Reklama.
"To aż 10 proc. wszystkich zwycięskich wniosków!" "10 proc. to więcej niż średnia" "Pokazujemy, że możemy osiągać duże sukcesy!" - słychać peany na Hożej i Alejach Ujazdowskich.
Wśród tych wszytskich ochów i achów ja zastanawiam się, czy na pewno to tak wielki sukces. Że jest to duże osiągnięcie, nie wątpię. W końcu te trzy projekty wybrano spośród blisko 170 propozycji z 16 krajów. Ale czy na pewno to "wielki sukces"? Co powiemy, jeśli zespoły wygrają 20 mln? Że to hipersukces polskich naukowców? A jeśli któryś z naukowców zdobędzie grant z Komisji i je Nobla (innego niż literacki) , że megasukces? Gigasukces? Tetra?
Wychylmy nos poza granice. Jeśli to jest „wielki sukces” to co ma powiedzieć taka, dajmy na to, Słowacja? Siedem razy mniejsza od Polski, z każdym rokiem coraz mniej wdaje na innowacje, a do drugiego etapu w Teaming for Excellence przeszło pięć słowackich projektów. Albo maleńka Słowenia. Mieszka w niej niewiele więcej osób niż w Warszawie, ale wśród nich udało się znaleźć tylu dobrych naukowców, że Słowenia ma dwa projekty w drugiej fazie. A co mówią władze Cypru z jedną politechniką, jednym uniwersytetem, garść prywatnych uczelni, a zdobyli tyle projektów co 38 mln kraj w środku Europy szczycący się ponad 450 uczelniami.
Zdobycie grantów jest niewątpliwie dużym osiągnięciem. Wielkie gratulacje dla zespołów i mocno trzymam kciuki w drugim etapie. Wielkie gratulacje też dla Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. To dzięki niej udało się wygrać naukowcom. Ale z otwieraniem szampana i ogłaszeniem "wielkich sukcesów" poczekajmy może na zdobycie 20 mln euro. Wtedy będzie czas na fanfary.