czynniki zagraniczne powodują drożyzną

"Centralny scenariusz projekcji w dalszym ciągu determinowany jest przez rozłożony w czasie wpływ zaburzeń – głównie o charakterze negatywnych szoków podażowych – dotykających światową gospodarkę" – czytamy w raporcie, który wszelkie problemy dla polskiej gospodarki oraz wysoką inflację przerzuca na "czynniki zewnętrzne".

"Wpływ wymienionych zaburzeń podażowych na inflację uległ jednak w ostatnim okresie osłabieniu, a ceny surowców energetycznych na rynkach światowych obniżyły się względem założeń z poprzednich rund prognostycznych. Doprowadziło to do spadku inflacji CPI, która najwyższy poziom osiągnęła w lutym br." – zaznaczono w raporcie.

"W najbliższych kwartałach do obniżenia inflacji przyczynią się w największym stopniu rozłożone w czasie efekty wcześniejszych spadków cen surowców energetycznych i rolnych wpływające na obniżenie krajowej inflacji cen energii i żywności" – dodano.

I tylko Witold Grostal, dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP w czasie prezentcji raportu szczerze odpowiedział pytany przez dziennikarzy, że prognozowane przez rynek obniżki stóp procentowych podwyższą ścieżkę inflacji.

Raport NBP jak polityczny komunikat rządu

"Negatywny wpływ wysokich cen na sytuację gospodarstw domowych, podmiotów wrażliwych i przedsiębiorstw jest łagodzony przez działania polityki fiskalnej" – zaznaczono brawurowo w raporcie Narodowego Banku Polskiego, który – co do zasady – powinien być apolityczny.

Tak się jednak nie dzieje, bo dalej czytamy: "Kolejne instrumenty fiskalne, w tym podniesienie wysokości świadczenia wychowawczego (Program Rodzina 500 plus) z 500 zł do 800 zł z początkiem 2024 r., wprowadzenie na stałe czternastej emerytury oraz wsparcie przez państwo zakupu pierwszego mieszkania, tj. program "Bezpieczny Kredyt 2 proc." będą oddziaływać pozytywnie na wzrost gospodarczy w latach 2024-2025" – czytamy.

Faktem jest, że krótkoterminowo to wsparcie portfeli beneficjentów tych programów (a przecież nie dotyczą one wszystkich), w długim jednak oddalą one realny spadek inflacji, czym przyczynią się do zubożenia całego społeczeństwa, na co wskazuje wielu ekonomistów.

Pełen raport liczy kilkadziesiąt stron i jest dostępnych na stronach banku centralnego. Konkludując najważniejsze zapisy, wysoka inflacja utrzyma się z nami do końca 2025 roku (co najmniej i optymistycznie patrząc), a rok 2023 będzie rokiem dużego spowolnienia gospodarczego.

Najnowsza prognoza mówi też o wzroście PKB o 0,6 proc. (redukcja z 0,9 proc. z poprzedniej prognozy). W 2024 r. wzrost gospodarczy ma już sięgać 2,4 proc.