Paraliż urzedów, zagubione przesyłki. Rewolucja e-Doręczeń to katastrofa

Sebastian Luc-Lepianka
20 stycznia 2025, 11:20 • 1 minuta czytania
Zapowiadano odejście od tradycyjnych listów i wolność od awizo. Tymczasem rewolucja obowiązkowych e-Doręczeń to zupełna katastrofa. Elektroniczne przesyłki paraliżują pracę urzędów. I gubią się – nawet częściej niż tradycyjne listy.
Działający od dwóch tygodni obowiązek używania e-Doręczeń w urzędach nie funkcjonuje poprawnie. Fot. Arkadiusz Ziolek/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wprowadzenie e-Doręczeń obowiązkowo miało usprawnić korespondencję z administracją publiczną, a jej samej pomóc w działaniu i zaoszczędzić papier. Minęły pierwsze dwa tygodnie, odkąd weszły elektroniczne listy polecone, a efekty są katastrofalne – jak czytamy w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".


Fiasko e-Doręczeń

Początek roku okazał się poważny wyzwaniem. Z "Dziennika Gazety Prawnej" dowiadujemy się, że urzędnicy, zamiast zaoszczędzić czas, tracą go na żmudnej walce z e-Doręczeniami.

e-Doręczenia to elektroniczny odpowiednik listu poleconego za potwierdzeniem odbioru. Dzięki tej usłudze podmioty publiczne, obywatele i firmy mogą korzystać z wygodnych i bezpiecznych doręczeń elektronicznych. Są one równoważne prawnie tradycyjnej przesyłce poleconej za potwierdzeniem odbioru.Strona rządowao e-Doręczeniach

Od 1 stycznia wszystkie podmioty publiczne (np. samorządy, Urząd Skarbowy, NFZ, ZUS i KRUS), zawody zaufania publicznego (np. adwokaci, radcowie prawni, notariusze) oraz jednostki edukacyjne (np. przedszkola, szkoły, uczelnie) mają obowiązek wprowadzenia e-Doręczeń. Systemem zawiaduje m.in. Poczta Polska.

Wszystko stoi w miejscu – nawet sama wysyłka trwa kilka dni, choć doręczenie powinno pójść natychmiast. O ile dokument w ogóle dotrze do adresata. Często gubią się np. decyzje z rygorem natychmiastowej wykonalności. Już po tym można sobie wyobrazić prawny chaos, jaki to wprowadza.

To nie koniec problemów z systemem. Zalogowanie się do odpowiedniej skrzynki odbiorczej zajmuje urzędnikom wiele prób, a najmniejszy załącznik może pobierać się ponad 24 godziny.

"Co więcej, zdarzają się naruszenia ochrony danych: do adresatów docierają numery PESEL urzędników nadających wiadomości" – opisuje “Dziennik Gazeta Prawna”.

Cytowana przez dziennik Patrycja Grelba-Tarasek, radca prawny Związku Powiatów Polskich mówi wprost: Ministerstwo Cyfryzacji, Centralny Ośrodek Informatyk i Poczta Polska źle przygotowali system. Samorządowcy również czują gorycz, bo oni informowali wszem wobec, że system będzie działał i ułatwiał pracę.

Teraz włodarze rozważają żądanie wyłączenia systemu, jeśli związane z nim problemy nie zostaną rozwiązane do końca stycznia.

Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", resort cyfryzacji zapowiedział poprawki oraz ma przedstawić projekt kolejnej nowelizacji przepisów.

Czytaj także: https://innpoland.pl/210431,cenzura-bez-wyroku-sadu-to-rzadowy-projekt-blokowania-tresci-w-internecie