Prezes największego polskiego banku nie czekał na miotłę. Złożył rezygnację

Konrad Bagiński
07 lutego 2024, 10:56 • 1 minuta czytania
Dariusz Szwed, prezes PKO BP ustąpił ze stanowiska. Dla banku nie oznacza to trzęsienia ziemi. Szwed był czwartym prezesem PKO BP w ciągu ostatnich 2,5 roku. Było pewne, że za kilka dni zmieniona przez Borysa Budkę rada nadzorcza największego polskiego banku i tak podziękuje Szwedowi za pracę i zastąpi go kimś innym.
Dariusz Szwed złożył rezygnację z prezesury PKO BP Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Zarząd PKO Banku Polskiego S.A. (...) informuje, że 7 lutego 2024 r. Pan Dariusz Szwed złożył rezygnację z funkcji Prezesa Zarządu Banku, jak również z członkostwa w Zarządzie Banku ze skutkiem na 14 lutego 2024 r. Rezygnacja nie zawierała przyczyn jej złożenia" – podał PKO BP w komunikacie.


Dariusz Szwed został prezesem PKO BP w kwietniu 2023 roku. Rada nadzorcza banku powołała go na to stanowisko pod warunkiem uzyskania zgody Komisji Nadzoru Finansowego. Taką zgodę Szwed otrzymał cztery miesiące później.

Przed Dariuszem Szwedem p.o. prezesa był Paweł Gruza, przed nim bankiem kierowała Iwona Duda oraz (przez 4 miesiące) Jan Emeryk Rościszewski. Przed tą czwórką, która prezesowała PKO BP łącznie przez 2,5 roku, szefem PKO BP był Zbigniew Jagiełło. Pełnił tę funkcję przez prawie 12 lat, mimo zmian rządów. Był najdłużej urzędującym prezesem PKO BP.

Pełnił tę funkcję od 14 września 2009 roku. Później był powoływany na kolejne kadencje w latach 2011, 2014, 2017 i 2020. Jagiełło był m.in. inicjatorem powstania Polskiego Standardu Płatności BLIK opartego na aplikacji mobilnej IKO.

Nie imały się go polityczne naciski. Do czasu. W maju 2021 złożył rezygnację, prezesem przestał być 7 czerwca 2021 roku. Kiedy po raz ostatni wychodził ze swojego gabinetu, na korytarzach biurowca PKO BP pojawiły się setki pracowników, którzy bili brawo ustępującemu prezesowi.

Dariusz Szwed był na liście prezesów do zmiany. W ubiegłym tygodniu NWZ banku na wniosek Skarbu Państwa powołało ośmiu nowych członków rady nadzorczej. Sprawy personalne pozostają w gestii Borysa Budki, który jest "nowym Sasinem", czyli ministrem aktywów państwowych.

Zaledwie kilka dni temu, 2 lutego, Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKO BP dokonało zmian w składzie rady nadzorczej, odwołując z tego gremium ośmiu nominatów poprzedniej ekipy rządzącej.

Rada nadzorcza decyduje o obsadzie stanowisk w zarządzie. Droga do zmiany prezesa i reszty zarządu stanęła otworem. Dariusz Szwed postanowił nie czekać na "miotłę" i zrezygnował sam.

Obajtek nie odszedł sam, ale na swoich warunkach

Inną drogę obrał prezes Orlenu, Daniel Obajtek. Wbrew pozorom odwołanie Obajtka przez radę nadzorczą odbyło się na jego warunkach. Odwołali go popierający go ludzie, uprzedzając nieco fakty.

Wszyscy pamiętamy, jak Daniel Obajtek zapowiedział, że w razie przejęcia władzy przez rząd Donalda Tuska, sam odejdzie ze stanowiska prezesa Orlenu. Nie zrobił tego.

Zamiast złożenia dymisji oświadczył, że "oddaje się do dyspozycji rady nadzorczej". A ta go odwołała. Termin odwołania Obajtka był zaskakujący. Przecież walne zgromadzenie w Orlenie i dopięcie przejmowania władzy nad koncernem odbędzie się dopiero we wtorek 6 lutego.

Obajtek został więc de facto odwołany "przez swoich". Ale wbrew pozorom to nie jest dla niego najważniejsze. W ten sposób zagwarantował sobie milionową odprawę. Danielowi Obajtkowi należy się odprawa tylko w przypadku jego odwołania z pełnionej funkcji członka zarządu. W przypadku rezygnacji nie dostałby ani grosza.