Gdyby na początku eliminacji do Euro 2016 we Francji obstawić, że Polska dojdzie do ćwierćfinału imprezy, strzeli Portugalii w trzeciej minucie gola, a odpadnie dopiero w karnych, to można byłoby zbić fortunę wartę kilku CR7.
Dziś, dzień po meczu, wiemy, że przy odrobinie szczęścia można było ugrać więcej. Wiemy też, że Błaszczykowski i spółka pokazali najwyższą klasę nie tylko na boisku, ale też poza nim. Spójrzmy na kilka "lekcji" przywództwa, które daje nam polska drużyna i skorzystajmy z nich w naszym życiu.
1. Lider to nie stanowisko, grupa to nie zespół
Mamy kapitana drużyny, ale po pierwsze mamy drużynę - zespół. Jakże inaczej ogląda się polski team niż Portugalczyków, gdzie Cristiano Ronaldo - cytuję z pamięci za komentatorem Polsatu - "więcej energii wkłada w machanie rękami niż w samą grę", czy też karci wzrokiem kolegów, którzy nie podali mu piłki. Przywództwo, to nie opaska kapitana, to nie kij, to nie marchewka, to skupienie innych wokół wspólnej wizji, celów i wartości. To także wspieranie siebie w chwilach zwątpienia i celebrowanie sukcesów.
2. Lider bierze odpowiedzialność za porażkę
Już wczoraj, pojawiły się głosy zawodników, w których biorą oni na siebie "winę" za wynik. Nasz bramkarz - Łukasz Fabiański mówił o tym, że "nie pomógł drużynie" w rzutach karnych (wypowiedź tu od 4:35). Ten sam Fabiański, który zastąpił kontuzjowanego w pierwszym meczu Szczęsnego i bez którego doskonałych interwencji Polska nie byłaby w ćwierćfinale.
Zwróćmy też uwagę na jedną rzecz - poza ekstremalnymi i naprawdę nieuprawnionymi wypowiedziami (pozdrowienia dla Maryli Rodowicz) - Polacy - tak skorzy do narzekania i malkontenctwa - chóralnie wyrażają wdzięczność piłkarzom! Czy tak samo zachowywalibyśmy się, gdyby piłkarze mówili, że "to nie moja wina", "że piłka była kwadratowa", że "trawa krzywa", czy "kibice nie dopisali" i strzelali focha?
3. Lider wykorzystuje przeciwności do rozwoju Kuba Błaszczykowski - moim skromnym zdaniem obecnie absolutnie najlepszy polski piłkarz - który miał pecha nie strzelić karnego, powiedział coś, co każdy powinien wyryć sobie w pamięci: "W moim życiu zbyt dużo razy leżałem na ziemi, żeby nie wiedzieć, że najważniejszą rzeczą jest to, że trzeba dalej walczyć" (wypowiedź tu od 01:35). I chyba nawet nie muszę tego dalej komentować.
Suplement: przywództwo to góra lodowa
Mecze, które oglądaliśmy to tylko wierzchołek góry lodowej. Nikt z zawodników nie wszedł na piaszczystą marsylską murawę przypadkowo. Gloria lub porażka są dopiero zwieńczeniem wszystkiego, co kryje się pod powierzchnią - wieloletnich przygotowań mentalnych, treningu kondycyjnego, planowania strategii, rozpoznania "przeciwnika", ustalenia celów, budowania nawyków. I konsekwencji. Adam Nawałka objął drużynę, którą trzeba było dopiero stworzyć. Pamiętam głosy, że był selekcjonerem "na chwilę", może nawet z przypadku. Dziś chcemy, żeby jego chwila trwała i gotowi jesteśmy bronić tezy, że nic nie dzieje się przez przypadek.
Potrzebujemy w Polsce dobrych, mądrych liderów - w biznesie, w sporcie, w polityce, w życiu społecznym. Niezależnie od tego, czy kibicujemy "naszym" z wypiekami na twarzy, czy zupełnie nie rozumiemy zasad "spalonego", a informacje o futbolu czerpiemy z memów, weźmy od kadry a.d. 2016 mądrość skutecznego przywództwa. Bo naprawdę dużo się stało i możemy być prawdziwie dumni z wyniku polskiej drużyny narodowej!
PS. Mam też osobistą nadzieję, że świetna gra na Euro '16 ustanowi nowy punkt odniesienia dla polskich futbolowych sukcesów i dziennikarze przestaną w końcu żyć "zwycięskim remisem" z '74 na Wembley...