Od spółki non-profit do branży zbrojeniowej. Poznaj kontrowersyjną historię OpenAI
Jest rok 2015. AI to już wschodząca gwiazda Doliny Krzemowej.
Rok wcześniej za ponad 400 mln dol. Google kupił DeepMind – startup, który nadaje tempo rozwoju technologii sztucznej inteligencji. Już niedługo dyrektor generalny Google Sundar Pichai powie, że "będą firmą zajmującą się w pierwszej kolejności sztuczną inteligencją". W tym samym czasie w uczenie maszynowe inwestują również Microsoft i Facebook.
OpenAI w tym towarzystwie wydaje się nieśmiałą inicjatywą, czy też pobocznym projektem miliarderów, którzy mają ważniejsze rzeczy do roboty.
W końcu jego współzałożycielami, obok polskiego informatyka Wojciecha Zaremby, są Sam Altman – dyrektor Y Combinator, słynnego inkubatora startupów, odpowiedzialnego za sukces m.in. Airbnb oraz Elon Musk, który już wówczas cieszy się mianem kontrowersyjnego wizjonera – jego firma już zaraz zrewolucjonizuje rynek samochodów elektrycznych.
Czytaj także: https://innpoland.pl/209216,elon-musk-to-champion-trumpa-sprawdzamy-jak-doszedl-do-tego-miejscaIch wizja była prosta – zebrać najważniejszych badaczy AI, którzy akurat nie pracują dla gigantów Doliny Krzemowej i wykorzystując finansowanie Muska oraz kontakty Altmana stworzyć konkurencję dla Google’a w dziedzinie rozwoju sztucznej inteligencji.
Jeżeli osiągnęliby sukces, oddaliby swój produkt światu za darmo. Zaremba, Musk i Altman uwierzyli, że sztuczna inteligencja okaże się najbardziej rewolucyjną technologią XXI wieku, która nie może być w pełni zależna od liderów branży.
Wiele się jednak zmieniło w trakcie niemal dziesięciu lat istnienia OpenAI.
W tym czasie startup oddalił się od swoich początkowych ideałów. Od inicjatywy non-profit do subskrypcji za 200 dolarów, od podejmowania kluczowych decyzji przez panel specjalistów, po niemal autorytarne rządy dyrektora generalnego. Wreszcie – od startupu, który miał uchronić ludzkość przed zagrożeniami ze strony AI, aż do kontraktów z branżą zbrojeniową.
Jak OpenAI znalazło się w tym miejscu?
Powstanie OpenAI
Wszystko zaczęło się od kolacji.
W 2015 roku Sam Altman zorganizował spotkanie w Palo Alto, na które zaprosił m.in. Elona Muska, Grega Brockmana – dyrektora ds. technologii w Stripe, firmie zajmującej się płatnościami online, Ilye Sutskevera – najważniejszego badacza AI w Google i Reida Hoffmana – współzałożyciela LinkedIn.
W trakcie kolacji rozmawiali o zagrożeniach AGI – czyli Ogólnej Sztucznej Inteligencji, której zdolności wykraczałyby dalece poza możliwości ludzkiego umysłu.
Musk i Altman byli zgodni, że ten technologiczny święty Graal nie może trafić najpierw w ręce korporacji, które w pierwszej kolejności muszą martwić się o zysk inwestorów, a nie o przyszłość ludzkości. Na poczet startupu, który miał nie tylko zrewolucjonizować rynek AI, ale również sposób, w jaki tworzona i dystrybuowana jest nowa technologia, Elon Musk zdecydował się przeznaczyć 40 mln dol.
Po kolacji Altman zaproponował Brockmanowi podwózkę do San Francisco. Przez pierwszą połowę drogi dyrektor ds. technologii w Stripe zadawał pytanie za pytaniem, chcąc dobrze zrozumieć, czym tak naprawdę miałoby być OpenAI.
W połowie godzinnej trasy z Palo Alto Brockman postanowił rzucić prace w Stripe i zaangażować się w rozwój nowego startupu AI. Pierwsze decyzje podjęli jeszcze w samochodzie Altmana. Chwilę później na przejście z Google do OpenAI zdecydował się również Ilya Sutskever.
Cisza przed burzą
"Naszym celem jest rozwijanie cyfrowej inteligencji w sposób, który przyniesie największe korzyści całej ludzkości, bez ograniczeń związanych z potrzebą generowania przychodów" – czytamy w poście z 11 grudnia 2015, który ogłaszał założenie OpenAI. "Ponieważ nasze badania są wolne od zobowiązań finansowych, możemy lepiej skupić się na pozytywnym wpływie na człowieka."
Między 2015 a 2018 rokiem OpenAI prowadziło badania nad różnymi formami uczenia maszynowego i modelami generatywnej sztucznej inteligencji. Po drodze, obok artykułów naukowych, publikowali również swoje pierwsze narzędzia.
Na przykład OpenAI Gym miał pomóc deweloperom testować i rozwijać swoje modele. OpenAI Five był natomiast specjalistą w grze "Dota 2".
Pierwszy przełom nastąpił w 2019 roku, wraz z opracowaniem GPT-2. OpenAI z początku wstrzymał publikacje pełnej wersji modelu, z obawy przed niepożądanym użyciem. To wtedy powstało ramię for-profit firmy, umożliwiające jej zebranie środków na kontynuowanie działalności. A Microsoft zainwestował miliard dolarów w rozwój startupu, co zapoczątkowało długotrwałe partnerstwo między firmami.
Choć OpenAI od czasu powstania co roku publikuje nowe narzędzia, do 2022 roku pozostawało raczej ciekawostką, a nie pełnoprawnym konkurentem konglomeratów Doliny Krzemowej.
Wszystko zmieniło się wraz z publikacją DALL-E 2 i ChatGPT w wersji 3.5.
Wyścig zbrojeń
2022 był rokiem rewolucji AI.
W kwietniu opublikowany został DALL-E 2 – model do generowania grafiki na podstawie promptów. W listopadzie świat poznał ChatGPT 3.5, który staje się najszybciej rozwijającą się aplikacją w historii, wyprzedzając nawet TikToka.
OpenAI był wówczas w samym centrum jednego z największych wydarzeń technologicznych XXI wieku, porównywanym do wprowadzenia na rynek smartphone’ów, a czasem nawet z popularyzacją internetu. Udostępnienie do powszechnego użytku ChataGPT zapoczątkowało technologiczny wyścig zbrojeń. Można odnieść wrażenie, że każda firma, niezależnie od swojej dotychczasowej specjalizacji, zaczęła implementować sztuczną inteligencję.
A każda branża zaczęła martwić się automatyzacją.
Ogłaszaliśmy koniec rynku sztuki, programowania, dziennikarstwa, a nawet modelingu. Każdy pracownik korporacji ma od tego czasu w jednej z kart otwartego Chata, a każda nowa technologia musi bazować na sztucznej inteligencji.
Czytaj także: https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://innpoland.pl/209126,ai-szymborska-w-off-radio-to-najgorszy-przyklad-automatyzacji&ved=2ahUKEwjus4i3ibSKAxXWFxAIHTnbEIsQFnoECBwQAQ&usg=AOvVaw2E67swHwX_bd1B9g0as2wcW samym centrum tej burzy był szef OpenAI Sam Altman, który ruszył w tournée w roli reprezentanta ostatniej rewolucji technologicznej. Rozmawiał z inwestorami, od których przyjmował kolejne miliardy dolarów i ze światowymi liderami, których namawiał do wprowadzenia regulacji wokół AI.
Altman został nowym cudownym dzieckiem Doliny Krzemowej, stając się (przed czterdziestką) najbardziej rozpoznawalnym liderem firmy technologicznej. Jego status miał jednak zostać podważony przez tych samych ludzi, którzy mianowali go liderem OpenAI.
Pucz w szeregach firmy
Rok po publikacji ChataGPT 3.5 OpenAI znowu zdominował nagłówki po tym jak zarząd firmy zdecydował się zwolnić Altmana. Pisaliśmy dla was wówczas o szczegółach sytuacji.
Po tym, jak zarząd podjął decyzję o pożegnaniu się z Altmanem, stwierdzając, że ten "nie zawsze zachowywał szczerość" w komunikacji z radą, pracownicy startupu opowiedzieli się po stronie swojego dyrektora generalnego. Równocześnie ich największy inwestor – Microsoft, wyraził zaniepokojenie tak nagłą decyzją.
Reakcja zarówno ze strony pracowników OpenAI, jak i inwestorów wynika z roli samego Altmana. To on, korzystając ze swoich kontaktów, werbował nowe talenty do firmy i to również on odpowiadał za współpracę z Microsoftem. Dlatego zaledwie po trzech dniach Altman został przywrócony na stanowisko dyrektora generalnego. Powołany został również nowy zarząd, przychylny liderowi firmy.
Ta kontrowersyjna sytuacja rzuciła nowe światło na działania OpenAI, które do tej pory szczyciło się swoją strukturą.
Rada nadzorcza startupu miała zapewnić bezpieczne wprowadzanie nowych narzędzi AI na rynek. Została jednak zdominowana przez charyzmatycznego przywódcę, który okazał się zbyt ważny dla działań firmy, żeby mógł zostać z niej wyrzucony.
Upadek wartości
W 2024 roku obserwowaliśmy dalszy rozwój produktów OpenAI, które coraz bardziej zaczęło przypominać kolejny konglomerat z Doliny Krzemowej, którym w pierwszych latach działalności miało się przeciwstawiać.
Wprowadzanie nowych modeli, w tym systemów multimodalnych (czyli takich, które operują nie tylko na bazie tekstu czy obrazu, ale łączących różne formy przyjmowania oraz generowania treści) odbywało się w towarzystwie kontrowersji.
Pierwsza dotyczy samej struktury firmy, która według ostatnich doniesień zobowiązała się przeprowadzić transformację w podmiot w pełni nastawiony na zysk. Ma ona nastąpić na przestrzeni następnych dwóch lat. Wiąże się to z kolejną rundą finansowania, która zakończyła się wyceną firmy na prawie 160 mld dol.
Co to oznacza? To, że element non-profit firmy stanie się mniejszościowym inwestorem w OpenAI, która teraz będzie w pełni nastawiona na zarobek. To krok, który oddala spółkę od jej początkowych założeń, według których miała być instytucją użytku publicznego.
Czytaj także: https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://innpoland.pl/202742,sam-altman-daje-17-rad-w-rozwoju-kariery-i-biznesu&ved=2ahUKEwiT36SvirSKAxUpU1UIHfl9J_IQFnoECBkQAQ&usg=AOvVaw3XiAtb3STEVj6l1CSNKE1IDecyzją, która może symbolizować ostateczne odejście od wartości, jakie przyświecały założeniu OpenAI, było zapewne nawiązanie współpracy z firmą zbrojeniową Andruil. Producent ChataGPT podpisał w grudniu umowę na wykorzystywanie jego technologii z wytwórcą wojskowych dronów, systemów radarowych i pocisków.
Brzmi groźnie? OpenAI próbuje uspokajać:
"Uważamy, że demokracje powinny nadal przewodzić w rozwoju AI, kierując się wartościami takimi jak wolność, uczciwość i poszanowanie praw człowieka" – czytamy w oświadczeniu.