Tak premier wykorzystuje ZUS do kampanii wyborczej. Też dostaliście taki list?
Zupełnym przypadkiem, najprawdopodobniej bez związku z wyborami, ZUS wysyła kilka milionów wiadomości do Polaków. Na pewno bez związku, bo przecież inaczej byłoby to wykorzystywanie instytucji państwowych do celów partyjnych, a to złamanie prawa.
Ale w sumie trudno uznać listy od premiera i ministerki Marleny Maląg wysyłane za pośrednictwem ZUS za coś innego, niż ordynarną przedwyborczą propagandę. Przypomnijmy: na początku sierpnia, a więc dwa miesiące temu, weszła w życie nowelizacja ustawy podwyższająca świadczenie 500+ do 800 zł miesięcznie (sama podwyżka wystartuje od nowego roku).
W ten sposób PiS za pieniądze podatnika kupił sobie trochę głosów. Potem za pieniądze tego samego podatnika, partia rządząca postanowiła upewnić się, że wiadomość o podwyżce dotarła do wszystkich. Zorganizowała więc za fundusze ministerstwa cykl "Pikników 800+", na których promowali się politycy PiS. Poszło na nie praw
Zresztą pikniki nie odniosły jakiegoś wielkiego sukcesu frekwencyjnego, na wielu z nich wiało po prostu nudą i większość uczestników stanowili pisowscy oficjele. O podwyżce świadczenia mogliśmy się też dowiedzieć z tysięcy rozwieszanych po całej Polsce plakatów.
Ale rząd postanowił iść za ciosem raz jeszcze. Zakład Ubezpieczeń Społecznych (czyżby sam z siebie?) uznał, że właśnie teraz jest idealny moment na przeprowadzenie dodatkowej kampanii informacyjnej.
O sprawie jako pierwszy napisał "Fakt". Jak czytamy w portalu, rodzice korzystający ze świadczenia 500 plus otrzymują na skrzynki mailowe poprzez Platformę Usług Elektronicznych ZUS listy z informacją o tym, jak zmieni się w przyszłym roku świadczenie.
Pod listem, oprócz prezes ZUS Gertrudy Uścińskiej, podpisali się premier Mateusz Morawiecki oraz minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
"9 sierpnia 2023 r. została ogłoszona nowelizacja ustawy o pomocy państwa w wychowaniu dzieci. Zmiana ta oznacza, że od 1 stycznia 2024 r. wysokość świadczenia wychowawczego (tzw. 500+) będzie wynosiła 800 zł na każde dziecko, do ukończenia przez nie 18. roku życia. Tym samym dotychczasowy program Rodzina 500+ zmienia się w program Rodzina 800+. Jest to pierwsza zmiana kwoty tego świadczenia od czasu startu programu w kwietniu 2016 roku" - czytamy w liście.
Kontrowersje budzi i forma, i czas wysyłki listu. Decyzja o podwyżce świadczenia zapadła dwa miesiące temu. A do samej podwyżki zostały następne 3 miesiące. No ale wiadomo, że zbliżają się wybory, więc partia rządząca nie mogła się powstrzymać, by nie wykorzystać do nachalnej przedwyborczej propagandy kolejnej instytucji.
Dlaczego kolejnej?
Bo na "pikniki 800+" poszły już miliony z budżetu resortu Marleny Maląg. Kompletnie poroniony pomysł przeprowadzenia referendum promują za swoje pieniądze państwowe spółki. Kasę na to przepalają Fundacje Grupy PKP, PZU, Banku PKO, Giełdy Papierów Wartościowych, a nawet "Pocztowy Dar", czyli fundacja Poczty Polskiej.
Dziennikarze TVN24 poprosili ZUS o odniesienie się do zarzutów wobec wysyłki listu o 800+.
"W związku ze zmianą kwoty świadczenia wychowawczego z 500 zł do 800 zł ZUS prowadzi kampanię informacyjną. Jest to standardowa procedura, którą realizuje Zakład przed wejściem w życie istotnych zmian prawnych dla osób uprawnionych do świadczeń – a w tym przypadku zmiana dotyczy opiekunów ok. 7 milionów dzieci" – napisał ZUS w odpowiedzi.
To tylko informacja, można się rozejść
Zakład podkreśla, że "wysyłany obecnie elektroniczny list do osób uprawnionych ma charakter czysto informacyjny".
"Jest w nim podane między innymi, że od 1 stycznia 2024 r. kwota świadczenia wychowawczego zostanie podniesiona z 500 do 800 zł. Dotyczy to wszystkich osób, które na ten dzień będą miały prawo do 500+ w okresie świadczeniowym czerwiec 2023 r. – maj 2024 r. oraz wszystkich nowo narodzonych dzieci. W liście podkreślamy, że nie trzeba składać dodatkowego wniosku – kwota świadczenia zmieni się automatycznie".
"Oprócz prezes ZUS pod pismem podpisali się prezes Rady Ministrów oraz minister rodziny i polityki społecznej, którzy wprowadzali te korzystne rozwiązania. W liście podana jest podstawa prawna wysłania go do uprawnionych" – napisano w odpowiedzi. Aha, czyli nikt nie wykorzystuje ZUS-u do prowadzenia kampanii wyborczej, można się rozejść.
To sytuacja identyczna jak w przypadku Orlenu, który również twierdzi, że nagła i niespodziewana obniżka cen paliw nie ma nic wspólnego z wyborami. Sprzedawanie paliwa po 5,99 zł za litr co prawda destabilizuje rynek, paliwa brakuje dla kierowców, karetek, śmieciarek i rolników, ale Orlen uznaje, że nic złego się nie dzieje.