Na jednym z forów znalazłem niedawno pytanie o ulubione "narzędzia" stosowane w pracy coachingowej. Od razy przyszło mi do głowy zastosowanie rzutu monetą... ale w nieco inny sposób niż zdanie się na los. Metoda jest banalna i można ją zastosować samodzielnie w sytuacji, gdy stoimy przed wyborem jednej z dwóch opcji.
Zdarza się, że stoimy przed jakąś decyzją i potrafimy znaleźć argumenty za każdą z możliwości. Czasem dylemat sprowadza się do decyzji o zrobieniu lub nierobieniu czegoś. Innym razem wybieramy pomiędzy zrobieniem (A) i (B). Jeśli chcemy sobie (lub komuś) w takiej sytuacji pomóc sięgnijmy po monetę.
Oczywiście możemy skorzystać z klasycznego rzutu i zdać się na los (a potem zracjonalizować, że "wyszło najlepiej").
Inna możliwość - ta, z której lubię korzystać w pracy coachingowej - to:
- poprosić Klienta, aby przypisał stosowne opcje orłowi i reszce
- rzucić monetą
- zapytać Klienta: "Co byś chciał, żeby wypadło?" bez pokazywania faktycznego wyniku rzutu.
To "ćwiczenie" może dać Klientowi wgląd w to, czego chce, może nawet załatwić kwestię podejmowania decyzji, ale może też nie przynieść rozwiązania. Niezależnie od efektu, jesteś z klientem o krok do przodu.
Być może rzutowi monetą bliżej do zabawy niż "poważnego podejścia do sprawy". Być może to tylko "sprytny myk". Ale być może jest to też sposób na usłyszenie tego, czego czasem boimy się wyrazić na głos nawet przed sobą.
Jeśli masz wątpliwość, czy zechcesz użyć tej metody - rzuć monetą i zanim spadnie, zapytaj siebie "co chcę, żeby wypadło?" :-)
PS #Ciekawostka 1: pierwsze monety powstały w VII w. p.n.e. w Lidii (dzisiejsza Turcja). Były one wykonane ze stopu złota i srebra (elektrumu). Źródło: Wikipedia