Za bycie kobietą stanowisko się nie należy
Katarzyna Zachariasz
20 marca 2015, 12:53·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 marca 2015, 12:53Czy po wygranych wyborach prezydenckich na głównej stronie Wyborcza.pl zobaczę tytuł "Precedensu nie będzie: kobieta nie porządzi krajem"? Wątpię. Skoro nie oceniamy wyników wyborów na szefa państwa pod kątem tego, czy wygrała kobieta czy nie, dlaczego robimy to, gdy mowa o wyborze szefa jednej z najważniejszych instytucji naukowych?
Jestem feministką. Jestem za parytetami na listach wyborczych, a nawet za większą różnorodnością w radach nadzorczych. Ale nie mogę zgodzić się, gdy czytam takie komentarze, jak ten Agnieszki Kublik o Polskiej Akademii Nauk. Kublik patrzy na wybory prezesa PAN jedynie przez pryzmat płci. "Szkoda, że wybierający nowego szefa Akademii członkowie Zgromadzenia Ogólnego PAN nie chcieli być autorami kolejnego precedensu w nauce polskiej - że przez cztery lata porządzi nią wybitna naukowczyni" -
pisze dziennikarka. Czyli wyborcy podjęli złą decyzję, bo nie wybrali kobiety.
Zamiast w wyborach kierować się tylko tym, jaki ktoś ma zestaw chromosomów, lepiej spojrzeć na inne przymioty: kompetencje osób, osiągnięcia, doświadczenie na podobnych stanowiskach. Bez wątpienia prof. Marody jest wybitną naukowczynią. Ale prof. Duszyński również ma wybite osiągnięcia i ma jeszcze większe doświadczenie w zarządzaniu nauką, w tym na stanowiskach kierowniczych, niż jego kontrkandydatka. Szkoda, że o tym redaktor Kublik nie wspomina.
Szczerze mówiąc, nie chcę, żeby w polskiej nauce (ani w żadnej innej dziedzinie) decydującym kryterium była płeć. Już to przerabialiśmy. Przez ostatnie kilkaset wieków istniała zasada - mężczyzna - dobrze, kobieta - źle. Jeśli będziemy oceniać wyniki wyborów do PAN pod kątem tego czy wybrano kandydata czy kandydatkę, znów pójdziemy w starym kierunku. Jedynie zwrot będzie zmieniony: kobieta - dobrze, mężczyzna - źle.
Doskonale zdaję sobie sprawę z niedoreprezentowania kobiet w nauce, polityce, biznesie i innych obszarach życia. Nawet popełniłam parę tekstów na ten temat. Jestem za specjalnymi programami wsparcia dla przedsiębiorczyń, czy naukowczyń. Sama uczestniczyłam w kobiecym mentoringu i było to jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu zawodowym (i nie tylko). Ale wsparcie dla kobiet ma zachęcić je do walki o stanowiska, przygotować do tego, dodać odwagi czy nauczyć takich rzeczy jak networking i pomaganie sobie nawzajem. Jeśli tak będzie, wtedy istniejąca obecnie odwrócona piramida, o której pisze Kublik, sama w pewnym momencie zniknie.
Na pewno najgorsze co można zrobić dla kobiet, to otwierać im szeroko drzwi tylko dlatego, że są kobietami. Za takie przymioty stanowiska się nie należą.