Reklama.
Do napisania tego tekstu zmotywował mnie efekt mojego stałego monitoringu branży infobrokerskiej. Ze zdziwieniem graniczącym z niedowierzaniem patrzyłam na odświeżoną stronę internetową jednego z najstarszych stażem infobrokerów w Polsce. Otóż firma istnieje od końcówki lat 90-tych ubiegłego wieku, więc można by spodziewać się, że jak nigdzie rozumie się tam, na czym polega wykonywana przez infobrokera praca.
Tymczasem czytam w opisie oferty: Wyszukiwanie i sprzedaż informacji.
Otóż, infobroker nigdy nie sprzedaje informacji. Infobroker sprzedaje usługę informacyjną.
Istota naszego zawodu opiera się na naszych kompetencjach w zakresie pozyskiwania informacji i danych z różnych źródeł: zarówno tych tradycyjnych jak i elektronicznych. Gdy już znajdziemy informację, której poszukuje nasz klient, np. wykaz cen robót budowlano-montażowych w Polsce, to ten wykaz nie staje się naszą własnością, byśmy mogli go sprzedać. To wciąż są zasoby informacyjne GUS, które my udostępniamy naszemu klientowi, podając źródło ich pochodzenia.
Infobroker żyje z tego, że jest w stanie szybciej dotrzeć do określonych informacji, a następnie skompilować je w taki sposób, aby odpowiedzieć na nurtujące klienta pytania. Nie prowadzi natomiast skupu danych i informacji na wzór skupu złomu. Dopiero wówczas mógłby mówić o tym, że sprzedaje informację. A to – przyznaję – byłaby już mało porywająca perspektywa. Lepiej więc niech zostanie tak, jak jest – sprzedaż usług informacyjnych.
logo
Pixabay