Idziemy o zakład, że nie wiedziałeś tego o polskiej żywności. Sami jesteśmy w szoku
Kto kupuje polską żywność?
Jedzenie z naszego kraju trafia głównie na rynki europejskie. Jesteśmy siódmym największym producentem żywności w UE. Naszym sąsiadom (bliższym i dalszym) dostarczamy głównie mięso drobiowe, produkty mleczne, mięso wołowe, pieczywo i wyroby piekarnicze, karmę dla zwierząt oraz wyroby czekoladowe.
Dość jasna jest sytuacja z drobiem. Sercem polskiego przemysłu drobiarskiego są okolice Żuromina i Mławy, hoduje się tam ok. 100 mln kur. Nic dziwnego, że jesteśmy potentatem na skalę światową. Od 2014 r. Polska jest największym w Unii Europejskiej producentem drobiu, z blisko 20-procentowym udziałem w unijnej produkcji w 2021 r.
Ale czekolada? Sery? Makaron? To dość...
...nieoczywiste hity sprzedażowe polskiej żywności
Jak podaje Eurostat, w 2022 r. Polska wyeksportowała 295 tys. ton czekolady. Daje nam to trzecie miejsce w Europie. Zdecydowanym liderem są Niemcy, które w zeszłym roku wyeksportowały 680 tysięcy ton. Odpowiadają one za 28 proc. całego europejskiego eksportu, sięgającego 2,5 miliona ton.
Na drugim miejscu jest Holandia, która w zeszłym roku wyeksportowała 322 tysiące ton. To 13 proc. europejskiego eksportu. A na trzecim miejscu wylądowała Polska, która wypuściła poza granice 295 tysięcy ton czekolady, czyli tylko o 1 proc. mniej niż Holandia. Jeszcze w 2019 r. zdecydowanym numerem 2 była Belgia. Teraz Belgowie spadli poza podium, Polska wyprzedziła też Włochy, również świetnie znane na rynku czekolady.
Z raportu Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu pt. "The Polish Food Specialities Sector" rodzime słodycze docierają do około 150 rynków na całym świecie. Można je zjeść np. w USA, Ukrainie czy Arabii Saudyjskiej. Ponad 80 proc. z tego to wyroby czekoladowe, hitem są batony. W Polsce produkuje się ok. 250 różnych rodzajów batonów czekoladowych.
Co ciekawe, należymy do światowej czołówki producentów serów, zwłaszcza podpuszczkowych dojrzewających. W rankingach plasujemy się na doskonałym piątym miejscu – za Francją, Włochami, Holandią, Niemcami i USA.
Wiecie, że Polska jest też potęgą w makaronach? Polskie makarony trafiają do Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Holandii, Czech a nawet do... Włoch. Produkujemy też cenione oleje roślinne, a owoce i warzywa (również mrożone) są wysyłane na cały świat.
Polska znajduje się w pierwszej trójce krajów UE jeżeli chodzi o produkcję owoców. Roczne zbiory w 2022 roku wyniosły ponad 5,2 mln ton owoców. To wzrost o 4,4 proc. rok do roku. Produkujemy najwięcej w Europie jabłek, wiśni, malin, porzeczek i agrestu, a także znaczące ilości borówek, truskawek i aronii.
Prawie jedna czwarta krajowej produkcji jabłek przeznaczona jest na eksport. Polskie jabłka trafiają na rynki w ponad 60 krajach. Połowę eksportu pochłaniają je rynki unijne, ale polskie jabłka są dostępne też na Wyspach Brytyjskich, w Egipcie i Kazachstanie.
Nudne polskie jedzenie?
To tylko niektóre przykłady tego, jak ceniona i popularna na świecie jest polska żywność. A jednocześnie sami uważamy polską kuchnię za nieco nudną, zaś jej symbolem jest schabowy z ziemniakami. Może jednak coś innego powinno być jej znakiem rozpoznawczym?
– Trudno wskazać jeden konkretny produkt czy danie. Schabowy z ziemniakami, czy gołąbki w polskiej kulturze są mocno zakorzenione, ale różnorodność dań jest teraz olbrzymia. Przykładowo, 20 lat temu w większości polskich domów prawie codziennie na obiad było mięso z ziemniakami. Ziemniaki aktualnie są mocno wypierane m.in. przez różne rodzaje kasz i ryż – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Łukasz Kwaśniewski, współwłaściciel warszawskiej restauracji Port Royal.
– Mamy też silny trend wegetariański. W Polsce jest wiele świetnych i wysokiej jakości produktów lokalnych oraz regionalnych z dobrym składem jak sery, chleby, wędliny, owoce i warzywa, a nawet wina – dodaje.
Renesans polskiego jedzenia?
Jak zauważają eksperci, wiele osób chętnie wraca do tzw. tradycyjnych smaków. Polska kuchnia staje się znów modna, wiele osób zatęskniło za latami 80. i 90. Ożywianie wspomnień smakiem to trend ostatnich lat, który faktycznie ma szansę rozkwitnąć w tym roku jeszcze mocniej. Dania inspirowane dawnymi recepturami są obecnie wybierane coraz chętniej.
– W naszym domu w latach 90. jadaliśmy przede wszystkim pyszne zupy, które gotował tato. Z mięsa ugotowanego w tej zupie można było później zrobić pulpety itp. Tato przywoził również do domu skrzynki pełne wędzonych sardynek i makreli, które zjadaliśmy bez żadnych dodatków. Dziś brakuje nam takiej dostępności świeżych ryb w sklepach. W latach 90. powstała też nasza rodzinna restauracja Pstrągowo w Chełmie – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Karolina Jakimiak – Kwaśniewska, druga współwłaścicielka Port Royal.
– Według nas to przede wszystkim kwestia naszej edukacji kulinarnej, większej świadomości i zmiany nawyków żywieniowych. Podróżujemy już nie tylko, by zwiedzać, ale też poznawać nowe smaki. Większą uwagę przywiązujemy do jakości i smaku, ale też kultywujemy tradycje, np. "na Marcina najlepsza gęsina". Wolimy jeść mięso rzadziej, ale wysokiej jakości, stąd wybieramy drób z tzw. hodowli zagrodowej, czy sezonowaną wołowinę na steki – mówi jej wspólnik.
Z kolei Karolina Jakimiak-Kwaśniewska dodaje, że pod względem zaopatrzenia Polska ma się świetnie.
– Polacy są bardzo otwarci na nowe smaki, więc mamy naprawdę dobry dostęp do wielu produktów nie tylko polskich, które np. produkowane są bardzo regionalnie i rozwożone po całym kraju, ale także tych z całego świata – mówi nam.
Pytana o bezpieczeństwo polskiej żywności, mówi, że... to zależy.
– Jeśli kupujemy ją od sprawdzonych dostawców, to mamy gwarancję świeżości i jakości. W czasach wysokiej inflacji niestety ważnym wyznacznikiem jest też cena, która bardzo często przekłada się na jakość – i tu dochodzimy do szarej strefy, gdzie możemy kupić na pozór dobry produkt, ale nie wiemy, skąd pochodzi, jak wygląda uprawa bądź hodowla – tłumaczy.
Z rybami jest słabo. Dlaczego?
Pytamy też ekspertów o to, dlaczego Polacy jedzą mało ryb, skoro całkiem sporo ich hodujemy.
– Zdecydowanie ryby łatwiej jest "zepsuć" w procesie obróbki termicznej niż mięso. Dlatego tak się ich boimy w domowej kuchni – mówi Karolina Jakimiak-Kwaśniewska.
Łukasz Kwaśniewski twierdzi, że powodów, przez które zdecydowanie rzadziej wybieramy mięso od ryb czy owoców morza, jest więcej.
– Pierwszy z nich pojawia się już podczas samego zakupu. Niejednokrotnie spotkałem się z opinią, że po zakupie ładnie wyglądającej ryby leżącej na lodzie okazało się, że po przyrządzeniu miała nieprzyjemny zapach. Faktycznie jest tak, że na pierwszy rzut oka ryby czy owoce morza ładnie wyglądają – mówi.
Po czym rozpoznać dobrą rybę?
- Podczas wybierania ryby warto zwrócić uwagę na trzy podstawowe elementy: Czy ryba ma czerwone skrzela – wszyscy znamy stwierdzenie, że ryba psuje się od głowy i w tym przypadku warto to zapamiętać. Ryba, która nie jest zbyt świeża, będzie miała ciemne skrzela.
- Oczy – jeśli są mocno zamglone, to też oznacza, że mogło już minąć kilka dni od połowu lub, że jest przechowywana w nieodpowiednich warunkach.
- Sprężystość – po naciśnięciu palcem na rybie nie powinien pozostać ślad. Jeśli jednak zostało wgniecenie, to też warto poszukać innej.
Bardziej lokalnie, bardziej eko
Polskie rolnictwo oparte jest w głównej mierze na niedużych, rodzinnych gospodarstwach. Mogą reagować na sygnały płynące z rynku i elastycznie zmieniać profil produkcji. Na światowych rynkach zaczynają dominować świadomi konsumenci, którym nie jest obojętna ochrona środowiska i dobrostan zwierząt.
– Menu w Port Royal jest mocno sezonowe. Ryby i owoce morza sprowadzamy z największych europejskich portów oraz z rodzinnych stron Karoliny, natomiast warzywa i owoce kupujemy w większości od sprawdzonych, lokalnych dostawców. Danie dnia i część deserów to zawsze efekt tego, co w danym tygodniu mają do zaoferowania zaprzyjaźnione gospodarstwa rolne – mówi Łukasz Kwaśniewski.
Czytaj także: https://innpoland.pl/179797,czy-truskawki-beda-drogieW Polsce mamy ponad 20 tysięcy gospodarstw reprezentujących rolnictwo ekologiczne, które charakteryzuje się produkcją w oparciu o naturalne składniki i procesy przetwórcze. I tacy dostawcy są coraz bardziej cenieni na rynku, również gastronomicznym.