Konkurs piękności dla samców Alfa
Katarzyna Zachariasz
18 marca 2015, 17:32·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 marca 2015, 17:32We wtorek oglądałam konkurs piękności. Dość osobliwy. Nie było w nim długonogich kobiet w bikini mówiących, że ich największe marzenie to pomagać biednym dzieciom i zaprowadzić pokój na świecie. Byli za to mężczyźni w garniturach (a jeden nawet w sweterku) i opowiadali, że chcą pomagać naukowcom w robieniu dużych pieniędzy.
Prawdziwe samce Alfa.
Wehikuły inwestycyjne
I to dosłownie, bo panowie byli z funduszy inwerstycyjnych z programu Bridge Alfa. Idea Bridge Alfa jest następująca - NCBR i 10 funduszy zakładają wspólnie "wehikuły inwestycyjne". Każdy z 10 wehikułów dysponuje budżetem od 5 do 20 mln zł. 80 proc. tej kwoty daje NCBR, 20 proc. wrzuca fundusz. Następnie te pieniądze mają iść na zamienianie pomysłów naukowców w biznesy.
Słowo "pomysłów" jest ważne. Do zwykłego funduszu trzeba zwykle przyjść z produktem, a najlepiej jeszcze z klientami na ów produkt. Do Alf można przyjść z samym pomysłem, czy wynikami z laboratorium. Fundusz, jeśli uzna, że pomysł jest dobry, najpierw pomoże przy proof of concept, a gdy to wypadnie dobrze, zadba o to, żeby zamienić pomysł w spin-off. Tu chodzi nie tylko o wyłożenie pieniędzy, ale o wszelką inną pomoc, czyli przygotowanie modelu biznesowego, strategii, ochronę własności intelektualnej, itp.
Licytacja
Szkopuł tkwi w tym, że funduszy w Bridge Alfa jest 10. Innych podobnych instytucji jest na rynku z kilkadziesiąt. Wszyscy pragną tego samego - dobrych pomysłów. Najlepiej takich na miarę drugiego Facebooka, albo przynajmniej drugiej Ivony. O te jest trudniej, stąd fundusze starają się przyciągnąć do siebie naukowców.
To robiły wczoraj. Jeden po drugim inwestor dumnie prężył się na scenie i opowiadał, jak to różni się od innych (w domyśle - jest lepszy) i co to nie zrobi dla naukowca z pomysłem.
- Wystarczy wypełnić dwie kartki teasera, żeby się do nas zgłosić - mówił jeden.
- U nas wystarczy jedna kartka. A nawet zajawka - mówił drugi.
-My stawiamy na partnerstwo. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że światowej klasy specjalista od technologii X jest w Słowacji. Wzieliśmy samochód i razem z naukowcami pojechaliśmy 400 km, żeby spotkać się z nim na godzinę. Dzięki temu udało się nam skierować pomysł na nowe tory. Aż tyle potrafimy zrobić dla naszych partnerów - opowiadał jeden.
- A my mamy w grupie więcej funduszy i możemy włożyć w pomysł więcej pieniędzy - chwalił się inny.
I tak przez ponad godzinę.
Szuflandia
Co z tego wynika? Że jeśli jesteś naukowcem, coś wymyśliłeś i chcesz, żeby twoja praca skończyła się nie na samej publikacji, to może warto rozważyć zgłoszenie się do Alfy. Spotkanie nic nie kosztuje (poza czasem).
Na zachętę historia, jaką opowiedział jeden z inwestorów. Jakiś czas temu w szufladzie u jednego z profesorów na politechnice znalazł ciekawą technologię. Wysłał ją do konsultacji do działu B+R Samsunga w Korei. Dostał taką odpowiedź: "gdybyś przyszedł do nas z tą technologią dwa lata wcześniej, teraz lecielibyśmy twoim odrzutowcem na prywatną wyspę na Pacyfiku". Profesor z politechniki wymyślił technologię... siedem lat temu.
Drodzy naukowcy, sprawdźcie, co macie w szafkach.