NBP kupi jeszcze więcej złota. Wyjaśniamy, czy to rzeczywiście bezpieczna inwestycja

Sebastian Luc-Lepianka
12 lutego 2024, 15:56 • 1 minuta czytania
W czwartek 8 lutego Adam Glapiński zapowiedział, że bank centralny będzie zwiększał rezerwę złota. Nawet wyemitował film temu poświęcony, deklarując, że pokazane sztaby są "własnością wszystkich Polaków". Prezes NBP wytrwale dąży do osiągnięcia 20 proc. udziału złota w polskiej rezerwie. Czemu to ma służyć, wyjaśnia nam ekspert.
Po co nam tyle złota? Fot. Jacek Domiński/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W listopadzie 2023 roku pisaliśmy, że Polska znalazła się na 22. miejscu na świecie w rankingu posiadanych rezerw złota. Po niespełna czterech miesiącach jesteśmy już na miejscu 15., z 12,4 proc. udziału złota w krajowej rezerwie (wzrost o 1,4 proc. w stosunku do listopada).


W czasie lutowego wystąpienia Adam Glapiński mówił, że bank centralny kupuje je z myślą o najgorszym możliwych scenariuszach. Czy to rzeczywiście dobre zabezpieczenie?

Czemu właśnie złoto?

Jak tłumaczy nam główny analityk firmy Tavex Tomasz Gessner, banki centralne nadal mocno kochają złoto. To nie tylko Polska i ornitologiczne fantazje Adama Glapińskiego o lotach na wyżyny - całkowity popyt w ubiegłym roku wyniósł ze strony tych instytucji 1037,4 ton. I chociaż w porównaniu z rokiem poprzednim był o 4 proc. niższy, to i tak oznacza to drugi w historii wynik.

Pierwsze miejsce pod względem zgłoszonego na złoto popytu zajęły Chiny, których bank centralny zaraportował w ubiegłym roku zakup 225 ton kruszcu. Z kolei drugie miejsce przypada Polsce z wynikiem 130 ton, co zwiększyło nasze rezerwy złota łącznie do 359 ton.

Jak pisaliśmy na INNPoland, polskie zakupy realizowane były od kwietnia do listopada. Między grudniem a styczniem nastąpiła pewna pauza, co wyjaśnia, czemu rezerwy wzrosły "jedynie" o 1,4 proc.

Według światowego rankingu posiadanych rezerw złota, w IV kwartale 2024 roku czołówka listy należy niezmiennie do Amerykanów (8133,46 ton), Niemców (3352,65) i Włochów (2451,84). Co ciekawe, liderzy ci nie dokonali żadnych zakupów od bardzo dawna.

Nasze zasoby kruszcu dają nam miejsce na podium w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, tuż za Rosją, która jest liderem (2332,74 ton) – dane Światowej Rady Złota.

Złoto monetarne, jako aktywo będące z nami od kilku tysięcy lat, które przy okazji udowodniło zdolność do przenoszenia siły nabywczej, w przeciwieństwie do walut fiducjarnych (niemających oparcia w dobrach materialnych - red.), jest postrzegane jako element podnoszący rangę danego państwa w oczach globalnego kapitału inwestycyjnego – tłumaczy Tomasz Gessner.

Po co Polsce tyle złota?

Ekspert wskazuje, że w 50 krajach o największych rezerwach złota, średnia tych rezerw wynosi około 23 proc, czyli blisko docelowej wartości, do której dąży Adam Glapiński. I wiąże się to zarówno z podniesieniem rangi Polski, jak i poczuciem bezpieczeństwa.

Złoto monetarne jest idealnym elementem dywersyfikującym strukturę rezerw. W długim terminie zachowuje siłę nabywczą, a przechowywane pod własną kontrolą pozbawione jest ryzyka kontrahenta. Ponadto jest aktywem o bardzo wysokiej płynności, które można niemal natychmiast zamienić na dowolną walutę, a popyt na ten kruszec występuje praktycznie na całym globie. Niewątpliwie jego posiadanie podnosi więc poziom bezpieczeństwa.Tomasz Gessnergłówny analityk firmy Tavex

Z kolei biorąc do kalkulacji wszystkie globalne banki centralne, średni poziom rezerw złota w stosunku do całości rezerw oscyluje w rejonie 15 proc. Warto dodać, że na początku lat 80., a więc dekadę od zakończenia standardu złota przez prezydenta Nixona, udział ten przekraczał 70 proc. Historyczna średnia z tych ponad już 5 dekad znajduje się z kolei na poziomie 40 proc., jak wskazuje ekspert z Tavex.

– Te sztaby są własnością wszystkich Polaków. Są naszym wspólnym zabezpieczeniem na przyszłość. Oby takie nigdy nie nadeszły. NBP czuje się w obowiązku myśleć i działać biorąc pod uwagę najgorsze możliwe scenariusze – stwierdził w czwartek 8 lutego Adam Glapiński. Dodał, że Polska ma powody, aby kupować złoto.

Niektóre kraje strefy euro (np. Holandia) otwarcie przyznają, że wielkość rezerw złota dostosowują nie tyle, co względem całości swoich rezerwowych aktywów, czy europejskiej średniej w tym zakresie, ale względem wielkości gospodarki, a więc PKB. Holenderski Bank Centralny posiada złoto o wartości ok. 4 proc. PKB, podobnie jak ma to miejsce w przypadku Francji, Włoch i Niemiec. Gdyby Polska, wciąż nie będąca członkiem strefy euro, miała podążać w analogicznym kierunku, powinniśmy posiadać ok. 450 ton złota.

Opierając się na średnim udziale złota w rezerwach banków centralnych, deklaracjach prezesa NBP czy też na spekulacjach dotyczących wyrównywania rezerw względem PKB w strefie euro, można ostrożnie założyć, że wielkość rezerw złota NBP może docelowo znaleźć się w zakresie 450-580 ton.

Trendy w inwestowaniu

Jak twierdzą eksperci, na rynku surowców można oczekiwać powrotu wzrostowego trendu cen ropy, dalszych obniżek gazu ziemnego i właśnie silnej pozycji złota. Unijnej gospodarce, która ciągle tkwi pod presją wojny w Ukrainie, nie zabraknie wyzwań związanych m.in. z inflacją i spowolnieniem gospodarczym. Jeszcze większa niepewność otacza USA, gdzie widmo recesji zagraża kursowi dolara.

Czytaj także: https://innpoland.pl/203063,raport-o-prognozach-inwestycyjnych-na-2024-rok-na-to-trzeba-uwazac