Wiemy, ile Polakom zostaje z pensji. Tylko szczęściarz może odłożyć 1 tys. zł
Na podstawie danych GUS dziennik "Fakt" wyliczył, że największy dochód w Polsce mają mieszkańcy Warszawy. Są osobną kategorią, bo w całym województwie mazowieckim nie jest już tak różowo. Warszawiacy mają do dyspozycji 3107,25 zł na osobę miesięcznie. Dla porównania: mieszkańcy podkarpackiego, gdzie ten dochód jest najmniejszy, mają na cały miesiąc 1829,50 zł.
Mowa o tzw. dochodzie rozporządzalnym. Uwzględnia on pensje i emerytury, po odjęciu podatku i składek na ubezpieczenie społeczne. Do tego dochodu wliczane są także świadczenia – jak np. 500 plus na dziecko.
Według danych GUS w 2022 r. dochód rozporządzalny wyniósł 2250 zł. Taką kwotą dysponuje przeciętny Polak. Ale cała tajemnica kryje się w statystyce. Bo najwyższy dochód rozporządzalny jest w Warszawie (wyłączając ją z woj. mazowieckiego) i wynosi 3107,25 zł na osobę miesięcznie, najmniejszy zaś w woj. podkarpackim – 1829,05 zł miesięcznie. Różnica jest gigantyczna.
W porównaniu z 2021 r. dochód rozporządzalny wzrósł o 11,4 proc. Jak przypomina "Fakt", jest to efekt m.in. podwyżek, ale także zmian podatkowych. Przez Polski Ład stawka PIT w 2022 została obniżona do 12 proc., wzrosła też kwota wolna od podatku.
Dochód większy, ale wydatki też
"Fakt" podaje, że ze względu na galopującą inflację "przeciętne wydatki wynoszą 1475,22 zł na osobę i są wyższe o 15 proc. więcej niż rok wcześniej". A to więcej, niż 11,4 proc., o które wzrósł dochód rozporządzalny.
Dziennikarze znów sięgnęli do danych GUS. Okazuje się, że wydatki Polaków przeciętnie wynoszą 1475,22 zł. Ale tu również wiele zależy od miejsca zamieszkania. Po odliczeniu lokalnych wydatków od lokalnego dochodu wychodzi, ile tak naprawdę Polacy mogą oszczędzić.
Przeciętnie to kwota 774,78 zł na osobę. W najlepszej sytuacji ponownie są mieszkańcy Warszawy, którzy mogą odłożyć 1205,25 zł miesięcznie. Drugą pozycję zajmują mieszkańcy woj. podlaskiego (1069,56 zł). Najmniej zostaje w mieszeniach mieszkańców Opolszczyzny (348,85 zł).
Tyle średnio zarabia się w Polsce. O 10 zł więcej niż rok temu
We wrześniu 2023 r. przeciętne miesięcznie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Polsce wyniosło 7379,88 zł brutto – poinformował w czwartek nad ranem Główny Urząd Statystyczny (GUS). Poprzednie dane wskazywały na kwotę 7368,97 zł brutto.
Według najnowszego odczytu średnia krajowa wzrosła o 10,3 proc. w porównaniu do września 2022 r. Oznacza to, że pensja przeciętnego Kowalskiego zwiększyła się o około 10 zł względem ubiegłego roku (nominalny wzrost o 0,1 proc.).
Rząd wysysa nawet 60 proc. naszych zarobków brutto
Załóżmy, że pracujesz na etacie i zarabiasz 7000 zł brutto. Wiesz, ile z tego faktycznie jest twoje? Po opłaceniu składek ZUS, zdrowotnej, podatku dochodowego zostaje ci pensja netto. A z tego, co z niej wydasz, państwo i samorząd zabiera jeszcze VAT, akcyzę, podatek od nieruchomości i opłaty za śmieci. Finalnie dla siebie masz zaledwie 40 proc. początkowej sumy, zaledwie... 2800 złotych.
Czy wiesz, że... aż 60 proc. twojego wynagrodzenia zabiera państwo? To pytanie zadają eksperci Warsaw Enterprise Institute, którzy pochylili się nad opodatkowaniem Polaków.
Dla wszystkich jest mniej więcej jasne, że pracownik zatrudniony na podstawie umowy o pracę, opłaca obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne, a także podatek dochodowy.
Ale niewiele osób pamięta o tym, że robiąc zakupy w sklepie spożywczym, pośrednio płacimy podatek VAT, a gdy tankujemy auto na stacji benzynowej, ponosimy przy tym koszty akcyzy. Raz na rok musimy zapłacić podatek od nieruchomości, a co miesiąc ponosimy koszty związane z wywozem śmieci i opłatą za abonament TV.
Ile oddajemy państwu?
WEI wylicza, że gdy zsumuje się wszystkie daniny fiskalne, okazuje się, że pracownik oddaje państwu aż 60 proc. wypracowanego dochodu brutto miesięcznie. Po uwzględnieniu wszystkich kosztów podatkowych wychodzi na to, że polskiemu konsumentowi pozostaje do dyspozycji tylko 40 proc. wynagrodzenia brutto.
"Wielość podatków i opłat, które polski rząd nakłada na obywatela oraz ich łączna wysokość znacząco wpływa na średnią wysokość dochodów obywateli, powoduje upadek wielu małych i średnich przedsiębiorstw oraz zmniejszenie liczby inwestycji dokonywanych na terenie naszego kraju. Konsekwencją działań fiskalnych rządu jest także migracja zarobkowa z Polski, która wpływa na zwiększenie problemu niżu demograficznego" – czytamy w raporcie WEI.
– Mimo wzrostu gospodarczego i skokowych podwyżek płacy minimalnej, na tle Europy wypadamy słabo – mówi "Faktowi" ekonomista Marek Zuber. Jak wskazuje, nasze oszczędności rosną nierównomiernie.
– Zamożni szybciej się bogacą, a wolno zmniejszamy liczbę osób, które nie są w stanie nic odłożyć – dodaje. Bo jak się okazuje, wciąż wiele osób żyje od pierwszego do pierwszego.